PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1030}
7,4 34 tys. ocen
7,4 10 1 33602
6,4 25 krytyków
Frankenstein
powrót do forum filmu Frankenstein

O tworze Frankensteina mówi się, że jest niedoskonały, ponieważ to człowiek tworzący go,
choć wykształcony i ambitny, czyni z niego kreaturę będąc zbyt pysznym, by zdać sobie
sprawę z własnych ograniczeń. Pycha i Kościół.
W takim razie skoro Bóg jest Stworzycielem, dlaczego dochodzi do mutacji genów (nie
zawsze z winy rodziców, którzy pakują w siebie szkodliwe środki chemiczne)? Dlaczego
rodzą się ludzie chorzy na słoniowatość na przykład?
Jeżeli to nie natura, tylko Bóg stworzył człowieka a twór Frankensteina był niedoskonały
przez ułomność swojego kreatora, to jaki jest w takim razie Bóg, który przyzwala na istnienie
osób z defektami, które często narażone są na śmierć przez mutacje?

ocenił(a) film na 8
FenschuVonSchlang

Cenię ludzi inteligentnych, myślących nieszablonowo. Niestety tutaj, Twoje wywody mogą przejść bez echa bądź zostaną ostro zaatakowane. Ciężko jest odpowiedzieć na postawione przez Ciebie pytanie, ponieważ na dobrą sprawę każde takie przemyślenia kończą się jednym; Czy Bóg bądź inny byt wyższy istnieje i ma jakikolwiek wpływ na otaczający nas świat ?

ocenił(a) film na 6
wolferin88

Ograniczam się w sumie do tego, jaka jest generalna wymowa Frankensteina. Wiadomo, film się odwołuje do klasyki. Przekaz był właśnie mniej więcej taki - przestroga przed dehumanizowaniem i przekraczaniem granic biologicznych. Zestawiam tę problematykę z wizerunkiem Boga wyłaniającym się bezpośrednio z Biblii - postacią Stworzyciela. Nie chcę wchodzić w negację istnienia Boga czy konfrontować tego z ewoluującymi poglądami ludzi na temat tego, czy Bóg ingeruje, czy nie. Chodziło mi o założenia Pisma Świętego.
Skoro też ludzie wierzący twierdzą, że zajście w ciąże jest łaską, to czym w takim razie jest urodzenie osoby chorej, jeżeli w żaden sposób matka czy ojciec nie przyczynili się do tego? Bóg jest miłosierny, czemu "obdarza łaską" rodziców, którzy nie nadają się do rodzicielstwa?
Oczywiście twór Frankensteina był produktem chorej ambicji, bo nie chodziło tu o rozwój medycyny dla lepszego życia, tylko był to nieetyczny i nieodpowiedzialny wynik własnej pracy w izolacji. Doktorowi przestały przyświecać jakieś nieegoistyczne cele. Prometeusz na przykład nauczał swoje stworzenie. Ja zadaję sobie tylko pytanie, jak pogodzić niezależność natury od Boga, skoro większość wierzących utożsamia ją z Bogiem.
Zdaję sobie w sumie sprawę, że to dywagacje bez sensu.

ocenił(a) film na 10
FenschuVonSchlang

Jest łaską choroba bo przynosi cierpienie, które moze uszlachetnić człowieka, dac wzór innym i zbliżyć przez to do Stwórcy. Bóg na to dozwala bo ma w tym cel. Każde zło przynosi potem dobro. Przeczytaj Fausta.

ocenił(a) film na 6
Pysiek33

Rachunek różniczkowy Leibnitza do mnie nie przemawia. Twoje słowa nie stoją w sprzeczności z moją wypowiedzią. Nie neguję sensu cierpienia i jego roli uszlachetniającej. Mówię jednak nie o cierpieniu, którego doznaje Hiob, lecz o nieszczęściu związanym z upośledzeniem. Owszem, dla matki, której rodzi się chore dziecko jest to wyrzeczenie, które może JĄ uszlachetniać, choroba ciała daje pretekst do przemyśleń, takie wycieńczenie i "narzucona asceza" może być piękną drogą do wniosków na temat wartości życia, ale jeżeli mutacje genów powodują, że człowiek ma na tyle zdeformowane ciało, że żyje kilka miesięcy to w jaki sposób taki ból ma stać się żyzny, skoro dla takiej osoby to tylko fizyczna męka? Co z osobami, które nie posiadają świadomości otaczającej ich rzeczywistości, są zamykane w zakładach i faszerowane lekami? Można mówić o uszlachetniającym cierpieniu? Owszem, może gdy matce rodzi się dziecko chore na zespół Downa to ona może ewoluować w cudowny symbol Piety.
Nie lubię, gdy ktoś odpowiada mi zbyt szablonowo lub poleca lektury sugerując w ten sposób nienaganność własnego myślenia, sugerując mi do tego mylnie, że cierpienie postrzegam tylko w kategoriach nie skutkującego niczym wartościowym bólu. Podałam konkretny przykład. Nie krytykuję "humanitarnego chrześcijaństwa", sensu cierpienia, bogactwa jakie może dać wystawienie człowieka na tak ciężką próbę. Uważam wręcz, że postawienie człowieka w tak skrajnych sytuacjach stanowi o jego wielkiej wartości i wytrwałości, i formuje prawdziwy obraz człowieczeństwa. Przykład Fausta nie odnosi się bezpośrednio do moich wątpliwości swoją drogą, chociaż rozumiem, co miałeś mi do przekazania...

ocenił(a) film na 10
FenschuVonSchlang

Nigdzie nie napisałem ze moje myślenie niepozbawione jest błędów i czyste. To twoja sugestia. Akurat podałem przykład Fausta nie jako apoteozę czy metaforę cierpienia, tylko ZŁA które w pewien sposób staje się DOBREM. Nie odpowiem ot tak ze deformacja i mutacja genów wzięły sie nie wiem skąd i mają czemus służyć. nawet to co jest bezsensowne wydaje sie pewnie tylko takim. Moze za ileś lat lekarze nauczą się to leczyć (tu problem bawienia sie ludzkimi genami czyli zabawy w Pana Boga). Tomasz Akwinita mówił ze cierpienie i zło to defekty natury a nie błąd czy zło Boga. Ja na przykład nie widze powodów dla których piekło miało być karą dla samobójców, którym należy sie litość a nie kara. Zastanawiam się nad tym jak i nad swoim cierpieniem ale Bóg musiałby byc głupi gdyby było to bezsensu.automatycznie przestałby być Bogiem. Bóg nie tworzy czegoś nie doskonałego. doskonałośc jest tylko jedna:BÓG. reszta jest jego odbiciem w pewnym stopniu odzwierciedlającą jego boskie cechy. Człowiek był na tyle doskonały zeby żyć wiecznie (Adam i Ewka) ale grzech wynikajacy z wolnej woli spowodował owe defekty. Ale to nie jest wystarczająca odpowiedź. lepiej popytaj sie teologa.Nawet najlepszse dzieło uwazane za doskonałe nie moze być tak doskonałe jak twórca. Czy piosenka jest lepsza od twórcy?ma wiecej emocji? uczuć, myśli, wad iz alet, idei słowem czy jest twórcą. jest tylko odblaskiem. Nawet jesli wydaje nam sie ze Pieta Michała Anioła jest lepsza od niego samego bo był gburem porywczym.

ocenił(a) film na 6
Pysiek33

Może odniosłam mylne wrażenie. Nie porównuj artystów do Boga. Oni nie są uznawani za wszechmocnych. Jeżeli już to zrobiłeś, to uważam, że dzieło może być lepsze od twórcy - człowieka. Przynajmniej z takiego założenia wychodzili natchnieni, którzy na przykład sny upatrywali jako inspirację nie wychodzącą bezpośrednio od nich. Fromm w "Zapomnianym języku" podaje przykłady ludzi uczonych, którzy w stanie uśpienia wymyślali teorie czy formułowali poezję, która była doskonalsza niż to, co czynili na jawie. Takie porównywanie ludzi do Boga i tak nie jest zbyt trafne, bo odmienne są z definicji ich przymioty - poza człowiekiem jest coś wyższego, poza Bogiem już nie; na tej płaszczyźnie ich twórcze możliwości znacznie się różnią.
Mówisz o cierpieniu jako "defekcie natury". Skoro jednak to Bóg jest siłą sprawczą, która w ciągu sześciu dni stworzyła wszelkie istnienie (włącznie z naturą) to trzeba jednocześnie założyć, że Bóg w takim razie nie ingeruje w losy ludzi, skoro pozostawił Naturze funkcję tworzenia. Jak tym samym może być w działaniu Natury coś przemyślanego i doskonałego, skoro Stwórca pozostawił ją samą sobie. W takim razie człowiek jawi się jako ofiara natury, której (jeżeli ją spersonifikować) Bóg również pozostawił wolną wolę. Z kolei jeżeli dał jej, nazwijmy to, "wolną wolę" to znaczy, że potraktował ją w pewnym sensie na równi z człowiekiem, a wręcz nawet jako większą potęgę, która decyduje o losie ludzi. Wychodząc od założenia Tomasza z Akwinu człowiek podlega jedynie siłom Natury i jest jej więźniem, ponieważ ona nie ma żadnej świadomości w tym, co robi - jest kompleksowa, ale nie jest dobra. Jeżeli Natura jest neutralna i obojętna - jak człowiek, będąc jej ofiarą, może upatrywać sensu w jej działaniu?
Szkoda, że Tischner i Kołakowski już nie żyją. Jak będę mieć szansę, to się do kogoś o to zwrócę.

ocenił(a) film na 10
FenschuVonSchlang

Temat pełen komplikacji..Romantycy. owszem, porównywali artystę do Boga-ja nie., choć akt kreacji powodowany jest "obrazem na podobieństwo Boże". Natura nie jest sama dla siebie. Człowiek ma władać Ziemią a nie ślepy przypadek-ewolucjonizm. Bóg non stop ingeruje byśmy się np.sami nie pozabijali. Ja wierze i widze działanie Istot wyższych vide Boga i Szatan w dzieje, w historię.Jestem też historykiem,tak też mówi historiozofia (gdzie nie gdzie). Owszem,czasem dzieło wydaje sie lepsze niż twórca np. Pan Tadeusz od Mickiewicza czy Wesele Figara od Mozarta. Ale jednak ktos je stworzył. Czy bóg jest gorszy od swego dzieła - człowieka?

ocenił(a) film na 6
Pysiek33

Jednak ku jakiemuś celowi porównałeś artystę do Boga. Ja mówiłam o twórcy w kontekście Boga, a ty nawiązałeś do Michała Anioła. Skądś wynika twoje porównanie. Myślę, że jesteś romantykiem, skoro pokusiłeś się o taką analogię. Cytuję: "Nawet najlepszse dzieło uwazane za doskonałe nie moze być tak doskonałe jak twórca", a teraz piszesz "Czy Bóg jest gorszy od swego dzieła?" - skoro dzieło nie przewyższa twórcy, a jednocześnie twórca nie jest gorszy od dzieła wynika z tego, że są równe? człowiek jest równy Bogu?
Tak wynika z twojej logiki.
Wyżej powoływałeś się na Naturę w kontekście tego jak pojmował ją Akwinita. Po co to porównanie skoro się z nim nie zgadzasz? (z którego de facto jasno wynika, że to Natura niezależnie od Boga jest odpowiedzialna za defekty)
Wierzysz w ogóle w determinizm? Ewolucjonizm nie stoi w sprzeczności z ingerencją człowieka. Chociażby procesy socjalizacyjne wskazują na próbę sprzeciwiania się Naturze. Nazywasz ewolucjonizm "ślepym przypadkiem"? To nie jest zabawa Natury kwasami nukleinowymi. To długotrwałe procesy, które opierają się na dostosowaniu do warunków i wcale nie stoją w sprzeczności ani z kreacjonizmem, ani z kwestią wpływu człowieka na jego losy.
Bóg ingeruje byśmy się nie pozabijali....? Najpierw zwalniasz Boga z odpowiedzialności za wpływ na upośledzenie, a mówisz o tym, że stoi na straży porządku. Z tego, co mówisz, jesteś romantykiem - wpływ Boga na historię. Przynajmniej w tym aspekcie.
Powracając... nie jestem historyczką, ale można podać banalne przykłady na obalenie poglądu, że "Bóg non stop ingeruje byśmy się np.sami nie pozabijali"... Dla ciebie życie to gra w szachy jak w Siódmej Pieczęci - tylko po jednej stronie sobie siedzi Bozia, a po drugiej Sejtan? Obrona Jasnej Góry i te sprawy jak u Sienkiewicza, który w Potopie nie zachowywał rzetelności historycznej na rzecz tworzenia opisów o aurze religijnej?
Dzieło lepsze jest od twórcy wg mnie jedynie w sensie ideologicznym (literatura) - o tyle, o ile nie dotyczy kwestii personalnych - lub wynika to z tego, że nie znamy możliwości własnego umysłu, który jest w stanie coś stworzyć kiedy funkcjonuje na odpowiednich falach.
Wg ciebie to Bóg napisał Pana Tadeusza?

ocenił(a) film na 10
FenschuVonSchlang

Równy Bogu nigdy! ale ma ten pierwiastek boży. każdy człowiek ma duszę a dwa możliwość kreacji-tworzenia. Choć naturalnie można sie spierać czy Wszechświat jest bardziej skomplikowany czy np. Iliada. Ale to chyba bez sensu.nie? No chyba jestem Romantykiem, najbardziej cenie tę epokę w literaturze, malarstwie, muzyce..cóż..idee wyciągnięte z lamusa.
Może tak byc..demiurg pokierował ręką Adama Wieszcza i mamy cos zupełnie doskonałego. Od lat wierze że Mozart jest lepszym dowodem na istnienie Boga niż to co mówi Kościół. Zresztą o automatycznym pisaniu i rysowaniu słyszałaś? Ręka pracuje a umysł śpi? naturalnie Mickiewicz był świadom tworzenia ale sam przyznawał się kontakty z Absolutem. Wieszczył...nie tylko wymyślał bohomazy na pokrzepienie serc jak Sienkiewicz. Nie ma nic złego że Jasnej Góry broniła Matka Boża a nie tylko armaty.wiara nie zabija.Nie zgadzam sie z Akwinitom.nie wiem czy ma rację i czy w to wierzyć. To tylko próba obiektywnej w miarę argumentacji. Tyle wyniosłem z filozofii. Mozemy dojśc do kompromisów w wielu dziedzinach ale nigdy na temat wiary. Jestem kreacjonistą i nie neguje całkowicie ewolucji..ale jest slepa i przypadkowa..wszystko przypadkowo sie dokonuje, jak dobór naturalny, ...chyba że za ewolucję jako taką np.mikroewolucję (bo w pochodzenie z małp nie wierzę i chyba nawet Leonarda z Vinci by ta wiedza do grobu zapędziła) stoi powiedzmy Bóg..to jasne.
Porównaj paradoks małpy z Szekspirem, paradoks Fermiego, brakujące ogniowo. Darwinizm to dziś popularna religia w kołach inteligenckich i hedonistycznych. Myśle że na moim byłym roku na studiach 99% wierzyła w pochodzenie od małp.
ale koniec z małpami. DNA jest dla mnie oczywistym dowodem na istnienie Absolutu. masz wolna wolę ale wszystko jest pod kontrolą istot wyższych (załóżmy). Także to że rodzą sie upośledzone dzieci..wszystko ma jakiś sens, nawet istnienie komarów wypijających krew choć wprawiają w wściekłość jak i istnienie zła.Chociaż ciężko się z tym pogodzić.

ocenił(a) film na 6
Pysiek33

Mówię tylko co wynika z twojej logiki. A mężczyzna ma pierwiastek kobiecy zwany aenimą... kto wierzy niechaj wierzy w taką 'budowę strukturalną'. To bez sensu, ale ja kontynuuje wątek rozpoczęty przez ciebie ;)
"Od lat wierze że Mozart jest lepszym dowodem na istnienie Boga niż to co mówi Kościół" - jak to powiedział Vonnegut: "Jedyny dowód na istnienie Boga jakiego potrzebował to muzyka".
Nie słyszałam, ale wierzę w to, że umysł jest bardziej twórczy w czasie snu, ponieważ uwalnia w człowieku to, co w nim drzemie, a nie zostało spożytkowane przez tzw. szumy z otaczającej rzeczywistości; nadaktywność w życiu społecznym powoduje, że człowiek staje się generalnie mniej kreatywny moim zdaniem.
Nie wiem, na ile przypisywanie Bogu inspiracji jest wynikiem próby uczynienia z siebie skromnego człowieka na siłę a na ile wynika to z rzeczywistego przekonania o wpływie sił nadprzyrodzonych... Jestem idealistką, ale chyba nie aż taką jak ty, bez obrazy.
"Wiara nie zabija" - pośrednio owszem.
Ok, kreacjonizm ma dla ciebie sens, bo wyjaśnia praprzyczynę, ale to nie pozostaje w sprzeczności z ewolucjonizmem. Akwinita był człowiekiem wierzącym, mimo to mówił o naturze jako o czymś niezależnym jak mówisz - a to nie herezja. Wiara w Boga nie wyklucza więc wiary, że organizmy ewoluują.
Nie słyszałam o paradoksie Fermiego.
Nie widzę świata jako zmyślnie opracowanego misternego planu. Gdybym wierzyła w to, że "wszystko ma jakiś sens" wykluczałabym swój wpływ na pewne sytuacje. Tak też myślę, że jeżeli robię coś, co jest bezproduktywne, to w żaden sposób nie mogę być elementem logicznej całości, ponieważ w żaden sposób na nic nie wpływam. Ludzie egoistyczni i aspołeczni w jaki sposób wpływają na otaczającą rzeczywistość? Na psychikę ludzką owszem, ale na działania już w mniejszym stopniu.
Owszem, nawet jeżeli rodzenie się dzieci z upośledzeniami tak poważnymi, że żyją kilka miesięcy ma jakiś sens to jest on zdaje się znacznie mniejszy niż gdyby dziecko to żyło. Dlaczego Bóg daje prawo żyć niektórym a niektórym nie? To ma być misja/brzemię/odpowiedzialność/kara? Kurczę, czy właśnie porównałeś gryzienie komarów do zabijania dzieci? ;)

ocenił(a) film na 10
FenschuVonSchlang

To nie było dosłowne porównaniu: oczywiste jest że komar aż takiego sensu nie ma co ludzkie dziecko, choć gryzienie przez komary ma sens jedynie dla komarów a zabijanie dzieci sensu nie ma, chyba że zakładamy że aborcja jest słuszna społecznie. Każdy ma prawo żyć. To że żyje się np tylko parę miesięcy a ktoś ma żyć lat 100 nie znaczy że jest to mniej wartościowsza istota. Może po prostu my ludzie nie zauważamy sensu tam gdzie nie powinno go być? Co to za świat skoro ludzie uważają że jakiś człowiek z mutacja genetyczną ma mniej wartościowe życie, bo uznaliśmy że jest bez wartości skoro nie chodzi do szkoły, leży w szpitalu i nie pracuje na państwo? jest tyle wart co roślina? Dalej to człowiek bo ma ciało i duszę, choć mózg nie jest tak sprawny jak u w pełni zdrowego. Na siłę nie doszukuję się sensu wszędzie, nie poznam nigdy zamiarów Absolutu.
Warto zachować jakieś ideały> W liceum wychowawczyni mówiła że na studiach je stracimy. owszem, większość je pochowała żywcem, ja jedynie przestałem wierzyć w państwo, choć tu wiara była ślizga i w to co mówią mądre głowy z tytułami uważającymi się za bóstwa.

ocenił(a) film na 6
Pysiek33

Spokojnie, to tylko taka uszczypliwość, nie bije od ciebie jakieś nazistowskie zboczenie, że upośledzeni są tyle warci co robactwo... Mówiąc "zabijanie dzieci" miałam na myśli, że 'bawi się w to bozia' (czyli z mojego punktu widzenia pewna metafora), a nie w sensie człowiek (bo zakładasz, że to Bóg ingeruje, więc to on jest odpowiedzialny). Co masz na myśli mówiąc "aborcja słuszna społecznie"? Hm, dziwny to pogląd jak na konserwatystę. Rozwiń. Mówię o życiu jakościowo gorszym. Nie możesz porównywać osoby, która żyje PRAWIE sto lat i jest pełna życia a dziecka, które nie dość że cierpi, to jeszcze krótko żyje (bo o tym cały czas mówię, gdybyś czytał uważniej) - mówię o cierpieniu, a nie eliksirze długowieczności.
Ej, stop stop... nie zarzucaj mi, że walczę z humanizmem. Daj spokój. Nie mówię o wartości takiego życia! Wartość człowieka wyraża się jego zdolnością do znoszenia cierpienia i wszelkimi innymi cnotami i szlachetnymi uczuciami a nie tym, czy żyje długo, czy nie. Jeszcze raz: nie mówię o WARTOŚCI, mówię tylko o SENSIE, próbując zrozumieć gdzie on leży (to wynika z żalu i poszanowania godności ludzkiej, a nie (tak jak mi zarzucasz) braku empatii i poglądów typowo antropocentrycznych.
Uważasz, że będąc osobą poszukującą jestem pozbawiona ideałów (pytam tak po prostu; nie dopatruję się jakiegoś ataku w twoich słowach)? Ja dopiero co skończyłam liceum i pani wychowawczyni zawsze mówiła, żebyśmy zachowali idealizm. Dla mnie to jest jedyna wartość człowieka, ale należy znać zasady, na jakich funkcjonuje życie, żeby nie dostawać po dupie. "Miękkie serce, twarda dupa" - jak mówi proste ludowe przysłowie ;)

ocenił(a) film na 10
FenschuVonSchlang

Nigdzie Cie nie atakowałem. sens o którym mówisz jest w duzym stopniu równowazny z wartością o której ja mówię. I czytam uważnie, nie zawsze wszystko zapamiętuję w tak długich wypowiedziach.
Miękie serce twarda dupa. Nijak się to trzyma kupy. A na jakich zasadach funkcjonuje życie? Kiedy przychodzi okres że znasz te zasady? Wyścig szczurów, walka do upadłego by cię nie gnojono? Szukanie pracy? Ideałów, bratniej duszy?. Zasada jest jedna - musisz żyć a jak to zrobisz twoja sprawa. Zasady są egoistyczne.
Aborcja słuszna społecznie. jestem przeciw aborcji, ale na zachodzie i feministki lansują taką mode. Ja chcem żyć więc niech to dziecko zginie-kolejna zasada życia, bo tak mi wygodniej.

ocenił(a) film na 6
Pysiek33

Nie potraktowałam tego jako ofensywy. Odbiegamy od tematu. Nie chcę tutaj spamować. Aborcja to zbyt zawiły temat, żeby go kwitować krytykowaniem feministek. Rozmowy na temat sensu życia sprowadzają się do tego, o czym mówi John Cleese na zakończenie Sensu życia według MP.

Pysiek33

Daj jeden przykład kiedy cierpienie kogoś uszlachetniło. Jestem Zenkiem i podstawowe założenie to to ,ze swiat materialny i życie jest nieodłączne z cierpieniem ,ze cierpienie jest bezwartościowe i przeszkadza nam w rozwoju duchowym ,oraz ,ze celem rozwoju duchowego jest wyzwolenie sie od cierpienia. Kościół przerabiał już samoumartwianie sie i z niego zrezygnowal widząc ,ze jest bezwartościowe.
Do samego tematu sie nie odnosze bo to skandal ,żeby te jałowe wywody pchać nawet pod filmy tego typu.

ocenił(a) film na 10
Ottiss14

Zrezygnował z samobiczowania nigdy z postu i pokuty czyli cierpienia. Są setki żywotów świętych, któzy dzięki cierpieniu stali się właśnie szlachetniejszymi. Cierpienie tez uwrażliwia. Oczywiście nie mówie że każdego ale część tak.

Pysiek33

Pokuta dzisiaj to odklepanie kilku zdrowasiek.
Post teoretycznie by oczyścić cialo ,jelita etc. W praktyce chodzilo o to ,żeby w tym czasie wiecej jedzenia bylo dla księży bo konczyly sie zapasy.
Święci zastąpili politeistycznych bogów przedchrzescijanskich ,a ich cierpienie niczego im nie dalo.
Cierpienie uwrażliwia? W jaki sposób? Ludzie którzy długotrwale cierpią ,są zazwyczaj egoistyczni i zgorzkniali. Nie dziwie sie im.

ocenił(a) film na 10
Ottiss14

Z antyklerykałem nie ma sensu się ścierać. oczywiście są egoiści i zgorzknialcy ale i wrażliwcy. Nie jeden nawrócił się gdy mu smierć zajrzała w oczy. Może że chyba piszesz o sobie bo wygląda na to że zawiodłeś na Bogu a i stałeś zgorzknialcem nastawionym anty. Cierpienie było jest i będzie więc wszyscy stańmy się tacy jak ty piszesz. Wydaje się że tych o których piszesz jest więcej ale nie zanadto. Cierpienie ma zbawienny wpływ. Np. ja widziałem chore dzieci, które były bardziej wrazliwe, dobre i mądrzejsze od rówiesników, bardziej dojrzałe.
Ogólnie przykro mi że tak myslisz ale ja tez nie cierpie cierpienia, po prostu czuje inaczej.

Pysiek33

Nie jestem antykatolikiem ani antyklerykalem. Czesto bronie kosciola przed absurdalnymi oskarzeniami bo interesuja mnie fakty. Faktem jest rowniez to ,ze post powstal wlasnie po to.
Ja nie jestem skrzywdzony ani zgorzkniały. Nawet jak bylem dzieckiem nie wierzylem w Boga osobowego.
Uwazam sie raczej za szczęściarza. Znam ludzi ciezko chorych ,doroslych a nie male dzieci i sami przyznają ,ze są egoistami ,trochę sie tego wstydzac ,ale jednoczesnie oboje wiemy ,ze maja podstawy. Znam mnóstwo przypadkow gdzie ludzie zaczęli ujeżdżać swoja chorobe lub kalectwo i nadużywać innych ludzi dla swego wygodnictwa. Generalnie takie dywagacje do niczego nie prowadza. Napisalem ,ze z punktu widzenia Zenowskiego ,cierpienie jest czymś czego nalezy unikać i nie mówie tylko o cierpieniu fizycznym ,ale przede wszystkim psychicznym.

ocenił(a) film na 10
Ottiss14

Ale się nie da go uniknąć. tak jestesmy skonstruowani a mnie jako katolowi nie wypada go negować w sensie eschatologicznym, zbawiennym, choć jak sam przyznaje, każdy boi się cierpienia, nie chce go, ja również.

ocenił(a) film na 8
Pysiek33

Cierpienie może uszlachetnić, ale tak samo może upodlić, zabić w człowieku człowieczeństwo w pozytywnym znaczeniu. Człowiek nauczył się jak w wielu przypadkach nie dopuszczać do cierpienia i chwała mu za to. Nie rozumiem jak można pochwalać cierpienie same w sobie. Nikt i nic mnie nie przekona, że cierpienie np. niewinnego dziecka ma jakikolwiek sens..

ocenił(a) film na 8
FenschuVonSchlang

No tak, problem funkcjonujący pod formalną nazwą teodycei. Jak dobry Bóg mógł. Zastanawiam się nad tym od pewnego czasu i chyba najbardziej przekonywujące odpowiedzi znalazłam w scenie przemiany Krsny w Bhagavadgicie. Bóg jest poza ludzkimi kategoriami moralnymi, bo jest w nim wszystko. 'Jestem, który Jestem' - cytując z kolei Księgę Wyjścia. A człowiek ma nauczyć się panować nad słabościami.
Nie znaczy to, że przeszłam na hinduizm/do krysznowców, ale czysto chrześcijańskie myślenie cały czas zachowuje ostre rozgraniczenia, które powodują, że jakiekolwiek wytłumaczenie zawsze jest zaprzeczeniem części rzeczywistości.