Byłem wczoraj z Żoną w swoim ulubionym kinie, które wyświetlają takie niszowe filmy. Wypowiadam się więc zgodnie w imieniu 2-ch osób: nuda Panie, nuda. Gdyby nie to, że byliśmy umówieni - wyszlibyśmy przed czasem jak kilka innych osób. Ani nic nowego, ani nic wartościowego. Jeśli to ma być symbol jakiegoś nowego trendu, przestaniemy chodzić do kina. Jedyne warte uwagi fragmenty to dwa przerywniki taneczne i piosenka dawno nieistniejącej grupy. 1,5 godz straconego czasu.