Wszystko spoko, ale po jaka cholerę trzymali ten samochód w garażu. Przeciez po 'robocie' trzeba było zutylizować grata. Przebiegli intryganci a podstawowy, właściwie jedyny dowód trzymają na chacie pod plandeka. Nie trzyma się kupy.
Mieli "firmę" służył im do roboty. Po co mieli się go pozbywać. To nie jacyś przestępcy cwaniaczki tylko skorumpowani policjanci. Kto miałby go znaleźć? A Tom... To był ich kumpel miał nic nie wiedzieć a już go urabiali, szybko przywrócili do służby, zaraz chcieli go odznaczyć, najwyżej wciągnęli by go do swojej szajki i po kłopocie tym bardziej, że to chyba był ostatni niewtajemniczony z ekipy...