PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=998}
8,5 1 milion ocen
8,5 10 1 1026709
8,0 99 krytyków
Forrest Gump
powrót do forum filmu Forrest Gump
ocenił(a) film na 9
Sylwia_46

Trudno,nie każdy jest mądry

użytkownik usunięty
budyn_120

do tego filmy nie trzeba być mądrym, wręcz przeciwnie

ocenił(a) film na 4
budyn_120

A Ty dałeś dychę , bo jesteś wielkim i MĄDRYM (chociaż nie wiem co to ma do rzeczy) indywidualistą. A jakby na filmwebie ten film był w rankingu gdzieś w ogonie to byś pewnie góra piątkę dał. I taka jest prawda o 90% fanów tego filmu.

ocenił(a) film na 10
Sylwia_46

jak nie rozumiesz tego filmu nie rozumiesz życia

ocenił(a) film na 5
rafael22815

"nigdy nie rozumiałam FENOMENU tego nudnego filmu"

ocenił(a) film na 5
rafael22815

jak nie rozumiesz tego filmu nie rozumiesz życia
A czego można nie rozumieć w tym filmie? objaśnij mnie znawco, nie chce umrzeć taka głupia

ocenił(a) film na 10
Sylwia_46

a ty masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem bo już szukam i szukam a nie dopatrzyłem się żebym nazwał się znawcą ?

ocenił(a) film na 5
rafael22815

masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem?

ocenił(a) film na 10
Sylwia_46

nie łam sie , żywca tez nie musisz pić

ocenił(a) film na 10
Sylwia_46

bo jesteś idiotką i tyle

ocenił(a) film na 5
gorczi89_2

mogłeś jeszcze dodać "nie zrozumiałaś filmu"

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

I odesłać do polskich komedii romantycznych. Argumenty nie do podważenia. :)

ocenił(a) film na 5

Na forach Mili, Forresta i Skazanych widzę je w co drugim poście. :)

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Bo nie rozumiecie tego filmu, polecam wam Klan :)

A tak na serio, wy nawet nie przyjmujecie do wiadomości żadnych argumentów. Jak ktoś napisze, że zdobył Oscara, powiecie, że te nagrody są ustawione, a poza tym nie mamy własnego zdania tylko kierujemy się jakimiś Oscarami.

Jeśli napiszemy, że wiele ludzi go uważa za fenomen to powiecie, że większość społeczeństwa to płytcy ludzie i dlatego ten nie-ambitny film do nich trafia.

Jeśli napiszemy, że ma wysoką ocenę, a to o czymś świadczy (w końcu oceniają użytkownicy) to wy odpowiecie coś w stylu: "oceniasz film pod względem tego jak go oceniają inni ludzie?"

Już nie spominając o tym, że patrzycie w inne najwyżej oceniane filmy użytkownika i powstaje kłótnia typu: "oceniłeś film X na 1/10, więc nawet z Tobą nie rozmawiam", "A ty film Y na 10/10, więc nie wiesz, co to prawdziwe kino".

Nikt was nie przegada.

Szczerze mówiąc ja też nie lubię, jak ktoś pisze: "to film z przesłaniem, nie każdy go rozumie, idź oglądać Pierwszą Miłość. Ja go rozumiem, ale Ci nie powiem, bo jesteś idiotą i i tak nie zrozumiesz."

Teraz w takim razie napiszę, dlaczego JA uważam ten film za rewelacyjny (to moja subiektywna ocena i proszę uszanować):

Forrest Gump to historia przedstawiona za pomocą metafory, która pokazuje, że miłość pozwala robić rzeczy często niemożliwe (scena, kiedy Forrest pierwszy raz biegnie, bo Jenny mu kazała), że trzeba szanować życie, bo nigdy nie wiemy, co się wydarzy (postać porucznika Dana, który na początku jest zły, że Forrest uratował mu życie, a później gdy mimo tego, że stracił nogi jest szczęśliwy, dziękuje mu za to), pokazuje, jak ważna w życiu człowieka jest przyjaźń (Gump, który dotrzymał obietnicę i kupił ten kuter krewetkowy, mimo że kompletnie się na tym nie znał). Podoba mi się to, że w filmie są pokazane najważniejsze wydarzenia w historii USA (wojna w Wietnamie, prezydent Kennedy, hippisi, firma Apple etc.).

Poza tym świetna gra aktorska, nie łatwo wiarygodnie zagrać człowieka upośledzonego, Hanks musiał dodatkowo mówić z akcentem z Alabamy. Poza tym postać Gumpa jest bardzo sympatyczna, co wpływa na to, że przyjemnie się ten film ogląda.

Soundtrack jest świetny- uwielbiam piosenki "Sweet Home Alabama" oraz "California Dreaming".

Przesłanie filmu każdy interpretuje po swojemu. Ja to widzę tak, że każdy z nas ma w sobie coś z Forresta Gumpa, a także że w życiu bardzo ważna jest miłość (często to ona utrzymuje przy życiu żołnierzy na wojnie), ważne jest mieć dla kogo żyć. Jenny dowiadując się o chorobie wiedziała, że może liczyć na Forresta.
Na ten film trzeba patrzyć trochę z przymróżeniem oka.

Jeszcze jedno. Piszę to tak ogólnie, wiem, że do tych, co nie lubią tego filmu i tak to nie dotrze.

jankotelegazeta23 Ty poprostu nie lubisz Toma Hanksa (widać po Twoich wypowiedziach na jego forum) i ja nie mam nic przeciwko temu, nie każdy lubi sposób, w jaki on gra. Ale ja np. nie przepadam za Johnnym Deppem, który również ma wysokie miejsce w TOP aktorzy, ale potrafię zrozumieć, że są ludzie, którzy dostrzegają w nim coś, czego ja nie potrafię.

użytkownik usunięty

Jeszcze jedno. Myśl przewodnia tego filmu to "życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz" i właśnie o tym traktuje film. Jak życie potrafi być zaskakujące. Forrest nie spodziewał się, że będzie grać w ping ponga, to był przypadek, gdyby nie poznał Bubby i nie złożył mu obietnicy, nie założyłby firmy, gdyby nie jeden sztorm, który zniszczył inne kutry, nie zostałby milionerem. To metafora ludzkiego życia, nigdy nie wiesz ci co Cię w życiu spotka. Jeden przypadek może mieć wielki wpływ na całe Twoje życie. To wszystko :)

Ta myśl przewodnia jest tak idiotyczna, że szkoda w ogóle słów. W pudełku czekoladek ZAWSZE trafia się na czekoladki, podobnie jak w worku kartofli trafia się na kartofle czy w butelce wody - na wodę. I tu chyba tkwi istota sprawy - czy ktoś twardo stąpa po ziemi czy buja w obłokach. Ci drudzy dadzą się ponieść, przesłanie (jakkolwiek bezsensowne) potraktują jako życiowe motto, a film stanie się przepiękną baśnią o spełnianiu marzeń, miłości, przyjaźni, blah blah blah, yada yada. Dla pierwszej grupy z kolei film aż kipi od przesady, która dosłownie wylewa się z ekranu, przez co film staje się całkowicie niewiarygodny (wręcz banalny), nawet jeśli starają się z całych sił postrzegać go jako metaforę (przymrUżenie oka nic nie da, trzeba je mrużyć tak bardzo, że oko się zamyka). Trudno bowiem "kupić" opowieść o człowieku, który nie tylko odnosi sukces wcale do tego nie dążąc, ale wręcz zmienia życie innych jak za dotknięciem magicznej różdżki, w sytuacji gdy całość jest osadzona w dość twardych realiach. To po prostu nie współgra, właśnie ta przesada go pogrąża.

Zgadzam się natomiast co do oceny aktorstwa, w szczególności Hanksa (jak najbardziej zasłużony Oscar) oraz muzyki.

użytkownik usunięty
nbl_raziel

Przepraszam za błąd, "mrużyć" - zapamiętam :)

Jak czekoladki nie są podpisane to nie wiesz na co trafisz (chodzi o smak)-ten cytat ma sens moim zdaniem.

"Trudno bowiem "kupić" opowieść o człowieku, który nie tylko odnosi sukces wcale do tego nie dążąc,"
Właśnie o tym mówię, że Forrest Gump nie jest filmem, który odbiera się dosłownie. Nie można na niego patrzeć jak na streszczenie życia mało inteligentnego człowieka, który odnosi sukcesy. Z resztą, Forrest na początku miał głównie pecha. Jak mówię, trzeba poszukać w poszczególnych scenach metafory różnych ludzkich zachowań, z którymi mamy do czynienia do dzisiaj. No i całość oprawiona jest w piękną lekcję historii USA, co dla zainteresowanych jest dodatkowym plusem. Ja nie widzę żadnej przesady.

Nie rozumiem, o co Ci chodzi z tym "zmienia życie innych jak za dotknięciem magicznej różdżki". Mógłbyś jaśniej?

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

Przecież tu nie chodzi o trafienie na czekoladkę w pudełku czekoladek, tylko o ich różne nadzienia. Widocznie nigdy nie dostałeś bombonierki. Może na pierwszą komunię coś się znajdzie.

karlolek91

Jak się nie ma nic sensownego do powiedzenia, to próbuje się zrobić z rozmówcy dzieciaka. Słabe to.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

A co można powiedzieć sensownego do osoby, która nie zrozumiała prostego porównania?

karlolek91

Wmawiasz mi, że jestem dzieciakiem (chociaż gówno o mnie wiesz), a sam posługujesz się sztandarowym argumentem gimbazy: "jeśli się z czymś nie zgadzasz, to znaczy że tego nie zrozumiałeś". Ja tego po prostu nie kupuję, ok? Uważam że nie ma się czym podniecać. I tyle. O samym filmie pisałem powyżej. A ty nie potrafisz się do tego odnieść, robisz tylko wycieczki osobiste. Zajrzyj sobie do pudełka czekoladek i zobacz na co trafisz.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

Ty trafiasz na czekoladki – to przecież takie oczywiste.

karlolek91

Ty może trafisz na milion dolarów - w końcu nigdy nie wiadomo.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

Nie, ja trafiam na czekoladkę z nieznanym mi nadzieniem. Ale dla ciebie to zbyt trudne porównanie, skoro przywołałeś przykład z kartoflami (tam rzeczywiście wszystkie mają jednakowy smak) czy wodą w butelce (choć ta może być gazowana lub nie). Nie potrafisz też czytać ze zrozumieniem, bowiem nigdzie nie posłużyłem się „argumentem gimbazy”, odniosłem się jedynie do twojego niezrozumienia prostego porównania życia do pudełka czekoladek, z którego teraz próbujesz się niezdarnie wybronić.

karlolek91

A ten swoje. Z niczego się nie usiłuję wybronić. Napiszę to po raz kolejny - NIE KUPUJĘ TEGO. Niektórzy ludzie po prostu mają swoje zdanie i nie łykają jak młode pelikany wszystkich głupkowatych maksymek. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że życie jest jak polska droga - nigdy nie wiesz kiedy rozwalisz zawieszenie.
A skoro już zmieniliśmy filmowy łeb w czekoladkowy, bardzo lubię czekoladki Merci. Niby mają różne nadzienia, ale dla mnie wszystkie smakują podobnie. Jedynie marcepanowa się mocno wyróżnia. Na szczęście na każdym pudełku znajduje się instrukcja obsługi i w ich jedzeniu nie ma niczego odkrywczego czy zaskakującego. Tobie również radzę się z nią zapoznać (jest na każdej bombonierce), bo możesz kiedyś trafić na nadzienie, które może Cię mocno rozczarować (nie wiem czy oglądałeś http://www.filmweb.pl/film/Walentynki-2001-30391 - to tak ku przestrodze). Czasami też można trafić na różne dziwne substancje, których nie powinno tam być - jak hel czy trotyl.
Kończąc tą bezproduktywną rozmowę, wracam do spostrzeżenia, iż jest to portal filmowy. Zachęcam więc do rozmawiania o filmach. Pierdoły o tym kto, na co i w jakim pudełku czekoladek trafia, zachowaj dla jakiegoś forum o słodyczach.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

Nie chcesz przyznać, że nie kupiłeś tego, bo nie zrozumiałeś porównania. Inaczej nie pisałbyś tych głupot o worku kartofli. I nie mówię, że mnie to porównanie jakoś szczególnie ujęło za serce albo że je „łyknąłem” – po prostu przyjąłem do wiadomości, zrozumiałem. Równie dobrze Forrest mógłby przyrównać życie do polskiej drogi – oczywiście! Ale czekoladki są częścią fabuły filmu, bohater jedzie z nimi do swojej dawnej dziewczyny, a po drodze kilka zjada. To taka metafora, klamra kompozycyjna – wiesz o czym mówię? W dodatku chyba mało osób, które są częstowane przez kogoś bombonierką, odwraca opakowanie i najpierw czyta skład czy rodzaje. Właśnie o to chodziło w porównaniu użytym w filmie – nigdy nie wiesz, co ci się trafi. Owszem, jest to portal filmowy, ale jeśli film traktuje o słodyczach, jak np. „Czekolada”, to dlaczego o nich nie rozmawiać?

karlolek91

Poddaję się. Nie jestem w stanie już tego dłużej ukrywać. NIE ROZUMIEM TEGO ;((((((((( Proszę wytłumacz mi jeszcze raz to o tym nadzieniu, ale takim prostym językiem, bo jak piszesz o klamrach kompozycyjnych czy metaforach, to nie jestem pewien, czy mnie czasem nie obrażasz.

ocenił(a) film na 4
nbl_raziel

haha <like> :D

ocenił(a) film na 5
nbl_raziel

Pięknie pokarmiłeś trolla. :D Mój ulubiony tekst o argumencie z "wodą w butelce (choć ta może być gazowana lub nie)." TERAZ BĘDĘ ŚLĘCZAŁ I ZASTANAWIAŁ SIĘ CZY WODA KTÓRĄ TRZYMAM JEST GAZOWANA CZY NIE. a, nie, czekaj. jest na etykiecie.

ocenił(a) film na 4

To takie głębokie, że aż się zastanowię czy piątki nie dam :)

ocenił(a) film na 10

mądrze powiedziane :)

użytkownik usunięty
nowow

Dziękuję, jak widać trolli zatkało, gdy wreszcie usłyszeli argumenty :)

ocenił(a) film na 5

1) "Jak ktoś napisze, że zdobył Oscara, powiecie, że te nagrody są ustawione, a poza tym nie mamy własnego zdania tylko kierujemy się jakimiś Oscarami."
Nagrody są niemal zawsze ustawione na korzyść Amerykanów (w końcu przez nich są przyznawane). To kierowanie się nimi to tez po częścią jest prawda. Gdyby taki Forrest nie zdobył tylu nagród i nie był tak popularny, to z pewnością o Hanksie też by nikt nie słyszał, i takie filmy jak Mila czy Szeregowiec również nie byłyby tak rozpoznawalne i co za tym idzie tak lubiane.

2) "Jeśli napiszemy, że wiele ludzi go uważa za fenomen to powiecie, że większość społeczeństwa to płytcy ludzie i dlatego ten nie-ambitny film do nich trafia."
Nie tyle płytcy, co niewymagający. Niektórzy chcą się podczas filmu po prostu zrelaksować i ja to doskonale rozumiem.

3) Jeśli napiszemy, że ma wysoką ocenę, a to o czymś świadczy (w końcu oceniają użytkownicy) to wy odpowiecie coś w stylu: "oceniasz film pod względem tego jak go oceniają inni ludzie?"
Nie koniecznie, raczej coś w stylu punktu 2.

4) Już nie spominając o tym, że patrzycie w inne najwyżej oceniane filmy użytkownika i powstaje kłótnia typu: "oceniłeś film X na 1/10, więc nawet z Tobą nie rozmawiam", "A ty film Y na 10/10, więc nie wiesz, co to prawdziwe kino".
Ja jestem bardzo otwarty na dyskusje w której popieram się licznymi argumentami, lecz dla niektórych to za dużo:
http://www.filmweb.pl/film/Zielona+mila-1999-862/discussion/M%C3%B3wi%C4%85c+kr% C3%B3ko+nie+wiem+co+ten+film+robi+na+top10+wszechczas%C3%B3w+...+chyba+prze%C5%B Cywa+swoje+najlepsze+czasy+na+tym+portalu.+Zapraszam+do+dyskusji.,837888#post_78 55501

5) Owszem zgadzam się ze wszystkim co piszesz o Forreście, ale dla mnie to wszystko jest zbyt oczywiste, i dodatkowo przedstawione w dość infantylny, ckliwy i sztampowy, Hamerykański sposób. Może wy, dziewczyny pochodzicie do tego bardziej emocjonalnie, i ten film jest dla was bardziej wyjątkowy. Dla mnie to kolejna prosta historyjka z holiłód przybrana tylko w nieco lepszą formę.

6) Cóż za inwigilacja ^^
A co to tomka, to masz racje że go nie lubię.
Ale ten brak sympatii nie wziął się z niczego. Lecz co tu dużo mówić z przeciętnych umiejętności aktorskich, oraz co za tym idzie, przeceniania go.
Nie mówię że jest aktorem złym, bo ma kilka (mimo że mnie irytuje) naprawdę dobrych/świetnych ról jak "Filadelfia", "Cast Away" czy właśnie "Forrest".
Ale po drugiej stronie są słabe lub wręcz fatalne w "Mili" i "Szeregowcu". Gdzie ogranicza się do dwóch min i załzawionych oczu. Do tego ma za mało charyzmy, brak mu przysłowiowych jaj. Nie jest w stanie zagrać złej/brutalnej postaci, nie mówiąc o tym że nie potrafi wrzasnąć (Ryan).
Gra bardzo charakterystyczne dla siebie role ludzi chorych/ułomnych/mało wyrazistych. A tej maniery wiecznego mazgaja, mam po prostu dość.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Żadna inwigilacja, po prostu Twoje posty o tym, jakim "tomek" jest słabym aktorem są niemal pod każdym jego filmem :) Co do Zielonej Mili to ja się nawet zgodzę, że Hanks nie błysnął zdolnościami aktorskimi, ale to raczej przez to, że jego postać była bardzo bezbarwna, nie miał jak się wykazać. Dużo lepiej wypadł aktor grający Percy'ego, bo jego postać miała charakter. A Paul- taki dobry, nudny strażnik... przyznaję, to jedna z jego gorszych ról, ale sam film jest bardzo dobry. Dla mnie to nie jest typowy "wyciskacz łez", który gra na emocjach widza, ja go lubię z całkowicie innych względów.

Lubić Toma nie musisz, ale nie mów, że to nie ma wpływu na ocenę jakiegokolwiek filmu z nim. Ja tak mam np, gdy widzę trio- Tim Burton, Johnny Depp i Helena Boham Carter. Choćby film był dobry, choćby dobrze zagrali to i tak przez to, że oni (jak i filmy Burtona) mnie irytują, będę oglądać film z negatywnym nastawieniem. Więc Cię rozumiem. Może jakby ktoś inny grał rolę Forresta to inaczej byś na ten film spojrzał.

Co do nagród- tutaj się z Tobą zgadzam.

"Gdyby taki Forrest nie zdobył tylu nagród i nie był tak popularny, to z pewnością o Hanksie też by nikt nie słyszał, i takie filmy jak Mila czy Szeregowiec również nie byłyby tak rozpoznawalne i co za tym idzie tak lubiane."
Nie sądzę. Przed Forrestem Hanks zagrał w Filadelfii z Denzelem Washingtonen i w Bezsenność w Seattle z Meg Ryan, które też są popularne. Poza tym popularne nie znaczy lubiane. Choćby taki Zmierzch- nie dostał wielu nagród, mimo to jest bardzo znany, ale nielubiany :)

Chociaż mnie denerwuje, jak niektórzy piszą, że nie każdy rozumie jakikolwiek film (no bo co tu nie rozumieć) tak odebranie jego przesłania jest bardzo indywidualną sprawą. Każdy inaczej zinterpretuje, a niektórzy go nie dostrzegną.

Dla mnie FG nie jest sztampowy, pomysł z tym, żeby na tle życia Forresta przedstawić najważniejsze momenty w historii USA jest bardzo oryginalny. Czy jest ckliwy to już zależy od wrażliwości widza. A z tym "hamerykańskim sposobem" to nie rozumiem co masz na myśli, produkcja jest amerykańska to i humor i wszystko inne jest amerykańskie. American Beauty też jest takim typowo amerykańskim dramatem. Po prostu trzeba lubić amerykański humor, żeby zrozumieć ich żarty. Polacy też mają swój specyficzny humor i nie każdego śmieszy.

ocenił(a) film na 5

Nie przesadzajmy. Przecież nie zakładam dziesiątków postów w których pierwsze zdanie zaczyna się od "Hanks jest słabym aktorem". Musiałaś to jakoś wytropić :)
Co do Mili to właściwie wszyscy mieli źle rozpisane postaci. Kontrast między dobrem, a złem był zbyt widoczny. Przez co postacie były zbyt komiksowe. O GM mógłbym napisać bardzo dużo niepochlebnych słów, ale nie chcę zaczynać nowej dyskusji.

Dżonego i Tima też nie lubię. A ten duet (lub czasami trio) jest rzeczywiście mega irytujący.
Też kiedyś Toma i Forresta lubiłem, ale z czasem trochę więcej filmów obejrzałem. I zarówno film jak i aktor na tle pozostałych wypadają bardzo blado. A Hanks nie dość że gra ten sam typ postaci na okrągło to jeszcze nie prezentuje niczego ponadprzeciętnego w swoich rolach. A skoro jest taki dobry to chociażby z tej Mili mógł coś więcej wycisnąć, a nie mazgaić się.

Bezsenność nie jest znowu taka popularna. Filadelfia owszem. Ale po niej miał tylko jedna statuetkę. A po Forreście nie dość że dwie, to jeszcze pod rząd, co jest nie lada wyczynem (z obiema nagrodami się nie zgadzam, bo uważam że byli wtedy lepsi). Co więcej, film zdobył ogromną popularność (na FW ma nawet najwięcej głosów), a sam Hanks jest z tytułową rolą wręcz utożsamiany.
A w tym wypadku popularny=lubiany.

Niektóre filmy są trudne w odbiorze jak np.filmy z pod reki Lyncha, ale z pewności Gump do nich nie należy.

"Dla mnie FG nie jest sztampowy, pomysł z tym, żeby na tle życia Forresta przedstawić najważniejsze momenty w historii USA jest bardzo oryginalny."
Nie do końca oryginalny:
http://www.filmweb.pl/film/Zelig-1983-11986
Choć te wątki na tle historii USA jakoś nigdy mnie nie porywały i były mi obojętne, czy są nowością czy są powielane.

"A z tym "hamerykańskim sposobem" to nie rozumiem co masz na myśli, produkcja jest amerykańska to i humor i wszystko inne jest amerykańskie. American Beauty też jest takim typowo amerykańskim dramatem"
Tu mi właśnie chodziło o ta Hamerykańską sztampowość. Gdzie główny bohater to wręcz nieskazitelny, dobry, dzielny, niepokonany ideał. Nie lubię takich cukierkowatych postaci. A dwa to obowiązkowy happy end. Pewnie gdybym sobie ten film przypomniał (bo oglądałem go stosunkowo dawno) coś trywialnego by się jeszcze znalazło.
A AB z pewnością nie jest typowym amerykańskim dramatem. Nie jest ani patetyczny, ani nie ma happy endu, ani nie ma czarno-białych postaci i na deser piętnuje typowe amerykańskie ( i nie tylko amerykańskie) zachowania.
Co do produkcji to się mylisz. Bo przykładowo taki "Łowca Jeleni" wyprodukowany w Stanach jest strasznie antyamerykański, a wręcz skierowany przeciwko temu mocarstwu. I z pewności bliżej mu do kina europejskiego.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

No dobra, śledzę każdy Twój ruch :)

"Kontrast między dobrem, a złem był zbyt widoczny." Tutaj się nie mogę zgodzić, bo właśnie tego kontrastu w ogóle nie widać. Główny bohater, Paul wcale nie jest takim dobrym człowiekiem, jakby się mogło wydawać (po pierwszym obejrzeniu). Ktoś na forum ZM dobrze napisał, choć może zbyt okrutnie:
http://www.filmweb.pl/film/Zielona+mila-1999-862/discussion/Tom+Hanks+zagra%C5%8 2+tu+ciptoka+bez+honoru%2C+godno%C5%9Bci+i+sumienia.+SPOILER,1915047
Percy też nie jest tak do końca zły.Ta postać jest słaba psychicznie, dlatego ma skłonności sadystyczne i wyżywa się na jeszcze słabszych. Koledzy go nie lubią i to go boli. Z resztą jeśli chodzi o Percy'ego to ja mu raczej współczułam, a niektórzy go nienawidzą, co potwierdza, że ta postać nie jest ani do końca czarna, ani tym bardziej biała.
Co do Dela-tutaj też nie do końca wiadomo jak odebrać tę postać. Niby sympatyczny staruszek, opiekuje się myszką, ale przecież na krzesło nie idzie za kradzież cukierków. Co z tego, że żałował tego co zrobił, mleko się już rozlało.
Jedyna czarna postać to Dziki Bill, ale to w końcu psychopata :)

Taki typowy happy end masz w Skazani na Shawshank, w FG go nie widzę, bo w końcu Forrest stracił wszystkich, matkę, przyjaciela Bubbę, a już w szczególności swoją ukochaną Jenny, z którą tak naprawdę nigdy nie był. Może i ma syna, ale spróbuj wyobrazić sobie sytuację, że ktoś kogo kochasz prosi Cię o spotkanie, mówi że ma z Tobą dziecko, ale jest chora i wkrótce umrze. To jest wg Ciebie happy end? To, że główny bohater nie umiera nie oznacza szczęśliwego zakończenia.

Główny bohater jest cukierkowy, ale dla mnie to jest plus tego filmu.

A w American Beauty jest patos. Ale za to też uwielbiam ten film. Przecież ta przemowa na końcu, latająca reklamówka na wietrze, piękna muzyka w tle... nie mów, że to nie ma wzruszać. Nie ma czarno-białych postaci, ale ja myślę, że takie całkowicie czarno-białe postacie to są w filmach fantasy, Sc-fi, czy filmach animowanych. W obyczajowych, dramatach, a nawet gangsterskich takich nie znajdziesz.

ocenił(a) film na 5

Ha! Widziałem :)
A tak na serio to moje wypowiedzi (w szczególności te negatywne) mogą się rzucać w oczy, więc nie dziwota że je dość łatwo znalazłaś (w szczególności że Tomek to Twój ulubiony aktor).

"Z resztą jeśli chodzi o Percy'ego to ja mu raczej współczułam"
Pewnie lubisz niegrzecznych chłopców ;)
A tak na poważnie to ja uważam go za postać negatywną, i żadnej sympatii ode mnie nie uzyskał. Sam sobie zgotował taki nędzny los, nad takimi nie ma co się użalać.
Paul chyba właśnie jako jedyny nie był jednoznaczna postacią. Ale z tego co pamiętam (a pamiętam słabo) to John sam chciał umrzeć, więc nie wiem czemu miał mu pomagać (a chyba nawet chciał pomóc). Poza tym był dość wrażliwy (mazgajowaty), a to nie jest raczej cecha ludzi złych. Mogę się jednak mylić, bo film widziałem dawno temu, i pozostawił po sobie bardzo duży niesmak i już do niego nie wracam.
A wracając do tego głównego więźnia to przyznasz mi racje, że to była całkowicie pozytywna postać. O ile Forrest był cukierkowaty, to Coffey miał chyba monopol na wszystkie zakłady cukiernicze ^^.
Dela nawet nie pamiętam, więc się do niego nie odniosę.

"Jedyna czarna postać to Dziki Bill, ale to w końcu psychopata :)"
Dr Hannibal Lecter również. A to jedna z najbardziej skomplikowanych postaci w historii kina, w której ciężko znaleźć stronę przeważającą. Więc twórcy Mili również tutaj się nie popisali.
Może postaci nie są tak bardzo rozgraniczone jak w animacjach, bądź filmach fantastycznych o czym piszesz powyżej, to te granice są dość wyraźne i mimo wszystko dzielę je na dwie strony barykady:
Dziki Bill + Percy vs. reszta strażników, Coffey etc.
Bardziej bym porównywał Mile z kinem familijnym gdzie postaci nie są aż tak bardzo podzielone na dobre i złe, ale jednak widać tę różnicę.
Właściwie to zestawiam cały film w ten sposób. Zarówno względem bohaterów, jak i fabuły (o której deliberowałem już dziesiątki razy).

Może nie jest to stricte szczęśliwe zakończenie, ale jednak mające pozytywny optymistyczny wydźwięk (nie to że nie lubię takich zakończeń, ale przy niektórych filmach jak np. Forrest, jest to dla mnie minus). A to że Gump utracił po drodze bliskich, to dla mnie, taki trochę chwyt poniżej pasa ze strony Zemeckisa. W celu wzbudzenia jaszcze większego wzruszenia u odbiorcy (tzw."ckliwość"). Sorry, ale ja tego nie czuję.
Są filmy gdzie nikt nie umiera, a wywołują u mnie większe emocje.

"A w American Beauty jest patos."
Yyy, gdzie? Coś przegapiłem podczas trzykrotnego sensu?
I tak na marginesie, AB to dużo lepszy film od Forresta czy Mili.

ocenił(a) film na 5

Wiedziałem*

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

:)

Nie ma co porównywać Hannibala do takiego debila jak Bill. To całkowicie inna bajka :)

"Dziki Bill + Percy vs. reszta strażników, Coffey etc."
Ja ich tak nie dzielę. Inni strażnicy też nie byli takimi aniołkami. Pomiędzy sobą tak, ale to w końcu byli koledzy. Za przykład mogę chociażby podać jak jeden z nich, Harry, oblał wodą Billa tylko po to, żeby się zemścić. I jak specjalnie nazywali go "Wild Bill" (on się przedstawiał "Billy The Kid"), bo wiedzieli jak go to denerwuje. Tak naprawdę strażnicy byli normalnymi ludźmi. W tym filmie nie da się powiedzieć kto z nich jest dobry, kto zły. Nie poznajemy ich na tyle, by to stwierdzić. Percy'ego od razu chłodno przyjęli, nawet zanim cokolwiek zrobił. Nie pamiętasz takiej sceny, jak się pyta, czy zawsze tępią nowego?

A Paul był trochę egoistą i tu nawet nie chodzi o to, że nie pomógł Johnowi, ale choćby dlatego, że pozwolił Delowi umrzeć w męczarniach, chociaż widział że gąbka jest sucha, tylko po to, żeby pozbyć się Percy'ego (nie wiem, czy pamiętasz, ale sprawa wyglądała tak, że jak pozwolą mu wykonać egzekucję, to on przeniesie się do innej pracy).

Przyznaję, Coffey to całkowicie pozytywna postać i tu akurat widać ten chwyt, żeby film był ckliwy.

Ale to, że ja inaczej odbieram postacie niż Ty, już świadczy o tym, że nie są tak dokładnie czarne lub białe. Bo np. zgodzisz się ze mną, że w Harrym Potterze, który jest fantastyką, lepiej widać ten podział dobra i zła i spokojnie można je wymienić.

Widzę, że do Forresta Cię nie przekonam, ale przynajmniej znasz argumenty ludzi, którzy ten film lubią i widzą w nim przesłanie.

Końcowa przemowa w AB jest w podniosłym nastroju, a to nic innego, jak patos.

"I tak na marginesie, AB to dużo lepszy film od Forresta czy Mili."
Obiektywnie można byłoby się nad tym zastanawiać, subiektywnie lubię wszystkie trzy.

ocenił(a) film na 5

No właśnie, bo tutaj twórcy się nie postarali i zrobili Billa debila i Coffeya bohatera. Mogli je ubarwić w odcienie szarości. Tylko po co, jak takie bajkowe postaci dobrze się sprzedają.

"Ale to, że ja inaczej odbieram postacie niż Ty, już świadczy o tym, że nie są tak dokładnie czarne lub białe. Bo np. zgodzisz się ze mną, że w Harrym Potterze, który jest fantastyką, lepiej widać ten podział dobra i zła i spokojnie można je wymienić."
Zgadza się. Ale jak wyżej pisałem dla mnie w Mili, można spokojnie zrobić to samo. Może to nie jest tak wyraziste jak w Potterze, ale jednak i tak większość postaci można na dwa obozy podzielić. Tym bardziej że w porównaniu do takiego AB czy Taxi Driver te granice są dużo bardziej widoczne.

"Końcowa przemowa w AB jest w podniosłym nastroju, a to nic innego, jak patos."
Może trochę jest. Ale nie ma to tak negatywnego wydźwięku jak scena egzekucji w Mili. Poza tym to praktycznie tylko jedna taka scena w całym filmie, a w Mili są ich dziesiątki, każda scena z udziałem tego więźnia praktycznie taka jest. Można spokojnie powymieniać tysiące filmów bardziej patetycznych od Beauty, a jak na Hemerykańskie standardy, gdzie tego elementu się prawie nie unika, to jest wręcz patosu pozbawiony.

Obiektywnie AB jest dużo lepsze, subiektywnie też :)

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Widzę, że ani ja Ciebie nie przekonam do Forresta, czy Mili, ani ty mnie, że te filmy są słabe (zdaję sobie sprawę, że arcydziełem nie są, ale jak każdy film mają swoje wady i zalety).
Czytałeś książkę "Zielona Mila" Kinga? Bo już abstrahując od słabej gry aktorskiej, która Cię drażni sam pomysł/fabuła jest ciekawa, a w roli głównej możesz wyobrazić sobie nawet siebie :)

Bo jak mówisz, że reżyser mógł się bardziej wykazać, jeśli chodzi o postacie, tak to wszystko jest na podstawie książki i nie mógł dodawać własnych wątków. A adaptacja jest moim zdaniem bardzo udana.

ocenił(a) film na 5

Jak ja strasznie nie lubię porównań filmów do książek.
To są zupełnie odrębne, dwie dziedziny sztuki, nie powinno się (a raczej nie można) ich porównywać. Niemal zawsze adaptacje wypadają gorzej od pierwowzoru, a przeczytanie książki nic nie zmieni, a jeśli już, to jeszcze pogorszy ocenę filmu. Za samym Kingiem tez nie przepadam.
Wracając do Mili to ja słusznie zauważyłaś aktorstwo/postaci mnie strasznie drażnią. Ale fabuła chyba jeszcze bardziej. Lecz już nie chce dyskutować na ten temat, bo już wałkowałem go dziesiątki razy i nie chcę mi się powtarzać :)

"Bo jak mówisz, że reżyser mógł się bardziej wykazać, jeśli chodzi o postacie, tak to wszystko jest na podstawie książki i nie mógł dodawać własnych wątków."
Jak wyżej pisałem film i książka to dwie różne sprawy. I reżyser nie tyle mógł zmienić fabułę, co wręcz powinien to zrobić. Pewnie King by się znowu czepiał (jak w przypadku "Lśnienia" Kubricka), ale z pewnością by to wyszło na dobre. Nie widzę sensu przenoszenia książek na ekran z dokładnością 100%, bo to się po prostu mija z celem.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Gorzej niż 1 już się nie da :)

Książka nie jest ze 100% dokładnością. Mnóstwo jest pozmieniane. Ale skoro nie interesuje Cię fabuła to nie ma sensu się nad tym rozprawiać.

Ja wolę filmy, niż książki, głównie przez soundtrack, ponieważ jestem fanem muzyki filmowej. Bo można sobie wszystko wyobrazić czytając, ale w wielu filmach emocje zapewnia przede wszystkim dobrze dobrana muzyka.

ocenił(a) film na 5

Niby nie. Ale może to być kolejny argument przeciwko Mili.

"Ale skoro nie interesuje Cię fabuła to nie ma sensu się nad tym rozprawiać."
Też tak myślę :)

Ja też wolę filmy. Jak przeczytam jedną książkę na dwa miesiące to jest sukces. Ale bardziej od muzyki cenie aktorstwo. Pewnie dlatego tak się wyżywam na Tomku ^^.

ocenił(a) film na 4

Ale bzdury. Akurat w Zielonej Mili wypadł swietnie. Jakbyś książkę przeczytała to byś załapała. Ale nie wymagam od Ciebie zdolności czytania - pokemony nie mają na tyle wyobraźni

ocenił(a) film na 7

I to są argumenty, które ma się ochotę przeczytać, dzięki Tobie dużo zrozumiałam, bo też nie widziałam "fenomenu" (hehe) tego filmu :)

użytkownik usunięty
edzia_94

:) szczerze trochę infantylnie to napisałam :P w każdym razie nie jest to jak niektórzy piszą "bajeczka od zera do bohatera" tylko właśnie przeciwieństwo tego schematu.

ocenił(a) film na 7

szczerze? Czytając Twoje inne wypowiedzi, na temat "Jesteś Bogiem" to tam piszesz infantylnie (bez obrazy oczywiscie), a tutaj napisałaś rzeczowo :).

użytkownik usunięty
edzia_94

nie zawsze piszę tam na poważnie aczkolwiek powstał na tym forum temat w którym ktoś napisał że rzeczowymi argumentami miażdżę przeciwników JB :P i też niejedna osoba przyznała mi rację i zmieniła zdanie o filmie.

ocenił(a) film na 4

Normalnie boska jesteś - nawracasz przedszkolaków - uuuuu gratulacje ;) i buziaki ;*