Przyznam się bez bicia, że podchodziłem do tego filmu jak do jeża. Już od dawna słyszałem na jego temat same pozytywne opinie, ale z dwóch powodów nie paliło mi się do oglądania. Po pierwsze ? wyrosłem już z tematyki filmów o nastolatkach i dla nastolatków ? a obraz Moodyssona zdawał się być tego typu filmem. Po wtóre tematyka ?innej miłości? dla mojego światopoglądu - ukształtowanego za sprawą koktajlu przesądów, uprzedzeń i reliktów ?tradycyjnej moralności? zalegającej gdzieś na dnie świadomości ? była nie do przyjęcia. Niestety ta postawa życiowa, kształtowana na zadupiu podobnym do tytułowego Amal przez jego wspólnotę i ?księdza dobrodzieja? komplikowała mi życie jeszcze przez parę lat studiów. Na szczęście studiowałem długo J
W ubiegłym roku obejrzałem film Anga Lee ?Tajemnica Brokeback?. Film - moim zdaniem oczywiście ? kapitalny. I chociaż sapiąco-jęcząca scena zbliżenia w namiocie była na granicy możliwości percepcyjnych mojego systemu nerwowego, to i tak całość uważam za porządny kawał dobrego kina. Co więcej całkowicie zmienił moją ?optykę?. Uświadomiłem sobie, że cała moja niechęć i homofobia wynikała zawsze bardziej z oporów natury estetycznej. Teraz uświadomiłem sobie, że to polega tak samo jak w związku heteroseksualnym, na prawdziwych emocjach. Jeżeli jest miłość ? to całość jest piękna. Jeśli tylko chęć zaspokojenia niepohamowanego popędu ? to najzwyklej w świecie ?pierdolenie?. I doprawdy nie ma znaczenia czy to stosunek kobiety z mężczyzną, czy mm lub kk J Wtedy rzeczywiście ma rację stary pan Immanuel Kant ? rzecz sama w sobie dość przyjemna, tylko te ruchy niegodne filozofa.
... Ale do sedna
Myślę, że w końcu dojrzałem do FUCKING AMAL. Po wstrząsie ?Tajemnicy...? opowieść o miłości lesbijskiej, (co naprawdę nie jest najistotniejszą warstwą tej historii) nie budziła już moich oporów. Tym bardziej, że dla heteroseksualnego mężczyzny miłość dwojga kobiet jest jak gdyby estetycznie bardziej ?akceptowalna? J. In any case ? ten wątek poprowadzony jest brawurowo ? i na prawdę cholernie mnie wzruszył. Pure emotions...
Opór przed oglądaniem ?filmu dla dla/o nastolatkach? z kolei został wyparty przez ciekawość. Chęć przypomnienia sobie jak to było naście lat temu. I tu też kompletne zaskoczenie. To szczera prawda ? taki byłem. Na moim zadupiu gdzieś w północno-wschodniej Polsce. Targany wątpliwościami. Ciekawy świata a jednocześnie tak obezwładniająco naiwny. No i rozemocjonowany i rozhuśtany od euforie po depresję.
A teraz sam mam dorastającego syna i małą córeczkę i wiem, że granice mojej akceptacji dla ich problemów i wyborów znacznie się poszerzyły od tego momentu, kiedy ruszałem z mojego własnego Amal w świat ? by edukować się i wydorośleć.
Jeden smutny komunikat wypływa z tego filmu ? niestety często pomimo najszczerszych chęci rodzice nie są w stanie dotrzeć do swych dzieci. No cóż, czasem wstyd jest zbyt duży by się otworzyć przed drugą osobą.
Jedno jest pewne ? jeśli nawet nie jestem przygotowany na wszystko, to na pewno na wiele więcej niż byli moi rodzice. Choć i tak wiem, że nie dałem im zbyt wielu szans J
A sam film ? cholernie dobre kino.
Pozdrawiam wszystkich... zwłaszcza rodziców, którzy czują w sobie jeszcze ten gorzko-słodki smak tamtych dni.
urzekła mnie normalnie twoja wypowiedź. jest bardzo emocjonalna, ale ja te emocje podzielam. :)
Cześc...
Masz racje - film bardzo mnie rozemocjonował :) Powody wyłożyłem wyżej :)
A tak z innej beczki - jesteś pierwszą osobą, z którą udało mi się nawiazać coś na kształt kontaktu, a która widziała i lubi "kochanków z kręgu..."
KA-PI-TAL-NY FILM ... może masz do niego dostęp?
ech, "kochanków.." uwielbiam. ten film w moim przypadku zalicza się do grupy dzieł które odbieram bardzo personalnie i emocjonalnie. i które wcale nie muszą być w rzeczywistości genialne, ale dla mnie to cudeńka. "jak we śnie", "1900", "million dollar hotel" i "kochankowie" właśnie. zupełnie nie na temat to było, ale miałam ochotę napisać. ;)
co do dostępności - powiem tak: mam "kochanków" na kasecie video razem z kilkoma innymi filmami i w zasadzie mogłabym ci ją jakoś wysłać. tyle że jakość obrazu jest obiektywnie mierna, mniej więcej raz na dziesięć sekund coś przeskakuje albo się rozmazuje. ale bardzo możliwe że to wina mojego starego video albo głowicy czy też innych dziwnych elementów - i może na innym odtwarzaczu wszystko byłoby w porządku. tego nie wiem. :)
widziałeś "lucie i sex"? inny jakby, ale podobny.
wystarczyły mi te dwa filmy, by szczerze zachwycić się medemem. co nie znaczy, że nie obejrzałabym więcej, ale trudno je zdobyć w polsce..
pozdrawiam i dobranoc.