jak ci Amerykanie nie mają krztyny pojęcia kim są. I nawet nie próbują się zdobyć na wysiłek autorefleksji.
Zamiast tego opowiadają sobie bajki o samych sobie i wymyślają rzeczywistość. Oraz czekają aż coś się stanie.
Przypomnę, że to jedyny kraj na świecie, w którym rozwija się sztuka przedstawiająca. I ten film, podobnie jak
cały mumblecore, czy "Girls" jest taką sztuką bezmyślnie odtwarzającą. Rany. Jedna gwiazdka.
Zapomniałaś wziąć poprawkę na to, że USA to bardzo duży kraj i bardzo różnorodne społeczeństwo. Przy takiej wielkości zwyczajne, prawie etnograficzne, odtwarzanie ma sens, bo samemu doświadczyć wszystkich możliwości się nie da. Ten film i ta aktorka akurat nie są najlepsze w tym odtwarzaniu.
zgadzam się.Mogę jedynie dodać od siebie,że filmy rekomendowane przez gazetę wyborczą której nie używam nawet jako wycieraczki są tak fatalne- miałkie i bez jakiejkolwiek znaczącej treści ,..ten film rekomendowany był jako perełka,....żenada.
Ja zawsze staram się czytać polecenia Wyborczej, nieraz wskazali mi tam ciekawy film, o którym wcześniej nie słyszałam. A to, że nie zawsze mamy taki sam gust, zupełnie mnie nie żenuje.
No właśnie, też mnie te dobre recenzje i wysokie noty zachwyciły, tymczasem od początku mi się nie spodobał i z czasem nie było nic lepiej. Żadna z postaci nie wzbudza symaptii, film ani rozrywkowy, bo niewiele się dzieje, ani nie skłania do releksji, chyba, że właśnie nad tym, jakie społeczeństwo jest teraz miałkie, nijakie, nudne i zblazowane, niemające kompletnie planu na siebie i iskry do życia.
Hameryka to pojęcie z imaginarium góralskiej emigracji do Ameryki, a mumblecore to gatunek filmowy unikalny dla amerykańskiego kina.
frances ha to wycinek z życia niejednego mieszkańca planety zwanej pieszczotliwie Ziemią
Zgadzam się, ludzie wyławiający z filmu jedynie aspekty typowo amerykańskie sami wydają na siebie wyrok - od razu widać, że zasłaniają oczy i kierują się przy ocenie niechęcią do kraju.