Film jak magnes przyciąga uwagę widza,co wydarzy się dalej??koniec piękny,wzruszający,porusza...polecam wrażliwcom;)
przypominają mi się słowa tomasza raczka po śmierci zygmunta kałużyńskiego, który podobno podczas choroby tuż przed śmiercią nosił t-shirt z napisem "noszę spiralę".
film jak i ten pomysł kałuzyńskiego to esencja bezwarunkowej akceptacji inności, niecodzienności, otwartości w każdej formie.
tutaj reprezentowana jest jako futro, choć mogłoby to być cokolwiek innego, co nie zgadza się z wystudiowanym wizerunkiem wolących brodzić w mainstreamie, po śladach tych, co przed nami, torując farwater dla tych, co po nas.
krytykować, wyśmiewać z pewnej pozycji "normalnego" to przeważająca postawa społeczna. czy naprawdę w ten sposób jedynie można poczuć się bezpiecznie, lepiej... jesteśmy w stadzie i nikt, kto inny nie ma w nim prawa bytu. nooo, a przynajmniej nie na tych samych prawach.
wiele obrazów się nasuwa: próba linczu w "priscilla królowa pustyni". gdy tubylcy odkrywają, że piękność, która ich tak uwodziła to facet, filmy almodovara czy nie tak dawno historia z brokeback mountain.
wiele prób tego samego: pokazania innego niż "życie pod linijkę" i jednocześnie całkowitej normalności tych zjawisk.
zresztą wszelka odmienność, chociażby historia wynalazków też nie jest usiana różami, często nowe jest odstręczające i wydaje się co najmniej chore. czasami trzeba to spalić, ukamienować, oddalić od siebie w każdym razie.
jaka jest norma? gdzie ona ma granice i kto je wyznacza? i po co?
w którym momencie rodzi się oburzenie, kiedy zaczynamy się śmiać, odwracamy się z obrzydzeniem?
c.g. jung wysnuł teorię, że wszystko z czasem przekształca się w swoje przeciwieństwo. tak więc kto wie...;-)