Obejrzałem nową wersję dwa dni po zaznajomieniu się z klasykiem. Jako, że jestem pokoleniem '85 wzwyż - oczywistym jest faktem, że oryginał jest u mnie na pierwszym miejscu. Ta muzyka lat 80-tych - rozkwitający do rangi kultu klasyczny pop z Bonnie Tyler i Kennym Logginsem na czele. Mocne nakreślenie postaci, brak fajerwerków - za to widoczna w filmie wyraźna moda, a właściwie boom na filmy o tańcu. Mimo, że tańca tam niewiele, bo to raczej dramat społeczno-obyczajowy, to sam klimat jest po prostu nieziemski.
Po raz pierwszy jednak spotykam się z przypadkiem, by remake, był absolutnie wierną kopią poprzednika. Dosłownie - bowiem tylko parę elementów zostało "urozmaiconych". Choć nie mogę powiedzieć, że "Footloose" (REAKTYWACJA) to film kiepski. To produkcja dla współczesnego pokolenia. Co prawda dość grzeczna jako stawiająca na target współczesną młodzież. Jeśli w filmach muzycznych stawia się najpierw na muzykę, a dopiero potem na całą resztę - to pół biedy - FILM BĘDZIE CO NAJMNIEJ ŚWIETNY.
Mnie niestety boli fakt, że pastor Dennis Quaid to po prostu Dennis Quaid. John Lithgow nie był popisem umiejętności akrotskich - gdy patrzyłem na pastora, miałem wrażenie, że John od zawsze był pastorem i od zawsze walczył z grzechem! Quaid zaś to tylko taki sobie dopisek pod pracą Lithgowa. Poza tym sama tematyka wydaje się być nie na czasie, jak na współczesną Amerykę. Choć oczywiście wbrew pozorom Stany Zjednoczone słyną z "egzotycznego" kodeksu praw - co stan/miasto, to obyczaj... - więc pewne restrykcje co do tańca i zabaw mogą mieć miejsce.
Za to muzyka w filmie mnie naprawdę urzekła. Bowiem trzeba mieć jaja i odwagę, by przerabiać klasyk "Footloose" na szlagier country i jeszcze parę innych utworów z poprzednika! Ale się udało - jest w tej ścieżce dźwiękowej jakaś taka, współczesna amerykańska moc. Może trochę zbyt nachalna, ale naprawdę warto sięgnąć po samą muzykę.
Sympatyczny film. Ale jednak placebo.
6/10
Pozdrawiam!
Skoro podpisujesz się pod oceną, że to gniot, to skąd ocena wersji z 2011 aż na 8?
Dla mnie ten film to nieporozumienie, nie mogłam patrzeć na grę głównych bohaterów. Jak widać nie wystarczy kalka scenariusza z wersji z 1984. Zabrakło reżyserii i gry, bo taniec zawodowców to nie wszystko.