Salwador, czasy wojny domowej. Wszędzie panuje chaos, brat występuje przeciwko bratu, a na tym wszystkim najbardziej cierpią niewinni, postronni - ci, w imieniu których walczą obie strony. Mandoki przygląda się bliżej losom małych dzieci, które znalazły się w pułapce wojny dorosłych. W pułapce pozornie bez wyjścia. Czeka ich bowiem śmierć albo od przypadkowej kuli, kiedy na chwilę się zapomną i zechcą zachować się jak dzieci albo od kuli celowej, kiedy to zwerbowani siłą do armii zaczną zabijać w imię ideałów, których nie pojmują. Mandoki jednak pokazuje, że w tym piekle zwyczajna siła życia, a może siła ducha, dziecięca niewinność potrafi zwyciężać. Oglądamy na ekranie zatem nie tylko chaos nocnych strzelanin ale i dziecięce figle, zabawy, pierwsze miłostki.
"Głosy niewinności" nie jest filmem odkrywczym. Co więcej, bazuje na sprawdzonych kliszach. Mimo to pozostaje filmem pięknym, a miejscami nawet bardzo wzruszającym. Salwador jest tutaj zarówno rajem jak i piekłem. W obrazie dominują paradoksy, nieprzystające sytuacje sąsiadują czy wręcz nakładają się na siebie. Czasami kamera staje się zbyt niezależna w stosunku do całości, w wielu przypadkach jednak dzięki pracy operatora powstały zdjęcia zapierające dech w piersiach. Nie jest to z całą pewnością film tej klasy co "Machuca", lecz mimo wszystko warto się chyba z nim zapoznać.