No i Alicia grająca "żonę głównego bohatera". Naprawdę nie ma ról dla takiej aktorki?
Spoiler!!! Rozumiem, że przewidziałaś na wstępie, że to policyjni koledzy są zamieszani i oni stoją za morderstwem.
Bogciu, tak. Takich filmów widziałam setki. Tu nie chodzi o rozgryzanie zagadki, ale o to jak prowadzony jest scenariusz. Na kim skupia się kamera na dłużej, o z pozoru niewinne dialogi, o taką scenę z rolexem, o to, że wujek jest tak blisko sprawy etc. I klasyk, że jak powiedział o wszystkim komuś wysoko postawionemu w policji, to okazało się, że tamten był we wszystko zamieszany. Klasyk...
Ale zauważ co napisałem - "na wstępie". Przecież scena z Rolexem i temat wujka, pojawiły się dopiero w pewnym momencie, by dopiero wówczas dać ewentualną wskazówkę. Zatem nie możesz pisać, że film jest przewidywalny do bólu. Przewidywalne do bólu jest coś, co zaraz na wstępie daje nam jednoznaczne rozwiązanie i zakończenie. Dlatego walczę z tym durnym frazesem od zawsze, bo co drugi tutaj to jasnowidz. Każdy zna zakończenie po 15 minutach...
W zasadzie wszystko się zgadza, to klasyk - kryminał o umoczonych gliniarzach, a wszystkim trzęsie ich zwierzchnik. Wiele było takich filmów. To ma chyba nawet swoją nazwę, kino gatunkowe? Jedne pokazują to lepiej, inne gorzej. Gad wyróżnia się na duży plus. Powolne tempo, by niepostrzeżenie zgęstnieć jak smoła, i to bez jakiegoś wielkiego przyspieszenia. Podobało mi się, jak są wykładane karty (czyli tropy i wskazówki), i kiedy już wiesz wszystko po tym jak ginie szef tej całej bandy, nagle wjeżdża ostatnia scena, i wtedy zdajesz sobie sprawę, że zostajesz z kilkoma pytaniami, na które reżyser ci wprost nie odpowie.
Dariusz, chodziło mi o to, że zwykle początkujące aktorki grają w filmach czyjąś żonę lub dziewczynę, taki mega drugi i jałowy plan. Jeśli powraca na ekran ktoś z większym dorobkiem, to widziałabym ją w "ważniejszej" roli.