Muzyki było jak na lekarstwo przez co wiele scen bardzo się dłużyło. Sceny latających ptaków, gapienia się w podłogę czy pokazywania lasu wydawały się trwać w nieskończoność. Bohaterowie prawie nic do siebie nie mówili, wymieniali się tylko pustymi spojrzeniami. Film ciągnął się jak flaki z olejem i był niesamowicie nudny. A Channing Tatum wyglądał z twarzy jak małpa i w dodatku poruszał się jak małpiszon.
Nie wiem o czym był ten film. O chorych ambicjach, chorobie psychicznej, manii wielkości, problemach z nałogami, sporcie, chorobliwym dążeniu do wygranej? Totalny bezsens.
Typowa produkcja dla widzów, którzy sami sobie dopowiedzą sens tego filmu wedle własnych upodobań oraz gustu a taka dogłębna analiza pozwoli im się podbudować oraz trochę połechtać swoje ego.
Ode mnie 3/10, kompletna pomyłka i stracony czas.