Góra Dantego

Dante's Peak
1997
6,1 29 tys. ocen
6,1 10 1 28902
4,9 8 krytyków
Góra Dantego
powrót do forum filmu Góra Dantego

Prawda jest taka że z całego tego zamieszania
związanego z tym filmem, najlepszym i najbardziej
budzącym podziw efektem jest eksplozja naszego
głównego bohatera jakim jest wulkan. Ona przede
wszystkim. Dopracowana do granic perfekcji, wywołująca
respekt u widza. Poza tym świetnym efektem specjalnym,
mamy tu jeszcze znakomicie ukazany efekt niszczenia
przez podmuch, miasta i całej okolicy (budynki dosyć
realnie burzone przez żywioł), a także scenę z porywaniem
przez rzekę mostu wraz z Paulem, oraz znakomite
ukazanie, opadającego gęstego popiołu, przez który
przebijają się błyskawice. Ogólnie ogrom zniszczeń jest
dość autentyczny i w miarę dopracowany. Dużym plusem,
jak dla mnie oczywiście, są wspaniałe zdjęcia górzystych
klimatów. Piękne zbocza góry otulone bujną roślinnością,
rozgrzane także od słońca, takie promieniste, masywne i
pokazujące swoją niebywałą potęgę naturalnego terenu,
a gdzieś tam w dolinie mikroskopijnej wielkości
niewielkie miasteczko. Wspaniałe widoki!
Lecz poza tymi kilkoma znakomitymi efektami specjalnymi
(przypomnieć trzeba że są z 1997r.) i pięknymi widokami,
całą reszta jest dosyć szablonowa i przewidywalna.
Pozostałe sceny związane z ucieczką naszych bohaterów
są tak głupie i nierealne, że aż dziw bierze, jak można było
wyprodukować tak nierówny film katastroficzny! Łamią
granice logiki, bo przecież ileż można liczyć na fart? Lub
inaczej ,jak często można wychodzić z opresji ratując
swoja ,a także życie innych w ostatniej chwili? No bez
przesady. Raz ,dwa razy, może zrozumiem, ale kilka lub
więcej!? To jakaś kpina. Że co niby ,ma być dramatyczniej
i bardziej widowiskowo? To już nie jest typowe
''odmóżdżanie'' widza. To śmiech na sali jak się mówi.
Ile razy można wyjść cało z takich opresji, dla przykładu,
gdy śmigłowiec rozbija się tuż przez naszymi bohaterami,
jadącymi autem, po czym odbija się od gleby jak piłeczka i
przelatuje nad nimi?, jak można przeżyć bez mała
bezpośredni kontakt z płynącą tuż obok lawą ,która pali
zapewne powietrze?, jak można wyjść z podróży łódeczką
trwającą kilkanaście minut w kwasie(?) ?, jak można
jechać autem przez płynną lawę, zatrzymać się bo sprzęt
odmawia posłuszeństwa, a zaraz potem jakimś cudem
wyjechać z niej, jak gdyby nigdy nić?! Jeszcze bym coś
znalazł, ale pewnie nie aż tak dobitnego jak te
wymienione sceny. Poza tym pod kątem
skomplikowanych i oryginalnych dialogów, ''katastrofik''
ten leży i kwiczy. Wszystko to takie obcykane i
standardowe. Niczym szczególnym się nie wyróżnia.
Pierwsza część ''Góry Dantego'' to zwykły film obyczajowy,
pozbawiony napięcia i dramatyzmu (może poza sceną
pobierania próbek z powierzchni wulkanu przez naszych
specjalistów), druga natomiast ,gdy już zaczyna się coś
konkretnego dziać, w dużej mierze pozbawiona sensu i
logiki. Wychodzi niestety typowy średniak. Mam wrażenie,
że Donaldson zaczerpnął w duże mierze niektóre pomysły
z jednak lepszego, ''Twistera'' De Bonta. Mówię tu o wątku
ratowania staruszki, iskrzeniu między parą dwójki
głównych bohaterów, z zespołem badawczym, a także
paniką wśród cywilów, która pokazana jest w bardzo
podobny sposób. Po sukcesie ''Twistera'', który ujrzał
światło dzienne rok wcześniej, przyszła pora na kolejne
filmy o żywiołach i katastrofach. Oczywiście z różnym
skutkiem zrealizowane, ale i tak bardziej
charakterystyczne niż dzisiejsze kino z tego gatunku.
Słabą stroną ''Góry'' jest również ścieżka dźwiękowa. Nie
tyle taka prosta i niczym się nie wyróżniająca, co w
niektórych scenach dosłownie nie pasująca i psująca
tylko atmosferę. Więc jak dla mnie film o tornadach był
niezły. Ten o wulkanie niestety schematyczny do bólu,
przewidywalny chyba bardziej niż ''Twister'' z przeciętną
muzyką i kupą nieprawdopodobnych i idiotycznych wręcz
chwil. Całość taka sobie i tylko na 5/10.
Pozostanie w pamięci na pewno ''śpiew Primadonny'' czyli
Cudowna Eksplozja Wulkanu.
pozdrawiam

djrav77

Skoro tak zachwycił Cię widok eksplozji to zapewne zaciekawi Cię także głębsza lektura nt.: Lawiny piroklastycznej :)

Swoją drogą mnie film mocno przypadł do gustu.
Największą zaletą są przepiękne krajobrazy ale także moim zdaniem całkiem niezła rola Pierca Brosnana.
Szczerze mówiąc to mam sentyment do tego filmu i uważam, że jest naprawdę dobry, chociaż co do tych "minusów" to się z Tobą niestety zgadzam.

ocenił(a) film na 5
yakuz605

I pomyśleć ,że ludziom wciska się takie niestworzone rzeczy jak obcowanie z właśnie wspomnianą przez Ciebie lawiną piroklastyczną inaczej znaną pod nazwą chmury gorejącej ,która osiąga temperatury do 1000 stopni Celsjusza. Wystarczy sobie tylko wyobrazić co wówczas się dzieje w powietrzu ,a co dopiero z istotami żywymi czy różnego rodzaju przedmiotami.
Szkoda ,bo wiele fajnych sekwencji jak pisałem powyżej, przeplata się z niedorzecznym drewnem. Brosnan ogólnie jak na taki rodzaj kina, może być. Nieźle.