PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=470880}

Głód

Hunger
7,1 23 833
oceny
7,1 10 1 23833
7,9 23
oceny krytyków
Głód
powrót do forum filmu Głód

Na dobry początek witam wszystkich użytkowników portalu FilmWeb, a ponieważ będzie to mój pierwszy wpis proszę o wyrozumiałość i zachęcam do rozmowy :)

Do założenie konta na filmwebie zachęciły mnie ocena filmu wskazująca na 6 i pół gwiazdki, oraz kilka mało przychylnych komentarzy poniżej. Natychmiast zarejestrowałem się na "f-łebie" i zagłosowałem dziewięcioma gwiazdkami. Może troszkę na wyrost, może pod zbyt dużą euforią, ale musiałem zareagować na tak - delikatnie to ujmując - zachowawcze oceny głosujących. Kwestię debiutującego reżysera, który nie wiadomo, co jeszcze pokaże światu, i zarzuty dot. ekskrementów (z natury przecież odpychających) rozumiem, ale mimo wszystko - zwróćmy uwagę na coś jeszcze, na coś, dzięki czemu irlandzko-anglosaski (rozróżnienia używam tu celowo) "Hunger" zasługuje na uwagę.

"Głód" to obraz niezwykle dopieszczony technicznie, zaplanowany i bezbłędnie skonstruowany, co dziwi szczególnie u debiutanta. Z tak chętnie wspominaną już przez wielu konstrukcją tryptykową, łączą się bowiem kolejne rozwiązania reżyserskie Steve'a McQueen'a. Idzie tu o przewagę ujęć statycznych nad tymi dynamizującymi obraz, konsekwentne kadrowanie spłaszczające obraz, i bardzo długie ujęcia (choćby to, uznawane za "środek" tegoż tryptyku, czyli rozmowa Sands'a z księdzem). Techniki te znamy np. z filmów Larsa von Triera, a genezę mają właśnie w teatrze. Zastanawiać się nad celowością wybranych przez reżysera zabiegów nie trzeba zbyt długo - sam film daje odpowiedź. Oglądając ten obraz, daje się odczuć, jak długo trwało psychiczne dojrzewanie bohatera - aż do śmierci. Jak bolesna musiała być każda godzina spędzona najpierw w ciasnej celi, a potem w "ciasnym" ciele, na łożu więziennego szpitala. Jak wiele było czasu na to, aby zwątpić w słuszność idei, a potem w sensowność uporu, i poddać się. A to wszystko w czasie znośnych dla każdego widza, zuniformizowanych 96 minutach filmu.

Interesująca jest samotność Sands'a w realizacji postawionego celu, zamkniętego niejako we własnym ciele. Bo choć wiemy, że głodujących było więcej, to kamera skupia się na jednostce - i dobrze. Rodzice odwiedzający syna nic nie mówiąc, wydają się wspierać go całym sercem. Głos przyjaciela jest dla głodującego zupełnie niesłyszalny. A najgorsze jest milczenie świata. Protestujący, choć z powodów politycznych, są przez wielki świat polityki zupełnie zignorowani. Efekt biernego widza, konsekwentnie wspierany jest przez wspomniane wyżej metody.

Abstrahując od jakiejkolwiek oceny, już sam akt protestu należy nazwać niepozbawionym teatralności. Jakby nie patrzeć, jest to działanie (w tym wypadku działanie przez bierność!- o wyborze działania zamiast bierności mówi sam bohater) wystawione na widok, pod sąd i dla uzyskania efektu poprzez szok. Już sam wybór metody, przy uwzględnieniu ograniczeń ze strony miejsca, jakim jest więzienie, przywołuje na myśl ograniczenia sceny, z którymi uporać się muszą reżyser, scenograf i aktorzy, przy realizacji spektaklu.

Rozpisując się i teoretyzując do granic wytrzymałości czytelników (z poważaniem) próbowałem w małym tylko stopniu zrozumieć, dlaczego napisano o filmie "Głód", że jest to "kino spełnione, ascetyczne i hipnotyczne" (P.T.Felis, "GW"), oraz "czyste i ostre jak kryształ" (A. Piotrowska "TP").




RobertS_exMachine

Po głębszym namyśle mogę przyznać Ci rację pod względem obecności wpływów teatralnych w "Głodzie". Szczególnie wspomniana rozmowa bohatera z księdzem. Jest statyczna, nakręcona w jednym ujęciu, przy neutralnym ustawieniu kamery obejmującym całe sylwetki i otoczenie. Przypominała mi troche scenę kulminacyjną z "Persony" Bergmana, kiedy pielęgniarka "dokonuje psychoanalizy" aktorki. Do nietypowych zabiegów można zaliczyć późne wprowadzenie głównego bohatera. To "niefilmowy" pomysł, przez to intrygujący. Ujęła mnie też minimalna ilość dialogów. Dobrze, że postacie charaktryzowano, nazwijmy to, behawiorystycznie, a nie np. przez dialogi wewnętrzne puszczne z offu. Piszesz o kinie Dogmy, zgoda. Jednak można poszerzyć źródła tego filmu o brytyjskich młodych gniewnych i późniejszego Mik'a Leigh. Mam oczywiście na myśli pokazanie prostego człowieka, osadzonego mocno w swoim środowisku, które decyduje o kształcie jego życia. "Głód" zrobił na mnie duże wrażenie. Pomimo brutalności i naturalizmu, wstrząsającego, cieszę się z obejżenia filmu.

ocenił(a) film na 6
Rota

bardzo ciekawe są Wasze komentarze. sama wyczuwałam coś takiego, tyle że nie potrafiłabym w tak ładny sposób tego opisać.
a co do tego zdania : "Pomimo brutalności i naturalizmu, wstrząsającego, cieszę się z obejżenia filmu." - cóż, niektóre filmy poruszające podobną tematykę wolą opierać się na absurdzie i w ten sposób stają się mniej dosłowne.
ale reżyser "Głodu" postawił na realizm, i w sumie jest to częstszy sposób podejścia do tematu. idąc na film, wiedziałam o czym będzie więc mnie ów naturalizm i owa brutalność nie odstręczały. są wpisane w konwencję jaką postanowił przyjąć McQueen. osobiście wolę absurd, ale może skrajny realizm robi większe wrażenie.

parapet

Witaj! Jeśli lubisz absurdy w kinie o tematyce więziennej, gorąco polecam "Carandiru" (2003). Prezentuje on bardzo barwną gamę specyficznych bohaterów, dzięki której raczej poważna tematyka jest urozmaicona elementami trochę czarnego humoru. Pozdrawiam

użytkownik usunięty
RobertS_exMachine

Również dałam dziewiątkę. Zdziwiły mnie komentarze użytkowników - że film jest nudny, że słaby, że nie szokuje. Osobiście siedziałam wbita w fotel przez cały seans - a od drugiej części filmu, dialogu Sandsa i księdza, byłam konsekwentnie z minuty na minutę wbijana w ten fotel coraz głębiej (być może dlatego, że jestem bardziej uwrażliwiona na los jednostki, niż społeczności). Rozumiem, że ludzie mają różną wrażliwość, ale czym jeszcze film ten miał szokować - może mieli ich żywcem obdzierać ze skóry? Kroić na kawałki plastikowym nożem? Czy wtedy byłby wystarczająco kontrowersyjny? Raczej wątpię.
Cieszę się, że historia została ujęta w taki sposób - bez wstępów, bez przedstawiania bohaterów, bez oceny ich postępowania. Być może to złe słowo, ale 'cieszy' mnie również oszczędność dialogów, szczególnie w trzeciej części. To, co zrobił Fassbender z postacią Sandsa - i fizycznie, i aktorsko - jest po prostu niesamowite. Jedenastka w skali dziesięciostopniowej.


Całość 9/10, choć przyznam, że to ocena nieco zachowawcza z mojej strony (mimo usilnych starań, chyba nie jestem w stanie znaleźć jakiejś wady tego filmu; może prócz moich osobistych niechęci do bohatera zbiorowego, który nigdy nie pozwala mi całkowicie odczuć tego, co jest mi pokazywane na ekranie).

Zgadza się z powyższymi opiniami. Widziałem ten film dwa razy. Pierwszy raz na Era Nowe Horyzonty i już wtedy powalił mnie na kolana, a drugi raz niedawno i powiem krótko 10 na 10. Wybitne kino, pełne symboliki, realizmu a przy tym praktycznie apolityczne. Rozmowa między Bobbym a księdzem - prawdziwy majsterszczyk.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones