Wydaje sie, ze wiezniowe obozu to sami Hiszpanie. Nie ma tu Polakow, Rosjan, Zydow. Bohaterowie wygladaja dobrze, maja wiele chwil rozrywki. Apele, mroz, glod ich nie dotycza. Gdyby nie psychopatyczny kapo, mozna by miec wrazenie, ze to oboz jeniecki i to nie z czasow II wojny swiatowej. Glowny bohater sprawia wrazenie przerazajaco naiwnego, jakby nie zdawal sobie sprawy, ze smierc jest w Mauthausen na porzadku dziennym. Podoboz w Gusen, gdzie ludzie umierali z wycienczenia podczas pracy w kamienilomach, zredukowany jest do jednej sceny z kamiennymi schodami. Sytuacje pogorsza bardzo sugestywna, niestety zbyt sugestywna muzyka, czesto patetyczna, oraz afirmacja komunizmu. Jak wiadomo, zgodnie z dzisiejsza polityka historyczna Hiszpanii komunisci to byli tylko ci dobrzy. Ci w filmie po prostu sa podwojnymi ofiarami - wpierw przegrali swoja wojne w ojczyznie, pozniej cierpieli z powodu bycia komunistami w obozie. Ostatnie minuty filmu przeradzaja sie w jakis malo udany thriller (migoczace swiatla w ciemni fotograficznej, samotna postac z bronia w reku, brakuje tylko skrzypiacych drzwi) z domieszka rape and revenge. Glowny zly to zupelny psychopata, delektuje sie zdjeciami ofiar obozu, perorujac o Brueghlu, a w innej scenie zasluchujac sie sonata ksiezycowa Beethovena. Tylko fakt, ze nie zjada ludzi, sprawia, ze nie jest pierwowzorem Hannibala Lectera. Gdyby nie kilka solidnych scen (jak ta naprawde przerazajaca na prywatce), mozna by powiedziec, ze to film edukacyjny dla ostatnich klas szkoly podstawowej. Z tym ze jeden z takich, ktory wymaga dodatkowo prelekcji.