"Forrest Gump" to jeden z nielicznych przykładów, kiedy film jest lepszy od książki.
Można przy nim pośmiać się, popłakać i dowiedzieć się, że to co my nazywamy mądrością, wcale nie musi nią być i że warto na świat czasami spojrzeć z perspektywy dziecięcej (nie dziecinnej, tylko dziecięcej) logiki.
Po seansie warto zapoznać się z lekturą "Gumpizmów" Winstona Grooma. :)