Widzę tu ostra krytykę tego filmu. Arcydzieło to nie jest i na pewno jest slabszy od choćby Niewiernej, ale jesli chodzi o sytuację Afflecka jest to naprawdę dobrze pokazane.
Mało jest filmów gdzie to facet jest w takim położeniu. Nie będę wchodzil w szczegóły, ale z racji moich przeżyc rozumiem jak działa psychika gdzie facet dziala w niezrozumialy dla widza sposób tolerujac pewne rzeczy. Jest chocby pewien moment gdy podsluchuje rozmowę, a później jest watek z walizka. Proszę pamietać, że mężczyzna zwykle przy rozstaniu traci nie tylko żonę, ale i dziecko. Jesli skupimy się na psychologii postaci, a nie tylko rozwiazaniach fabularnych to jest to naprawdę dobry film.
Takie rzeczy tylko w demoliberalizmie. W normalnym kraju, np. w Pakistanie, szybko by się rozprawiono z taką lafiryndą.
Masz rację. Z przerażeniem muszę stwierdzić, że widzę spore własne podobieństwa z głównym bohaterem. Dlatego do tego filmu podchodziłem z wewnętrzną emocjonalnością. Sam nie wiem co bym zrobił jakby mnie dziewczyna/żona zdradzała z takim wyrafinowaniem, a przeżyłem wiele porażek i złamań serca w życiu. Mam twardą dupę, odczuwam wewnętrzną pustkę i dystans na te sprawy, stąd te podobieństwa. Jednak wiem jedno. Na pewno za nic bym nie przepraszał. Aż tak spaczony to nie jestem.