PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=998}
8,5 1 milion ocen
8,5 10 1 1027061
7,9 75 krytyków
Forrest Gump
powrót do forum filmu Forrest Gump

Film jest ciekawy, lecz nie rozumiem skąd tak wysoka ocena. Ciśnie się na jezyk -
Przereklamowany

użytkownik usunięty
Lizbona7

racja

ocenił(a) film na 7
Lizbona7

też tak sądzę

użytkownik usunięty
Lizbona7

W zasadzie treść tego film jest każdemu znana już przed obejrzeniem filmu, po prostu banał podany widzowi na talerzu

ocenił(a) film na 7

również się z tym zgadzam, ludzie często zachwycają się tym filmem bo traktują go jak komedię, inni zachwycają się nim bo traktują tak jak należy - jako dokument, ale zarówno jako komedia(chyba, że czarna) czy dramat, nie jest wybitny. Nie dla mnie.

ocenił(a) film na 9

"W zasadzie treść tego film jest każdemu znana już przed obejrzeniem filmu"

Bzdura. W taki sam prymitywny sposób można opisać każdy film, daję przykłady
-Terminator 2 - kretyńska historia o robociku ratującym świat
-Skazani na shawshank - nudny film o kolesiu uciekającym z więzienia
-Mroczny rycerz- bajeczka dla ubogich o chorym psychicznie człowieku przebierajacym się za nietoperza i bijącym przestępców nocą.

Oczywiście co napisałem powyżej jest nieprawdą, tak samo jak to co ty napisałeś. Forrest Gump, bo skoro tak się uczepiłeś scenariusza, to niech ci będzie - to przede wszystkim niebanalna historia o życiu człowieka. To, że główny bohater jest idiotą, domyśli się każdy idiota, ale w tym filmie jest drugie dno. Pomijam już historię niespełnionej ( a może spełnionej?, zależy jak na to patrzeć) miłości, ten film to teatrzyk bezbłędnie wykreowanych przez scenarzystę postaci (patrz - Forrest, Jen, porucznik Dan, matka forresta, czy też "Bubba" ). To co się dzieje na ekranie jest niesamowicie prawdziwe, aż chce się w to wierzyć, jednocześnie historia jest na tyle nieprzewidywalna że widz ma ochotę na jeszcze więcej.
Forrest Gump ma bardzo niski iloraz inteligencji i nie pasuje do reszty społeczeństwa - a jednocześnie jest taki sam jak inni - ma swoje marzenia, miłość, potrzeby i talenty. Robert Zemeckis stworzył doskonały dramat , który wzrusza i chwyta za serce (patrz scena śmierci Jennifer) czasem bawi, a czasem smuci.

Mówiąc, że film to banał zaprzeczasz sam sobie. Ile takich "banalnych" produkcji robi się w hollywood? z mistrzowską grą aktorską, świetną muzyką, zdjęciami, ciekawym scenariuszem, oraz "tym czymś" co powoduje że film pamiętam, choć widziałem go raz w życiu i to kilka lat temu? Tak samo jest z innymi arcydziełami, na przykład skazani na shawshank. Parę lat temu, kiedy chodziłem do gimnazjum , nauczycielka puściła w mojej klasie film, właśnie - "skazani na shawshank" . Z pewnością możecie się domyslić jaka atmosfera panowała w klasie. Wszyscy mieli to gdzieś, gadali ze sobą, było duszno, koniec czerwca, zbliżały się wakacje. A jednak, od pierwszej sceny stado dzikusów jakim jest klasa zamilkło . I trwało w takim stanie, w napięciu pożądając kolejnej sceny przez następne 45 minut. i tak przez kilka lekcji, później wszyscy rozmawiali o tym filmie, o niczym więcej.

"Forrest Gump" ma to samo. Widziałem wiele filmów, ale jeszcze ani razu nie widziałem aby któryś przebił FG , jest on arcydziełem pod każdym względem, dopieszczonym i bezbłędnie zrealizowanym, zasłużone 10/10 .

użytkownik usunięty
Ruben_6

Zacznę może od fabuły filmu. Będą spojlery
Fabuła film to nic innego jak oklepana historia ''od zera do bohatera'' - tego typu filmów mieliśmy przed Forrestem masę. Samo poprowadzenie fabuły jest strasznie schematyczne, mianowicie film ten wiele kalkuje z Obywatela Kane, chodzi mi że w teraźniejszości jest opowiadana biografia głównego bohatera z tą różnicą, że w 'FG' Forest opowiada ją siedząc sobie na ławce, zaś w 'OK' jest ona rekonstruowana przez znajomych i pracowników Kane.
Cała historia Forresta jest strasznie prosta, banalna a do tego zupełnie pozbawiona realizmu. Dlaczego prosta i banalna? Z początku standardowo mamy przedstawiane dzieciństwo Forresta, zaś dalsza część to nic innego jak nierealistyczne pasmo sukcesów Forresta, przez jakieś 100 min filmu ciągle dzieje się to samo!!!, Forest czego się dotknie zmienia w złoto (bieganie, football,armia, tenis, krewetki), z czasem robiło się to coraz bardziej irytujące. W filmie oczywiście też nie mogło zabraknąć historii miłosnej, ale najlepsze jest, że Forrest zakochuje się w kobiecie która go w przeszłości olała i kur*** się z innymi. Na koniec filmu standardowo jak to w dramacie ktoś musi ktoś umrzeć, tak aby zrobić większe rażenie widzu... i oto cały film.

Jeśli chodzi o przekaz to nie jest on niczym odkrywczym. To, że nie należy się poddawać i zawsze trzeba być dzielnym, ambitnym i zdeterminowanym to przekazał już Sylwester Stallone pisząc scenariusz do Rackiego, ponadto zrobił on to w sposób realistyczny i inspirujący.

Forrest Gump arcydziełem z całą pewnością nie jest, gdyż film ten nic nowego nie wnoś do kinematografii, nic nowego nie zapoczątkował, nie był żadnym przełomem, nie podejmuje się ważnej tematyki... jest to taka zwykła familijna komedia z gatunków łatwych, lekkich i przyjemnych. Fenomen tego filmu polega na tym że jest to najbardziej komercyjny, hollywoodzki dramat w historii kina. Film był robiony wyłącznie dla kasy. Scenariusz był pisany na zamówienie, reklama była ogromna, w swoim czasie był to najbardziej dochodowy film w historii, ponadto do tego dochodzi aktor Hanks (ubiegłoroczny zdobywca Oscara - niezasłużenie) i reżyser Robert Zemeckis który w tamtym czasie był na szczycie po ogromnym sukcesie trylogii ''Powrotu do przyszłości''.

ocenił(a) film na 9

Brrr nienawidzę filmwebu, napisałem długą wypowiedź, przez przypadek kliknąłem w jakiś klawisz i wszystko się skasowało. Napiszę za parę dni( Je*any fw)

ocenił(a) film na 9

Cóż, od fabuły zacząłeś, i na niej jeśli chodzi o rzeczowe argumenty w zasadzie skończyłeś.

"Fabuła film to nic innego jak oklepana historia ''od zera do bohatera'' - tego typu filmów mieliśmy przed Forrestem masę.

Nie chcę się powtarzać po innych forumowiczach, ale najwyraźniej muszę to zrobić. To, że tego typu filmów było wiele przed FG, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. W żadnym z tamtych filmów nie było tak doborowej obsady, rewelacyjnej muzyki , takich dialogów i inspirujących scen, czego nawiasem mówiąc nie raczyłeś skomentować, a to przemawia na korzyść forresta jako arcydzieła.

"Samo poprowadzenie fabuły jest strasznie schematyczne, mianowicie film ten wiele kalkuje z Obywatela Kane"

Niestety nie miałem przyjemności obejrzeć obywatela kane'a, na szczęście jednak w jego kontekście odniosłeś się tylko do sposobu prowadzenia filmu, co na dłuższą metę nie ma żadnego znaczenia. W w/w zdaniu zaprzeczyłeś sam sobie. Jak "FG" może "wiele kalkulować" z Obywatela Kane'a, skoro istnieje tylko jedno podobieństwo między tymi filmami, które nie ma znaczenia w ogólnym odbiorze filmu.

"Z początku standardowo mamy przedstawiane dzieciństwo Forresta,"

Standardowo? Wymień mi proszę chociażby kilka filmów które mogłyby się równać z Forrestem jeśli chodzi o rewelacyjne przedstawienie dzieciństwa - z TAKIM aktorstwem, dialogami, zdjęciami, muzyką

"nierealistyczne pasmo sukcesów Forresta, przez jakieś 100 min filmu ciągle dzieje się to samo!!!

Nie rozumiem co jest takiego nierealistycznego w sukcesach Forresta? To że ma bardzo sprawne nogi i świetnie biega? Posiadanie przez niego znakomitego refleksu co pomogło w sukcesie w ping-pongu? Jedynym , można to nazwać "przypadkowym" (ale nie "nierealistycznym") sukcesem Forresta było zdarzenie z krewetkami, które w gruncie rzeczy forrest mógł zawdzięczać swojej głupocie i pomocy porucznika.
Przez 100 min filmu dzieje się to samo? Wątpię, by można było nazwać dzieje forresta w armii, jego bieganie, stopniowe zainteresowanie mediów, ping- pong i wiele wiele innych "tym samym" Jeśli tak, to gratuluję ślepoty.

"ale najlepsze jest, że Forrest zakochuje się w kobiecie która go w przeszłości olała i kur*** się z innymi."

Nie możesz winić tej dziewczyny że nie chciała byc z Forrestem. Ty chciałbyś być z dziewczyną chorą np. na downa, albo z iq 70? Nawet gdyby byłą twoją najlepszą przyjaciółką? No właśnie. A to że miała kilku partnerów w przeciągu paru lat nie oznacza , że się "ku*wiła".

"Na koniec filmu standardowo jak to w dramacie ktoś musi ktoś umrzeć, tak aby zrobić większe rażenie widzu... i oto cały film."

Błąd. Wrażenie na widzu nie zrobiła śmierć Jenny , której zresztą nie lubiłem ,a fenomenalna gra Toma Hanksa , który świetnie zagrał kogoś kto stracił najbliższą mu osobę.

"
Jeśli chodzi o przekaz to nie jest on niczym odkrywczym. To, że nie należy się poddawać i zawsze trzeba być dzielnym, ambitnym i zdeterminowanym to przekazał już Sylwester Stallone pisząc scenariusz do Rackiego, ponadto zrobił on to w sposób realistyczny i inspirujący."

hahah proszę, tym mnie już rozbroiłeś. Porównując Rocky'ego do forresta zachowujesz się tak jakbyś uparcie twierdził, że maluch jest lepszy od Ferrari. oczywiście maluchem jest rocky. Pewnie będziesz się domagał argumentów, więc proszę bardzo. Forrest miażdży rocky'ego pod każdym względem, zaczynając od
-muzyki
-scenariusza
-fenomenalnej gry aktorskiej (przy Hanksie Stallone to człowiek o drewnianej twarzy)
-muzyki
-dialogów
-zdjęć

Powtarzam zresztą jeszcze raz, abyś zrozumiał - nie chodzi o to , CO jest w forreście, tylko JAK został on zrobiony. "Rocky" realistyczny ? Ok, może . Ale inspirujący? Z pewnością nie tak jak "Forrest Gump"

"Forrest Gump arcydziełem z całą pewnością nie jest, gdyż film ten nic nowego nie wnoś do kinematografii, nic nowego nie zapoczątkował, nie był żadnym przełomem, nie podejmuje się ważnej tematyki"

Znowu się powtarzasz, odpowiedź jest wyżej.

"jest to taka zwykła familijna komedia z gatunków łatwych, lekkich i przyjemnych."
Forrest komedią? Chyba zły film widziałeś kolego. To, że się go lekko ogląda mimo jego długości przemawia tylko na jego plus, przyjemny jest, to fakt, kolejny plus i podejmuje się tematyki miłości, tak często oglądanej przez nas w filmach , z klasą ( jest tu przedstawiona miłość macierzyńska, Forresta go Jen, czy przyjaźń).

"Fenomen tego filmu polega na tym że jest to najbardziej komercyjny, hollywoodzki dramat w historii kina."
Kolejna bzdura. To, że mnóstwo ludzi zostało oczarowanych forrestem nie mogę przyjąć jako argumentu przeciw niemu. Tak, w hollywood zazwyczaj tworzy się , jak to określiłeś "komercyjne papki", ale istnieją wyjątki od normy - czyli właśnie "Forrest Gump"

"Film był robiony wyłącznie dla kasy"

Znowu, znowu się powtarzasz.

"Scenariusz był pisany na zamówienie"
Taaaak, szczególnie że film jest na podstawie książki

"Hanks (ubiegłoroczny zdobywca Oscara - niezasłużenie)"
Kolejna bzdura. Jeśli nazywsz aktorstwo Hanksa w forreście kiepskim to... brak mi słów. Takiej mimiki twarzy, przekazu emocji, świetnego grania na uczuciach, pokazania idioty - w kinie jeszcze nie było. Sylwek Stallone , mimo że go lubię, mógłby hanksowi czyścić buty, co najwyżej.

"reżyser Robert Zemeckis który w tamtym czasie był na szczycie po ogromnym sukcesie trylogii ''Powrotu do przyszłości''. "

Zasłużonym sukcesie, jeśli uważasz że to argument - niestety jesteś w błędzie. Ale nie jestem tu, żeby rozmawiać o PdP.

użytkownik usunięty
Ruben_6

Ja jeszcze nigdy nie spodlałem się z filmem który został uznany za arcydzieło a było kolejną odgrzewaną opowiastką albo poruszał sprawy i problemy znanne z dziesiątek wcześniejszych filmów.
Inspirujący, nie aż tak bardzo. Na tej liście jest wiele bardziej inspirujących filmów http://pl.wikipedia.org/wiki/AFI%27s_100_Years%E2%80%A6100_Cheers

użytkownik usunięty

-Podobieństwo fabularne jest między tymi filmami, w żadnym zdaniu tego nie zaprzeczyłem.

-Pierwsze co mi przychodzi na myśl to Obywatel Kane i Cinema Paradiso

Nierealistyczne sceny:
- ogólnie chodzi ,że to wszystko zbyt łatwo mu przychodzi, czego się nie dotknie to i tak mu wyjdzie
- Przygłup zaczyna grac w foodbool i staje się gwiazdą. Nie dość że nie jest to prawdopodobne to jeszcze stanowi obrazę dla Foodbolu amerykańskiego.
- z tym bieganiem to tez przesadzi, Maroton przy tym to co przebiegł Forrest to rozgrzewka
- Tenis, aby być dobrym w tenisa i coś osiągnąć trzeba grac od dziecka, a Forrest wrucił z wojska i ni z gruch i z pietruchy zaczął grac w tenisa jak zawodowiec

fenomenalna gra Toma Hanksa? Hanks zagrał w tym filmie średni, nic wielkiego w tym filmie nie pokazał oprócz zmarszczonych brwi a na końcu nawet trochę się pogubił, po za tym rola Hanks w Forrescie jest uważana za jedną z najgorszych w historii, które zdobyły Oscara.

To co napisałeś Ferrari i Maluch to nic innego jak straszliwe bzdury. A argumenty które tylko wymieniłeś są śmieszne.
Rocky jest filmem przede wszystkim filmem oryginalniejszym, o wiele bardziej inspirującym, ma lepszy przekaz i dużo ważniejszym w swoim gatunku, zapoczątkowując o całą epokę filmu bokserskich. Stallone oczywiście w swojej życiowej roli podobnie jak Talia Shire, Burt Young.
W Forrescie lepsza muzyka? Wsłuchaj się i pomyśl jaką to bzdurę palnąłeś http://www.youtube.com/watch?v=ZvEnIkz82A0&feature=related
W pozostałych elementach dlaczego to niby Forrest jest lepszy?

Dobra, teraz rozwieje wszelkie wątpliwości co do tego który film jest lepszy
Według krytyków:
Rocky - Ocena: 8,2 - źródło http://www.rottentomatoes.com/m/1017776-rocky/
Forrest Gump - Ocena 7.0 - źródło http://www.rottentomatoes.com/m/forrest_gump/

Według Amerykańskiego instytutu Filmowego
Rocky - 57 miejsce na liście filmów wszech czasów
Forrest Gump - 76 miejsce na liście wszech czasów
Źródło http://www.filmweb.pl/awards/Ameryka%C5%84ski+Instytut+Filmowy/2007

No i co teraz pewnie ci głupio po tym jak nazwałeś Rockiego maluchem a Forresta ferrari. O wiele bezpieczniejsze byłoby odwrotne stwierdzenie...

Pozostałe argument moje argument o komercyjności Forresta są nie do zaprzeczenia, ludzie go obejrzeli z tego względu co wcześniej wymieniłem: reklam, reżyser, oscarowy aktor, pora wakcyna). Rozumiem to że filmem komercyjnym może być Thriller, Sci-fi, Film-Akcji, Horror ale żeby Dramat? Dramaty mają przeważnie coś przekazywać a nie tylko zbijać fortunę. Tak więc Forrest był niczym i innym jak kolejnym filmem wakacyjnym którego celem było tylko i wyłącznie zarobienie kasy.

"Hanks (ubiegłoroczny zdobywca Oscara - niezasłużenie)"
Kolejna bzdura. Jeśli nazywsz aktorstwo Hanksa w Forreście kiepskim to... brak mi słów. Takiej mimiki twarzy, przekazu emocji, świetnego grania na uczuciach, pokazania idioty - w kinie jeszcze nie było. Sylwek Stallone , mimo że go lubię, mógłby hanksowi czyścić buty, co najwyżej.''

- tu natomiast nie wykazałeś się czytaniem ze zrozumieniem. Specjalnie napisałem ''ubiegłoroczny zdobywca Oscara'' gdyż Hanks rok wcześniej zdobył Oscara za Filadelfię - oczywiście nagroda ta była z byt pochopnie wręczana gdyż Hanks wtedy nawet był najsłabszy ze wszystkich nominowanych.

ocenił(a) film na 9

"-Podobieństwo fabularne jest między tymi filmami, w żadnym zdaniu tego nie zaprzeczyłem. "

W żadnym zdaniu tego nie napisałeś.

"Nierealistyczne sceny:
- ogólnie chodzi ,że to wszystko zbyt łatwo mu przychodzi, czego się nie dotknie to i tak mu wyjdzie "

To, że tytułowy "Forrest" jest idiotą, domyśli się każdy idiota, lecz głębia filmu i jego przesłanie polega właśnie na inteligencji gł. bohatera. Forrest specjalnie został przez autora książki stworzony takim, jakim jest, aby pokazać ludziom, że nie liczy się inteligencja, władza, czy potęga, tylko to, aby zostać dobrym człowiekiem. aby osiągnąć to co ważne i spełniać marzenia Banalne? Pewnie, ale piękna właśnie jest prostota, lecz nie prostactwo. Realizm sukcesów nie ma tu nic do rzeczy.

"- Przygłup zaczyna grac w foodbool i staje się gwiazdą. Nie dość że nie jest to prawdopodobne to jeszcze stanowi obrazę dla Foodbolu amerykańskiego. "

Sukces w am. futbolu Forrest zawdzięcza swoim sprawnym nogom ; widz może zauważyć, że bohater zbytnio nie rozumie zasad gry ; w każdym razie, jak już wspomniałem - nie w tym rzecz.

"fenomenalna gra Toma Hanksa? Hanks zagrał w tym filmie średni, nic wielkiego w tym filmie nie pokazał oprócz zmarszczonych brwi a na końcu nawet trochę się pogubił"

Nazwałbym to pie*&#@*@$ bzdurami, ale usiłujesz argumentować, więc - w porządku. Widzisz, Tom Hanks, nie zagrał idioty. Debila zagra każdy. Hanks zagrał człowieka z iq 70. czułego, o wielkim secu. Nic w tym filmie nie pokazał? Jego obycie, zachowanie, sposób w jaki się wypowiadał, w jaki akcentował rózne wyrazy, mimika twarzy, - nazywasz to , za przeproszeniem "Średnim" aktorstwem? Zagrał tak, że mu uwierzyłem, widać było jego miłość, do matki, do Jenny, przyjaźń z Bubbą (czy jak on tam się zwał) oraz najzwyklejszą serdeczność w stosunku do Dana Taylora.

"po za tym rola Hanks w Forrescie jest uważana za jedną z najgorszych w historii, które zdobyły Oscara."

Uważana? Niby przez kogo? Przez niby-krytyków, na których tak często tak się powołujesz? Primero, zdobył Oscara, więc to (moim skromnym zdaniem) o czymś świadczy. Secundo, co to ma być za argument? Niby kto tak powiedział? Wyczytałeś to w kolejnym pseudo-rankingu , czy to po prostu wypowiedzi "krytykuf", którym FG nie przypadł do gustu? Śmiem twierdzić, że tak właśnie jest.

"To co napisałeś Ferrari i Maluch to nic innego jak straszliwe bzdury. A argumenty które tylko wymieniłeś są śmieszne."

Jasnee, czyli kontynuujemy argumentację typu "Rocky jest lepszy, bo ... yyy..... bo TAK"

"Rocky jest filmem przede wszystkim filmem oryginalniejszym, o wiele bardziej inspirującym, ma lepszy przekaz i dużo ważniejszym w swoim gatunku, "

Ujmę to inaczej. Forrest jest filmem przede wszystkim oryginalniejszym, o wiele bardziej inspirującym, ma lepszy przekaz i dużo ważniejszym w swoim gatunku.

"W Forrescie lepsza muzyka? Wsłuchaj się i pomyśl jaką to bzdurę palnąłeś"

Wsłuchałem się. Nadęty utwór, niczym się nie wyróżniający na tle innych z tego gatunku. Pociesza, ale nie chwyta za serce. Swoim nadęciem wręcz ociera się o kicz. Skoro tak twierdzisz, to najwyraźniej nigdy w życiu nie słuchałeś muzyki z Forresta. Jest piękna, prosta, a zarazem skomplikowana. Delikatna, wpadająca w ucho, działa jak balsam , chociaż to nie jest muzyka klasyczna. - http://www.youtube.com/watch?v=4c9EP0zNfdc
Skoro swoją opinię opierasz na osobach lepiej znających temat(w tym przypadku krytykach) zaufaj mi - gram na pianinie, nałogowo słucham muzyki i myślę, że nie mam jeszcze zszarpanego gustu.

"W pozostałych elementach dlaczego to niby Forrest jest lepszy? "

Już to napisałem.

"Dobra, teraz rozwieje wszelkie wątpliwości co do tego który film jest lepszy
Według krytyków:"

Przykro mi, ale absolutnie niczego nie rozwiałeś. Filmy adresowane są do ludzi, nie do krytyków zawodowo oceniających dane dzieło. Może oni znają lepiej temat, ale mi się bardziej podoba Forrest i nikt tego nie zmieni. To tak, jakbyśmy kłócili się o to , czy pierogi z truskawkami dobrze smakują, a ja jako argument podałbym stwierdzenie "Kucharze z restauracji xxx wolą pierogi" Może mało wyrafinowany przykład, ale w gruncie rzeczy chodzi o dotarcie, nie subtelność.

"No i co teraz pewnie ci głupio po tym jak nazwałeś Rockiego maluchem a Forresta ferrari."

Nie , najwyraźniej to tobie powinno być w tej chwili głupio, chociaż z drugiej strony - taki Forrest gump nigdy nie czuł się głupio.

"Pozostałe argument moje argument o komercyjności Forresta są nie do zaprzeczenia"

Ależ są i zaraz ci to udowodnię.

"reklam, reżyser, oscarowy aktor, pora wakcyna"

Wybacz, ale co możesz wiedzieć o reklamach w USA w 1994 roku? Jeśli masz na myśli trailery - każdy hit , dobry czy zły, takowy posiada, nie świadczy to o komercyjności dzieła tylko o fakcie, iż twórcy pragną , by widz miał choćby pojęcie że taki film wchodzi do kin.
Reżyser jest bardzo dobry i z tego powodu ludzie zdecydowali się iść na seans . Nazwisko Zemeckis miało wyrobioną markę która w przypadku Forresta świetnie się sprawdziła. To, że Hanks jest świetnym aktorem przemawia tylko na plus filmu, nie sądzisz? A co do pory wakacyjnej - jako reżyser sam bym ustawił datę premiery filmu na wakacje - Zemeckis stworzył arcydzieło i chciał na tym zarobić. Nie jesteśmy przecież komunistami ( a przynajmniej od 22 lat ^^).
Rzucasz pojęciem komercja najwyraźniej nie wiedząc, co ono znaczy, ale ja nie jestem tu żeby pełnić tu rolę nauczyciela.

"Dramaty mają przeważnie coś przekazywać a nie tylko zbijać fortunę."

A co stoi na przeszkodzie, żeby tak jak w przypadku Forresta zostało osiągnięte i jedno i drugie? Już ci odpowiadam - nic.

"- tu natomiast nie wykazałeś się czytaniem ze zrozumieniem. Specjalnie napisałem ''ubiegłoroczny zdobywca Oscara'' gdyż Hanks rok wcześniej zdobył Oscara za Filadelfię - oczywiście nagroda ta była z byt pochopnie wręczana gdyż Hanks wtedy nawet był najsłabszy ze wszystkich nominowanych. "

Znowu - niby kto twierdzi , że był najsłabszy? Po drugie - mój błąd, ale skoro tak, to co napisałeś jest bez znaczenia.

użytkownik usunięty
Ruben_6

Zacznijmy od tego, że ten film nie ma głębi, głębie to mają ambitne produkcje Bergmana, Tarkowskiego czy Kubricka a w Forrescie jest to banał mało odkrywczy banał podany widzowi podany na talerzu, w nierealistyczne sposób.
No właśnie o nawet nie rozumiał zasad gry a był najlepszy - to jest jak nic obraza dla tego sportu.
Oczywiście że Hanks zagrał nijak, chcesz zobaczyć jak wygląda brawurowo zagrana rola niepełnosprawnego to obejrzyj sobie ''Co gryzie Gilberta Grappe'' (DiCaprio) albo ''Sam'' (Sean Penn), to wtedy może zmienisz zdanie co do Hanksa.

Twoja kopia argumentów jest wręcz żałosna. Forrest oryginalniejszy?? Przecież już pisałem że jest on kopią Obywatele kane poza tym historia od zera do bohatera nie może być oryginalna. Rocky jest bardziej inspirujący,nawet na liście znalazł się wyżej, po za tym jego przekaz jest nie jest tak oklepany jak w Forrescie. Na końcu to że zesz się z kompromitował że Forrest jest ważniejszy w swoim gatunku. Zrozum Rocky wyniósł na szczyt kino sportowe, od tego filmu wszystko się zaczęło, gdyby nie Rocky prawdopodobnie nie mielibyśmy takich filmów jak: Wściekły byk, Człowiek ringu, Ali, Za wszelką cenę, Huragan... a taki Forrest co nowego wniósł do kinematografii?....yyyy...Nic!!!

Muzyka z Rockiego to już klasyka, która przeszła do historii rozpoznawalna przez chyba przez każdego. Natomiast w Forrestcie ten utwór jest nijaki i został już zapomniany.

Wątpliwości co do tego że Rocku jest lepszym nie rozwiałeś, w dodatku wysuwając bardzo głupi przekład z pierogami. Prawda jest taka, że Rocky jest doceniany przez krytyków i znawców filmowych gdyż ten film miał niebagatelny wpływ na kinetografię. Natomiast Forrest jest wyżej w takim nic nie znaczącym rankingu Filmwebowym, który tworzą w większości, gimnazjaliści, fani zmierzchów, hanny montany, Biebera i gdzie panuje zjawisko zakładania multikont.

''Wybacz, ale co możesz wiedzieć o reklamach w USA w 1994 roku?'' - jak się żyło w tamtych czasach to się wie i nie chodzi tu w cale trailery lecz o kampanie reklamową.
Nazwisko Zemeckis miało miało wyrobioną markę na komercyjny filmach, więc dlatego powierzono mu reżyserowanie Forresta, tak aby rozgłos był wtedy jeszcze większy. Podobnie sytuacja ma się z Hanksem gdzie ubiegłoroczny zdobywca Oscara (Filadelfia), również robił z reklamę tego filmu.
Na końcu padło padło jeszcze padło jak rzesz bzdurne stwierdzanie że Forrest jest Arcydziełem. Jak może być arcydziełem skoro zadem krytyk ani znawca za takowe go nie uznał...Chyba nie powiesz mi że jest arcydziełem z tego względu że jest wysoko w rankingu tworzonym przez plebs.

Komentarzem na dole, to już kompletnie się pogrążyłeś podając za przykład Ojca chrzestnego. Ten film był absolutną nowością który odmienił zupełnie kino gangsterski, które przed Ojcem chrzestnym było niczym innym jak opowieściami o lokalnych gangsterach robiących karierę.
Ojciec chrzestny był inny, jako pierwszy przedstawił widzowi jak wygląda od wewnątrz włoska mafia, uiszczając całą historię w tle dziejów Ameryki.

ocenił(a) film na 9

Od razu przeproszę za tak spore odstępy w czasie w odpisywaniu, ale dość... obficie korzystam z wakacji i po prostu nie mam czasu, a chwilami nawet internetu. Więc, zaczynając od początku -

"Zacznijmy od tego, że ten film nie ma głębi, głębie to mają ambitne produkcje Bergmana, Tarkowskiego czy Kubricka a w Forrescie jest to banał mało odkrywczy banał podany widzowi podany na talerzu, w nierealistyczne sposób. "

Widzę, że jak już odkryłeś swój brak argumentów na te, które przytaczam, to zacząłeś się powtarzać, czego ja nie chcę robić - niestety najwidoczniej muszę. Po raz kolejny, mówię .- to , że film nie jest odkrywczy, nie znaczy że nie jest arcydziełem. To, że produkcje Bergmana, Kubricka, i tak dalej są ambitne, też nie ma żadnego wpływu na świetność Forresta, który głębie jak najbardziej ma, którą to zresztą opisałem - chyba, że nie chce ci się czytać. Realizm też raczyłem skomentować.

"No właśnie o nawet nie rozumiał zasad gry a był najlepszy - to jest jak nic obraza dla tego sportu."

Akurat sam sport nie ma tu żadnego znaczenia, Forrest mógł grać w piłkę nożną, hokej, tenis ziemny, cokolwiek - sam sport to tylko tło dla akcji filmu.

"Oczywiście że Hanks zagrał nijak, chcesz zobaczyć jak wygląda brawurowo zagrana rola niepełnosprawnego to obejrzyj sobie"

Wątpię, a nawet śmiem twierdzić, iż NIE. Oddanie choroby, a jednocześnie ten przekaz emocji... zresztą nie będę się tu po raz kolejny rozpływać nad brawurową rolą hanksa, bo ty po prostu olejesz moje argumenty i dalej będziesz brnął jak ten debil - "hanks zagrał źle, bo ... yy... bo tak, bo tak i jeszcze raz tak"

"Twoja kopia argumentów jest wręcz żałosna."

Może zamiast nędznej próby przekrzyczenia mnie przejdziemy do konkretów? Żaden z argumentów , które podałem nie został jeszcze przez ciebie obalony, jedyne co robisz, to brniesz i brniesz w to bagno.

"Przecież już pisałem że jest on kopią Obywatele kane poza tym historia od zera do bohatera nie może być oryginalna."

Ehh.. daj spokój, chyba sam nie wierzysz w to co piszesz. Historią "od zera do bohatera" można nazwać niemalże każdy film, w większości filmów, szczególnie tych rewelacyjnych, występuje bohater, heros, postać, łotever, która od kiepskiego stanu materialnego/fizycznego/złej sytuacji i tym podobne dochodzi na sam szczyt, zdobywa co pragnął, łotever x2. Przykłady? Proszę - (Matrix, Skazani na Shawshank, ojciec chrzestny part II, Tożsamość Bourne'a, Kiler, Podziemny krąg, klasyki sci-fi "Obcy" , mógłbym wymieniać i wymieniać) , więc przykro mi , ale tekścik "banalna historyjka od zera do bohatera" na mnie nie działa.
Jeśli chodzi o Obywatela Kane'a , nie odpowiem ,bo filmu nie widziałem i nie mam prawa sie o nim wypowiadac poza tym, że podobno jest rewelacyjny, jak obejrzę , z pewnością cie zawiadomię : )
Co do scenariusza, jest na tyle nieprzewidywalny, by nie można go było nazwać banałem - zauroczył mnie i wciągnął , oczywiście nie jest to absolutne mistrzostwo, ale z pewnością jest dobry.

"Rocky jest bardziej inspirujący,nawet na liście znalazł się wyżej,"

Znowu ten sam argument, mam go zbijać aż zrozumiesz co mówię?

"Na końcu to że zesz się z kompromitował że Forrest jest ważniejszy w swoim gatunku"

Bo jest . I do tej pory nie zbiłeś ani jednej mojej tezy.

"Zrozum Rocky wyniósł na szczyt kino sportowe, od tego filmu wszystko się zaczęło"

Rozumiem i tym bardziej się dziwię, że się do tego odnosisz - w tym przypadku nie ma to znaczenia.

"a taki Forrest co nowego wniósł do kinematografii?."

Arcydzieło nie musi być początkiem czegoś nowego by pozostać arcydziełem. Wybacz za krótkie zdania, ale po podaniu tylu argumentów za FG otrzymałem tylko powtórki twoich tekstów - więc, po prostu nie chce mi się znowu wyjaśniać.

"Muzyka z Rockiego to już klasyka, która przeszła do historii rozpoznawalna przez chyba przez każdego"

No widzisz, takie filmy Uwego Bolla , czy muzyka z jego filmów też są klasykami ... kiczu - bynajmniej to nie stanowi o ich świetności.

"Natomiast w Forrestcie ten utwór jest nijaki i został już zapomniany."

Nie został, ludzie wciąż oglądają Forresta i wciąż cieszą się tą muzyką. Główny temat nijaki oczywiście nie jest , idąc tym samym tokiem rozumowania możemy powiedzieć , że "Dla Elizy" Beethovena jest nijakie.

"Wątpliwości co do tego że Rocku jest lepszym nie rozwiałeś, w dodatku wysuwając bardzo głupi przekład z pierogami."

A jednak rozwiałem, przykład może i jest głupi, ale jak najbardziej prawdziwy.

"Prawda jest taka, że Rocky jest doceniany przez krytyków i znawców filmowych gdyż ten film miał niebagatelny wpływ na kinetografię. "

Krytycy mało mnie obchodzą. Forrest jest świetny, udowodniłem już to, ty natomiast się nimi tylko zasłaniasz.Oczywiście nie twierdzę, że Rocky jest zły, bo prostu nie jest lepszy od Forresta, co ty próbowałeś mi usilnie udowodnić.

"Natomiast Forrest jest wyżej w takim nic nie znaczącym rankingu Filmwebowym,"

Rankingi również mało mnie obchodzą, reszta zdania jak wyżej. Co do multikont - pozostaje nam tylko współczuć komuś, kto nie ma życia.

"jak się żyło w tamtych czasach to się wie i nie chodzi tu w cale trailery lecz o kampanie reklamową. "

No cóż, jeśli mieszkałeś w USA a latach 90-tych to zwracam honor.

"Nazwisko Zemeckis miało miało wyrobioną markę na komercyjny filmach, "

I ta marka była słusznie wyrobiona. Większość jego filmów to rewelacyjne dzieła. Nie przełomy, nie powtórki z Bergmana czy psychoanaliza rodem z filmów Kieślowskiego, po prostu "dobre filmy", a wśród nich, perła - Forrest Gump.

"Na końcu padło padło jeszcze padło jak rzesz bzdurne stwierdzanie że Forrest jest Arcydziełem. Jak może być arcydziełem skoro zadem krytyk ani znawca za takowe go nie uznał."

Rzadko posuwam się do używania wyrażeń typu "jesteś głupi", czy "to jest po prostu kretyńskie zdanie", ale tu chyba powinienem to zrobić. Skompromitowałeś się. Krytycy i znawcy nie są wyznacznikami świetności filmu (ile razy mam to powtarzać .... )

"Chyba nie powiesz mi że jest arcydziełem z tego względu że jest wysoko w rankingu tworzonym przez plebs."

Nie, jest arcydziełem, ponieważ ... już to mówiłem, i to całkiem sporo razy.

"Komentarzem na dole, to już kompletnie się pogrążyłeś podając za przykład Ojca chrzestnego."

Było mnóstwo filmów gangsterkich przed nim i po nim, nie widzę to żadnego pogrążania. Jest oczywiście czymś wyróżniającym się na tle tych pozostałych , lecz nie zapoczątkował niczego nowego.

użytkownik usunięty
Ruben_6

Oczywiście że się mylisz Aby film była arcydziełem musi wnieść coś nowego do kinematografii i ile razy będę ci to jeszcze tłumaczył. Każde arcydzieło musi wnieść co nowego. Piszesz że przed Ojcem chrzestnym było mnóstwo filmów gangsterskich... i co z tego?...tak w ogóle oglądałeś chodziarz jeden? Ojciec chrzestny zupełnie odmienił ten gatunek, gdyż wszystkie jego poprzedniki to były historie o drobnych przestępcach robiących karierę, Ojciec chrzestny taki nie jest, był czymś absolutnie nowym dlatego jest właśnie arcydziełem.
W Forrescie, ta głębią nic nowego nie odkrywa, w zasadzie to co w tym filmie jest przekazywane to wiemy już bez oglądania Forresta.

sport może być to tłem akcji ale zostało ono wykorzystane w perfidny i nierealistyczny sposób.

Nędzna próba przekrzyczenia ? zauważ że podałem mnóstwo argumentów co do lepszości Reckyego w dodatku potwierdziłem to źródłem internetowym, a ty tylko walnąłeś kopię i myślisz ze błyszczysz. i powiedz które to niby argumenty pominąłem
Większość filmów to historia od zera do bohatera??? i do tego jeszcze te twoje przykłady które mnie rozwaliły. Nawet nie będę ich komentował i ci tłumaczył bo najwyraźniej nie wiesz o co chodzi. Jedyny z tych przykładów to dobry jest OCII, choć i nawet nie do końca gdyż ,ta historia Młodego Vito była tylko dodatkiem do głównej fabuły, spowodowanym tym że reżyserowi brakowało pomysłów na ciekawe wątki a chciał za wszelką cenę zrobić dość długi film, więc wrzucił tam tą historyjkę, która służyła tylko za wypychacz czasu.

To że Rocky jest filmem bardziej inspirującym to jest pewne, znalazł się na liście, wiec nie należny tego podważać, bo niby w jaki sposób? tekstami typu mam w dupie te rankingi?
Następnie podałem argumenty co do tego ze rocky jest ważniejszym filmem dla kinematografii ''Zrozum Rocky wyniósł na szczyt kino sportowe, od tego filmu wszystko się zaczęło, gdyby nie Rocky prawdopodobnie nie mielibyśmy takich filmów jak: Wściekły byk, Człowiek ringu, Ali, Za wszelką cenę, Huragan...''
A ty na to odpowiadasz:
''Bo jest . I do tej pory nie zbiłeś ani jednej mojej tezy'' - teraz ja się pytam jakiej tezy? bo z tego to wodze to ty nie odpowiadasz na moje..
''Rozumiem i tym bardziej się dziwię, że się do tego odnosisz - w tym przypadku nie ma to znaczenia.'' - no coment

''Arcydzieło nie musi być początkiem czegoś nowego by pozostać arcydziełem'' - no i znowu oszukujesz sam się, a ja nie będę ci tłumaczył, bo i tak do ciebie to nie dotrze. Ubzdurałeś sobie jakaś tezę w głowie i nic innego do wiadomość nie przyjmujesz.

Jeżeli chcesz tak bardzo dowieść tego FG jest ważniejszym filmem niż Rocky (o ile to w ogóle jest możliwe) to wysil się na konkretne argumenty a nie odzywki typu ''Bo jest'' albo ''to nie ma znaczenia''

Teraz się pytam: Co ma do tego Uwe Boll i od kiedy to jego muzyka jest klasyką?... Co z tego ze ludzie się cieszą muzyką w FG jak go oglądają? No i po znowu mieszać w to Beethovena?...Teraz zadam jedno konkretne pytanie czy gdyby komuś przypadkowemu dać wysłuchać motyw muzyczny z 'FG' to czy ta osoba by go rozpoznała? Wątpię? Natomiast z Rockym chyba nikt nie miałby problemów...

Cibie nie obchodzą rankingi tworzone przez krytyków mnie natomiast nie obchodzą rankingi tworzone przez plebs internetowy.
Ja tez oczywiście nie twierdzę FG jest zły ale to Rockyego nie ma startu i żem to uargumentował, nie słysząc ze twojej strony żadnych konkretnych argumentów. tylko odzywki typu ''bo jest!''
Piszesz, że krytycy i znawcy nie są wyznacznikiem jakość to w takim razie co nim jest? chyba nie powiesz mi, że ranking tworzone przez plebs internetowy... Z resztą to to krytycy i znawcy uznali takie filmy jak Obywatel Kane, Ojciec chrzestny, Casablanca, Przeminęło z wiatrem, Lista Schindlera... za arcydzieła, niestety Forest do tego grona się nie zalicza.

Na końce jeszcze prośba, jak mi odpisujesz to nie rozkładaj każdego zdania na czynniki pierwsze bo tego nie da się w ogóle czytać i powoduje często ze cała koncepcja moich wypowiedzi traci sens, lepiej abyś odwoływał się do całości tekstu.

ocenił(a) film na 9

Znowu. Pisze długi tekst - wysiadły korki... napiszę niebawem

ocenił(a) film na 8

z Rockym jest tak samo jak z Hendrixem. W obu przypadkach był to początek czegoś nowego,oba przypadki uwielbiam. Oba przypadki zostały przescignięte. A historia o ROckym to jeszcze większy banał niżForrest Gump

ocenił(a) film na 9
meshuggah

Zgadzam się

ocenił(a) film na 9

Znów odzywam się po długim czasie, niestety najzwyczajniej w świecie nie mam czasu na filmweb.

"Oczywiście że się mylisz Aby film była arcydziełem musi wnieść coś nowego do kinematografii i ile razy będę ci to jeszcze tłumaczył."

Wnoszenie czegoś nowego do kinematografii nie ma absolutnie żadnego wpływu na jakość dzieła. Co do ostatnich słów z w/w zdania, pomyliłeś chyba pojecie, tłumaczenie to również wyjaśnianie, a ty tylko powtarzasz zbite w jedną całość słowa, które na dobrą sprawę nie są po prostu logiczne.

"Piszesz że przed Ojcem chrzestnym było mnóstwo filmów gangsterskich... i co z tego?...tak w ogóle oglądałeś chodziarz jeden?"

Wypowiadasz się tonem "poważnego" pana i z drugiej strony popełniasz błędy ortograficzne +sklejasz nielogiczne zdania. I ja mam cię poważnie traktować? Tak, oglądałem. OC w żadnym wypadku oryginalny nie jest - jest arcydziełem, ale nie czymś specjalnie wyróżniającym się na tle filmów gangsterskich, zarówno przed jak i po. Chwalisz się argumentem "historyjki od zera do bohatera", jednakże ten wyśmiewany przez ciebie aspekt miał ogromny wpływ na fabulę zarówno pierwszej jak i drugiej części. Vito jest spoiwem łączącym mafię, jest Donem, ojcem - założycielem, w skrócie - szefem (zarówno w domu jak i w pracy), tym "bohaterem" z twojego argumentu. Różnica jest taka, że OC pokazuje to, co dzieje się po osiągnięciu przez VIto sukcesu ( z takimi małymi szczegółami jak fenomenalna gra aktorska, kultowy temat muzyczny, scenariusz oraz klimat).

"był czymś absolutnie nowym dlatego jest właśnie arcydziełem. "

Nie, jest arcydziełem z powodów, które wyżej wymieniłem ,a powtórzę jeszcze raz (brak czytania przez oponenta)
: gra aktorska, muzyka, scenariusz, montaż, klimat, dialogi, tematyka, drugie dno i głębokość dzieła.

"W Forrescie, ta głębią nic nowego nie odkrywa, w zasadzie to co w tym filmie jest przekazywane to wiemy już bez oglądania Forresta."

I teraz przeczytaj, co napisałem wyżej i sam zdecyduj czy powyższe zdanie można nazwać argumentem.

"zauważ że podałem mnóstwo argumentów co do lepszości Reckyego w dodatku potwierdziłem to źródłem internetowym"

Chcesz żebym ci podał wszystko na tacy, żeby dziecku było cacy? Proszę bardzo
Mnóstwo argumentów? W zasadzie podałeś tylko 3, które w tej chwili rozbiję. ZNOWU

1 - twoja opinia o nierealistycznych scenach została przeze mnie skomentowana . Realizm nie ma tu nic do rzeczy, równie dobrze mógłbyś czepiać się realizmu we Władcy Pierścieni czy Obcym. Istotne jest drugie dno, głębia, której nie dostrzegłeś. Nie mam specjalnej ochoty kopiować moje poprzednie wypowiedzi, ich czytanie to twoja rola.

2- kompletne bzdury na temat gry aktorskiej hanksa. Nie chce mi sie znowu nad tym rozplywac, wiec kopiuje:
"Widzisz, Tom Hanks, nie zagrał idioty. Debila zagra każdy. Hanks zagrał człowieka z iq 70. czułego, o wielkim secu. Nic w tym filmie nie pokazał? Jego obycie, zachowanie, sposób w jaki się wypowiadał, w jaki akcentował rózne wyrazy, mimika twarzy, - nazywasz to , za przeproszeniem "Średnim" aktorstwem? Zagrał tak, że mu uwierzyłem, widać było jego miłość, do matki, do Jenny, przyjaźń z Bubbą (czy jak on tam się zwał) oraz najzwyklejszą serdeczność w stosunku do Dana Taylora."

3- przywoływanie wypowiedzi krytyków w przypadku wyraźnego braku własnego zdania nie nazywam argumentem. A przykład z pierogami, był głupi, ale prawdziwy, a o to właśnie chodzi.

"a historia Młodego Vito była tylko dodatkiem do głównej fabuły, spowodowanym tym że reżyserowi brakowało pomysłów na ciekawe wątki a chciał za wszelką cenę zrobić dość długi film, więc wrzucił tam tą historyjkę, która służyła tylko za wypychacz czasu."

Stek bzdur. Historia młodego Vito z racji rzeczy nie mogła zmieścić się w pierwszej części, więc została przeniesiona do drugiej. Żadnym dodatkiem ona nie jest, funkcjonuje jako budulec fabuły całej trylogii, oczywiście klimat lat 30, De Niro, muzyka - wypychacz czasu? Śmieszne. Długi film za wszelką cenę? Nie ośmieszaj się, po pierwsze - stworzenie jednej sceny to mnóstwo roboty (wiem z doświadczenia), po drugie OC II jest długi, lecz nie czuje się tego.

"To że Rocky jest filmem bardziej inspirującym to jest pewne, znalazł się na liście, wiec nie należny tego podważać"

Logiczne jak cholera. Niepodważalne są jedynie fakty , a nie opinie jakiegośtam krytyka.

'i powiedz które to niby argumenty pominąłem" może inaczej - nie pominąłeś żadnych, tylko żadnych nie zbiłeś.

"do tego jeszcze te twoje przykłady które mnie rozwaliły"

Widać, skoro nawet nie potrafisz ich skomentować.

"tekstami typu mam w dupie te rankingi?"

Nie wymyślaj - rankingi po prostu mnie nie interesują.

"Następnie podałem argumenty co do tego ze rocky jest ważniejszym filmem dla kinematografii'Zrozum Rocky wyniósł na szczyt kino sportowe, od tego filmu wszystko się zaczęło, gdyby nie Rocky prawdopodobnie nie mielibyśmy takich filmów jak: Wściekły byk, Człowiek ringu, Ali, Za wszelką cenę, Huragan...'' "

Widzisz, po sukcesie Justina Biebera chłopak wyniósł na szczyt muzykę g*wnianą, od tego wszystko się zaczęło, gdyby nie Bieber prawdopodobnie nie mielibyśmy takich rodzynek jak Rebbeca Black czy Cody Simpson. Jeśli nie rozumiesz ironii , to sam siebie pogrążasz.

"Ubzdurałeś sobie jakaś tezę w głowie i nic innego do wiadomość nie przyjmujesz."

Zadziwiające, że opisujesz moją postawę przymiotnikami pasującymi do ciebie.

"Jeżeli chcesz tak bardzo dowieść tego FG jest ważniejszym filmem niż Rocky (o ile to w ogóle jest możliwe) to wysil się na konkretne argumenty a nie odzywki typu ''Bo jest'' albo ''to nie ma znaczenia'' "

Po pierwsze - jedna odzywka. Po drugie - nierozumienie ironii jest głupotą. Tak, to była ironia. Po trzecie, jeśli tak kiepsko ci idzie czytanie - podpowiem - argumenty są wyżej.

"Teraz się pytam: Co ma do tego Uwe Boll i od kiedy to jego muzyka jest klasyką?..."

Tak, to również była ironia.

"eraz zadam jedno konkretne pytanie czy gdyby komuś przypadkowemu dać wysłuchać motyw muzyczny z 'FG' to czy ta osoba by go rozpoznała? Wątpię? Natomiast z Rockym chyba nikt nie miałby problemów..."

A co ma piernik do wiatraka? Muzyka nie musi być popularna by była dobra, błąd i idiotyczny "argument" . Secundo - tego nie wiemy, a za innych ludzi chyba sie nie bedziesz wypowiadać.

"Ja tez oczywiście nie twierdzę FG jest zły ale to Rockyego nie ma startu i żem to uargumentował, nie słysząc ze twojej strony żadnych konkretnych argumentów. tylko odzywki typu ''bo jest!'' "

Po pierwsze - odzywka, po drugie ironia, po trzecie powtarzasz się.

"Piszesz, że krytycy i znawcy nie są wyznacznikiem jakość to w takim razie co nim jest?"

Muzyka, gra aktorksa, montaż, scenariusz, dialogi i wiele, wiele więcej.

"Cibie nie obchodzą rankingi tworzone przez krytyków mnie natomiast nie obchodzą rankingi tworzone przez plebs internetowy. "

Nawet o nim nie wspomniałem, co się tak bulwersujesz. Ja natomiast nie interesuję się ( nie mam w d*** jak mylnie tłumaczysz, czy "nie obchodzi mnie" ), po prostu się NIE interesuję zarówno jednym, jak i drugim.

"Na końce jeszcze prośba, jak mi odpisujesz to nie rozkładaj każdego zdania na czynniki pierwsze bo tego nie da się w ogóle czytać i powoduje często ze cała koncepcja moich wypowiedzi traci sens, lepiej abyś odwoływał się do całości tekstu. "

Nie rozkładam zdań na czynniki pierwsze, po prostu wyjmuję argumenty i na nie odpowiadam. Koncepcja sensu nie traci , ponieważ zarówno zdania poprzednie jak i te po , nie są bezpośrednio związane z kopiowanym.

Nie da się czytać? Sądząc po wypowiedziach , widać. Fizycznie się da, wystarczą tylko chęci

ocenił(a) film na 9

"Ja jeszcze nigdy nie spodlałem się z filmem który został uznany za arcydzieło a było kolejną odgrzewaną opowiastką albo poruszał sprawy i problemy znanne z dziesiątek wcześniejszych filmów. "

Pierwsze co mi automatycznie przychodzi na myśl, to Ojciec Chrzestny. Fakt, arycdziełami często zostają filmy oryginalne(np. napisane na podstawie świetnych książek) , ale to nie ma nic do rzeczy.

"Inspirujący, nie aż tak bardzo. Na tej liście jest wiele bardziej inspirujących filmów "

Wyżej wyjaśniłem, co sądzę o takich listach i rankingach.

ocenił(a) film na 10

Wątek z Jenny: Moim zdaniem Jenny nie potrafiła sobie poradzić z urazem z dziciństwa. Wydaje mi sie ze jej postac jest jedna z ciekawszych w tym filmie. Jenny tak naprawde kochala forresta i to była jej prawdziwa milosc ale nie umiała tego okazać,a może po prostu sie bała. Miała żal do ojca za to co jej zrobił.. myśle ze jej zachowanie wlasnie z tego wynikalo...

ocenił(a) film na 8
Lizbona7

od góry do dołu- przerostem formy nad treścią to jesteście wy. polski widz- forrest za głupi, odyseja za mądra. a idździe oglądać skazanych na shawshank- typowy film dla pseudo zanwców. Gówniany banał podany na dobrej zasawie w postaci aktorów.

użytkownik usunięty
meshuggah

lepiej powiedz dlaczego ten film nie jest przerostem formy nad treścią zamiast rzucać tu durne teksty

ocenił(a) film na 9

Nie, to ty powiedz dlaczego film "JEST" przerostem formy nad treścią

użytkownik usunięty
Ruben_6

patrz 5 postów wyżej

ocenił(a) film na 8

bo w tej formie tak samo nie ma nic nadzwyczajnego jak i w treści. uzupełniają się całkowicie.

użytkownik usunięty
Lizbona7

też nie rozumiem dlaczego jest na pierwszym miejscu. Film fajny, owszem, podnoszący na duchu i w ogóle, ale... nie widzę w nim nic genialnego.

ocenił(a) film na 10
Lizbona7

wy po prostu nie macie serca/duszy, czepiacie się szczegółów że za łatwo doszedł do wszystkiego, że od zera do bohatera i inne pierdoły, Forest nie chciał tego wszystkiego, nie chciał być bogaty, sławny, a kiedy to miał to z tego nie korzystał tak ja wy byście to robili, jak czytam wasze komentarze to czuje zazdrość typu " dlaczego down ma kasę i jest sławny a ja normalny nie", gdybyście mieli to co on, nie szanowali byście takich spraw jak przyjaźń, miłość a nawet rzeczy materialnych w takim stopniu jak ten upośledzony oklepany typ, jest scena w filmie która mi się bardzo podoba i nie pasuje do was, a chodzi dla mnie o to kiedy Forest przybiega do umierającej matki, zauważcie z jaką pieczołowitością i dokładnością odkłada swoją czerwoną czapkę na walizkę, lubię tą scenę, bo po niej widzę jaki chciał bym być, a nie jestem i gdybym ja miał taką kasę jak on to raczej tą czapkę jebną bym na ziemie. Aj sam nie wiem o co mi chodzi ale są dwa filmy w których na koniec ściska mi w gardle i łza do oka podpływa a jest nim właśnie Forest Gump i Szeregowiec Ryan ( scena jak pyta się rodziny czy był dobrym człowiekiem). Pozdro panowie i nie lubię tych co nie lubią Foresta hehe. A niech was pioruny siarczyste, ogniste i nagła krew zaleje.

ocenił(a) film na 9
FlashGordon_filmweb

:D jedyny chyba pozytywny komentarz na tym forum

ocenił(a) film na 10
Ruben_6

Ruben_6 "oni" tego filmu ani nie zrozumieli ani nie poczuli.Na szczescie wiekszosc na tej planecie reaguje wlasciwie i zgodnie z ludzka natura i wie ze to film wybitny.Pozdrawiam nieszczesnikow ktorzy stoja tej po drugej stronie :))