Sądzę, że świecki francuski świat zmierza w tragicznym kierunku dekadencji. Ciężko, bardzo ciężko było mi obejrzeć do końca ten film, którego przesłanie jest jasno wyryte - mniej gdzies, honor i zasady, a baw sie cale zycie i pieprz z kim popadnie. Sprowadzanie sensu życia kobiet i mężczyzn tylko do łóżka nie może budzić głębszych refleksji poza tym. Jedyna jaka mi się nasuwa, to radość, że nie mieszkam w tym chorym kraju. Chociaż uwielbiam francuskie poczucie humoru i kino, to jeśli ten film ma być chociaż w najmniejszym stopniu wzorcem dla przyszłych filmów to ja się z tej zabawy wypisuję
Masz rację, ale mimo wszystko daję 7 za polski akcent ;). Film to takie błędne koło trochę bohaterka najpierw ucieka przed stabilizacją i założeniem rodziny, a po wyszumieniu, mówiąc bardzo delikatnie, chce wrócić do swojej miłości, ale jest za późno to niemoralne przejmuje pałeczkę od koleżanki i wciąga następną.
A mnie śmieszy trochę to demonizowanie współczesnej Francji, tak jakby wcześniej wszyscy ludzie rzeczywiście byli prawi, cnotliwi, odpowiedzialni, czy co tam jeszcze. Są ludzie, którzy lubią się pieprzyć gdzie i z kim popadnie (zawsze byli), a są tacy, którzy chcą założyć rodzinę i być w stałym związku. W filmie są i tacy i tacy, a nawet lepiej ukazani są ludzie chcący być w stałym związku, bo główna bohaterka wcale nie jest szczęśliwa sypiając z kim popadnie, tak samo jak jej ruda przyjaciółka. Mnie osobiście najbardziej urzekła końcówka, kiedy mężczyźni, którzy wyrzucali kobiety za drzwi zaraz po seksie, siedzą smutni w barze, a dobrze bawią się właśnie ci w związkach (m.in. ruda z wychowawcą) lub "przyzwoici" single.