...co Wam sie w tym filmie podoba??? Jedyna rzecz na plus to to, ze genialnie oddal bezmyslnosc, tepote i prostote mlodziezy szwedzkiej, ale jakies wartosci artystyczne? dialogi? ciekawy watek? zdjecia? muzyka? Nic tu nie widze wartosciowego.
No cóż... Chyba muszę dorzucić swoje trzy grosze...
Przecież nikt nie każe Ci z góry tego obrazu uwielbiać. Ja podejrzewam, że wiem o co chodzi tym "pochlebcom", jako, że w zasadzie sam bym się do nich zaliczył;) Jeżeli dojrzałeś w FA jedynie potępienie obyczajów młodzieży to wybacz, ale wydaje mi się, że to projekcja Twoich osobistych poglądów na ten temat zniekształciła Ci nieco przesłanie filmu. Zauważ, że rzecz traktuje o dojrzewających ludziach, którzy sami nie wiedzą do końca w którą stronę pójdą, jak się zachowają, więc nie można ich postaw oceniać jednoznacznie (tzn. ta jest egoistką, tamta dziwką, a ten pijakiem itd) Moim zdaniem postacie, choć nieco uproszczone, pokazane są bardzo wiarygodnie, a owe uproszczenia były potrzebne do zapewnienia widzowi właściwego odbioru całości. Poza tym u mnie Fucking Amal ma niesamowitego plusa za wielowątkowość. To nie jest opowieść pt "nakręćmy film o lesbijkach" . Zawarto tu dużo więcej problemów - że wspomnę tylko o akceptacji odmienności innych ludzi, a co za tym idzie samego siebie, potrzebie relacji z otoczeniem (lub jej braku), stopniowej zmianie światopoglądu młodego człowieka, z tego jak to kreśliłeś "prostego, tępego" na doceniający ludzkie wartości. To wszystko doprawione jest wątkiem "dziewczęcej" miłości;), która wybija się na pierwszy plan, ale nie przesłania innych aspektów życia nastolatków. Przyznam się, że obejrzałem ten film po raz pierwszy kilka dni temu na Canal+, zupełnie nie wiedząc czego się spodziewać. Ot, włączyłem telewizor i z ulgą skonstatowałem, że to nie kolejna "epokowa produkcja hamerykańska", lecz coś z Europy. No i tak już od tego czasu chodzą mi po głowie różne myśli związane z dziełem Moodyssona. A że przemyślenia te są dość, że tak to ujmę, "płynne", więc może ta wypowiedź jest trochę chaotyczna... Ale spontaniczna przynajmniej:) Odpowiadając na Twoje pytanie: jeżeli film utkwi człowiekowi nie mającemu zielonego pojęcia co ogląda, w pamięci i zmusza do ciężkiej pracy umysłowej, to musi coś w nim być;-) Zdjęcia? - ja miałem czasem wrażenie, że oglądam dokument - to chyba zasługa zdjęć, w każdym razie zrobione oryginalnie. Dialogi? Bardzo ciężko jest oddać prawdziwy klimat "młodzieżowy" w filmie, bo dla każdego znaczy to trochę coś innego, tu osiągnięto chyba wyważony kompromis między uniwersalnością, a realizmem. Muzyka? Nie przeszkadza, nie rozbija klimatu, czasem wręcz przeciwnie. A to już zaleta. O wątkach szerzej napisałem wcześniej. Nie chciałbym tu udawać, że znam się na filmie, na tym jak powinien być skonstruowany, by mógł być uznany za >>>>dobry<<<<. Chcę tylko powiedzieć, że moje wewnętrzne odczucia pozwalają mi stwierdzić, że film ten zawiera coś ważnego dla mnie (i jak widać po reakcjach, dla innych też), a do tego opowiada o tym w sposób jaki nieczęsto się spotyka. Może jestem mało wybredny, ale dla mnie to wystarczająca argumentacja.
re:
Heh, no to widze ze moja kolej. Po pierwsze bardzo bym byla wdzieczna gdybys uzywal jednak zenskich form czasownikow, ktore odnosza sie do mnie :) Ja ten film widzialam jakies dwa lata temu, i choc wg mnie idealnie obrazuje mentalnosc szwedzkich nastolatkow (bo o zgrozo oni faktycznie tacy sa, a zadne uproszczenia nie musialy tu byc stosowane), to film choc moglby sie wydawac ambitnym gdyz porusza tematy trudne, to wlasnie przez ta prostote i jalowosc przedstawionego spoleczenstwa i swiata jest dla mnie calkowicie pozbawiony charakteru i wyrazistosci, a przy tym jakiegokolwiek czynnika poprzez ktory moglby mnie zainteresowac. To moje zdanie sprzed dwoch lat, moze teraz odebralabym go zupelnie inaczej... I jak tylko ogladne go ponownie (God bless Canal+ za to ze nie popada w komercje i mozna czasem zobaczyc jakies glosniejsze europejskie produkcje), to jeszcze dorzuce "swoje", moze nieco zweryfikowane, "trzy grosze" :) Pozdrawiam.
re:
No tak, walnąłem gafę jak się patrzy ;) Nie wiem dlaczego myślałem, że to komentarz dodany przez faceta... To pewnie taki samczy instynkt;) Co do filmu. Niestety (a może stety) nie znam za bardzo mentalności szwedzkich nastolatków, nie orientuję się czy bardzo różni się w rzeczywistości od stanu umysłowego młodych ludzi w Polsce. Zauważam natomiast pewne analogie pomiędzy środowiskiem młodych Szwedów zobrazowanym w FA, a młodzieżą w Polsce. I w polskim przypadku wiem, że pozornie "bezcharakterna" i jałowa masa młodych egoistów i ignorantów bardzo często zyskuje przy bliższym poznaniu (nie zawsze oczywiście, a zdarza się też, że traci i to dużo). Myślę, że w jakimś stopniu film zadaje pytanie DLACZEGO jest jak jest, czego brakuje tym ludziom. Moim zdaniem człowiek, który jest zdolny do odczuwania silnych pozytywnych emocji, nie wypiera się tego, broni ich i znajduje dla nich miejsce w swoim życiu, już zasługuje na to by uznać go za wartościowego. A przecież ta znudzona życiem, głupio żartująca o "zabijaniu staruszek" Elin jest ostatecznie w stanie bronić swoich uczuć przed nijakością i brakiem zrozumienia ogarniającym ją i jej towarzystwo w małym miasteczku zapomnianym przez świat.
Jeśli chodzi o uproszczenia, to być może źle się wyraziłem - chodziło mi o nieukazywanie, lub ukazywanie powierzchowne niektórych cech charakteru postaci, w celu niezaciemniania całości. I nie zgadzam się, że nie trzeba było niczego upraszczać, bo tak jest w rzeczywistości, bo dla mnie taka opinia jest mocno cyniczna.
Film mnie zafascynował właśnie ze względu na emocje jakie we mnie wzbudził. Nie chodzi tu o rozkładanie obrazu na części pierwsze i analizowanie po kolei fabuły, dialogów, zdjęć, muzyki, itd, choć w takiej analizie według mnie FA też dobrze wypada. Najważniejsze jest to, iż wszystkie elementy idealnie do siebie pasują tworząc przekonujący i naprawdę realistyczny, wielowątkowy obraz zagubienia młodego człowieka w świecie. A główny wątek miłości dwóch dziewczyn pokazuje, że odnajdywanie siebie w świecie, zaczyna się od odnalezienia swego wnętrza, tożsamości. Może to banał, ale ukazany w tak przejmujący i bezpretensjonalny sposób, że nie mogłem się powstrzymać od porównań z własnym życiem, doświadczeniami młodości (tej wcześniejszej), jak i bieżąycmi wydarzeniami. Co jak co, ale myślę, że "tak potrafią" tylko dobre filmy.
Zgadzam się, że istnienie C+ to zbawienie gdy już zaczynamy popadać w "jałową nijakość" ;-) po obejrzeniu dzieł hollywodzkich, epatujących głównie (z nielicznymi wyjątkami) efektownymi eksplozjami, zamiast pomysłem na film i jego realizację. Mogliby tylko częściej raczyć widzów premierami, a nie n-tą powtórką Shreka:) Ale nie ma róży bez kolców.
Pozdrawiam i jeszcze raz wyrażam moje głębokie ubolewanie z powodu mojego "seksistowskiego" poprzedniego komentarza ;-)
re:
No no no, samczych instynktów to ja radzę się wyzbyć, bo takie podejścia robią się dla panów coraz bardziej niebezpieczne. :>> A jesli chodzi o film... to coz... skruszona moge tylko pochylic glowe i przyznac racje. Dzieki moim przelicznym zabiegom udalo mi sie znalezc troche czasu, by ogladnac ten film jeszcze raz i stwierdzam, ze byl nawet niezly. Oczywiscie dalej pelno w nim niedociagniec, albo scen ktore z roznych powodow byly wg mnie zbedne, albo zle zaaranzowane, ale ogolnie rzecz biorac to podobalo mi sie. A na swoje usprawiedliwienie mam chyba tylko tyle, ze oglanie tego filmu zaraz po powrocie do Polski, z ogromnym zrazeniem do spoleczenstwa szwedzkiego, nie moglam ocenic filmu niewspolmierniej do jego rzeczywistej wartosci
odp.
Cieszę się, że znalazłaś trochę czasu by FA obejrzeć jeszcze raz. Jeszcze bardziej mnie cieszy, że zyskał po tym w Twoich oczach. Jasnym jest, że nie jest to obraz epokowy, przełomowy itd., lecz po prostu dobry, mądry, ciepły film, który na pewno zawiera również jakieś usterki - nobody's perfect ;-)
Pozdrawiam.