Na podstawie książki pisarza, który był... czarnym gejem. 3... 2... 1... Hejt Time!
Jedna obelga, jak siostra do siostry, warta zapamiętania ("Ty wyschnięta pisdo!"), ale im dalej w las, tym film staje się coraz bardziej rozwodniony, mętny, aż do niejasnego rozwiązania,
próba przeprowadzenia narracji a'la Jonathan Demme przez cały film również nieudana. Zbyt natrętna, zbyt nachalna, zbyt często stosowana. Demme był znacznie bardziej subtelny. To paradoks, bo filmy robił duuużo bardziej dosadne:
https://vimeo.com/126757480