Miał on jakiekolwiek? Zastanawia mnie dodatkowo również fakt miejsca, w którym się znajdują. Ciężko uwierzyć mi, że w tych czasach znajduje się takie miejsce w kraju, który jest bardzo rozwinięty gospodarczo. Miejsce w który ma swój styl. Moim zdaniem w takim kraju jak Stany Zjednoczone są w 100% zarażone kulturą masową i oczywiście ten klimat jaki był w filmie się czuło, tylko, że osobiście do wypisanych gatunków dodałbym "sci-fi". Nie oglądałem starszej wersji tego filmu, ale uważam, że skoro ona pochodzi z 1987r to właśnie tam miałoby to sens.
Muzyka jest fajna, aktorzy dość dobrzy, scenariusz i reżyseria- ciężko tu to ocenić, bo końcówka tego filmu była bardzo do przewidzenia, ale ogół wyglądał całkiem-całkiem. Brakowało temu filmowi tego czegoś oraz trochę tematu- był z lekka o niczym.
Zahacza o nieszczęścia, tragedie ludzkie i łączy je z tańcem muzyką i imprezami.
Dla mnie film miał dwa przesłania, ale są one takimi szkopułami, że ciężko nazwać to przesłaniem. Pierwszy to oczywiście sięganie po swoje marzenia i nigdy się nie poddawać- objechane na maxa, ale kolejny to ten, by mając władzę nad grupą ludzi nie ranić ich za tragedie rodzinne. Mam na myśli pastora, który niszczy nastolatków, bo jego syna zmarł w wypadku, który zresztą sam spowodował- ja nie zarzucałbym tutaj winy na muzykę i inne rzeczy, które zostały nałożone zakazy, tylko na złe wychowanie.
Kolejny fakt, który był tutaj ładnie pokazany to to, że starsi ludzie, dorośli, którzy mają ten etap życia już za sobą, zabraniają go tym, którzy są właśnie w tym wieku. Oni mogli- teraz mają władzę nad Tb, więc Ty nie możesz- to jest żałosne, ale bardzo często się dzieje- szczególnie w kościele, bo obiło mi się o uszy, że wręcz posiadanie dziewczyny jest w kościele katolickim grzechem- kto to ustanowił? Papież, który nie może jej mieć!
Rajd autobusowy - rozwalili 2 autobusy i nikt nie poniósł konsekwencji finansowych, żadnej kary- a za głośną muzykę w samochodzie była sprawa w sądzie- bardzo dużo absurdów i niedokończonych sytuacji. 5/10
bez sensu wydane pieniądze. Jak na remake - straszna robota. Szkoda Twojego czasu na wymienianie absurdów scenariusza, których zresztą jest bez liku. Kilka scen jawnie nawiązuje do było nie było b. dobrego oryginału. Miał pewnie przyciągnąć do kin miłośników wszelkich "Step up'ow" etc. - a wyszło nieporozumienie. Lepiej już po raz kolejny popatrzeć na grację K. Bacon'a w oryginale niż męczyć się na nowej wersji. Klasyczny Time - Loose!!!