Na równi z poprzednim Mad Maxem. Naprawdę warto do kina, fajne efekty.
Efekty może i fajne ale muzykę ktoś wyłączył. Dopiero pod koniec nieśmiało na chwilę dali głośniej wątek z pierwszej części. Wszystkim scenom akcji brakowało żywej muzyki z pierwszej części, za co na pewno -2 do oceny. Film się dłużył. Poza pięknymi zdjęciami nic ciekawego.
Też zauważyłem że muzyka nie dominuje w tym filmie... ale tak szczerze, to przy tak wyrazistych głosach "ambientu" (ryk silników i... ryk silników) oraz nieprzerwanych wybuchach to moim zdaniem nie była niezbędna. Psuła by efekt i pewnie były by zarzuty że cały czas ją coś zagłusza.
Zauważyłem fantastyczną muzykę elektroniczną czasem w tle, budującą napięcie. Tej głośnej, z nośnymi motywami rzeczywiście mało. Ale nie brakowało mi, film się kleił.
Ogólnie film rewelacja.
Nie wiem, skąd na Filmwebie taka niska ocena. Film trochę słabszy od poprzedniej części, ale ma wszystko czego można oczekiwać od świata Mad Maxa.
Zgadza się, nie słuchać trolli ani tych, co twierdzą, że inni mają kiepski gust.
Zgadza się, nie słuchać trolli ani tych, co twierdzą, że inni mają kiepski gust.
Jestem co prawda gdzieś w 3/4 filmu, ale zdecydowanie się nie zgadzam ze stwierdzeniem, że jest tak samo dobry jak ostatnia część - jest lepszy. Przede wszystkim, że jest po prostu dobra fabuła, a nie na doczepkę do efektów, jak to było w Fury Road. Co do muzyki, to w mojej opinii nie jest to problem, zdecydowanie lepiej pasuje dźwięk V8 na pierwszym planie czy "suche" odgłosy walki. Właśnie - świetne sceny walki na pustkowiach, mimo iż jest ich mniej niż w FR, to jednak są o wiele bardziej ciekawe, może właśnie dlatego, że film nie składa się w 90% wyłącznie z nich, a może po prostu jest lepsza praca kamery.
Muszę pochwalić też rolę Avengersa, gdy się pojawił na ekranie, to pomyślałem, że gość jest bardzo podobny do niego, a w połowie stwiedziłem, że trochę zerżnał sposób mówienia w 2 czy 3 miejscach. No i zdziwienie, gdy się dowiedziałem, że to on. Może ślepy jestem i głuchy, ale jednak bardziej obstawiam, że w tej roli zagrał jednak nieco inaczej niż w innych produkcjach.
Co do braku Maxa w Maxie - pojawia się na moment, więc technicznie rzecz biorąc ten zarzut jest obalony. No ale to powiedzmy takie cameo. Sam jestem ogromnym fanem 1 i 2 części, więc kręciłem nosem i dopiero teraz zdecydowałem się odpalić film. Cóż. Okazuje się, że się da i bez niego zrobić dobry film, niemniej baaardzo chętnie zobaczę Toma Hardy'ego w następnej części, jako postać pierwszoplanową. pasuje do tej roli bardzo dobrze.