Oceniam film „Gdzie jesteś Amando” na 4,5/10. Film jest strasznie ciężki. Jeśli nastawiasz się na przyjemną wieczorną projekcję ze szklaneczką napoju w ręku po trudnym dniu z nadzieją na relaks przed snem – to nie ten film. Ten film zryje ci beret i zapomnij o spaniu. Od początku film zwiastuje problemy: bardzo szybka akcja kamery, krótkie cięte ujęcia, ciemna tonacja kadru, rwane odzywki. Oglądając ten film czujesz się jak w jakiejś grze komputerowej, gdzie ułamek sekundy nieuwagi powoduje, że wylatujesz z toru. Tego filmu nie można oglądać na spokojnie. Co chwilę przelatują jakieś pociski, leją się wodospady krwi, wpadają jakieś trupy do wody. I może dobiję was tym, że tematyka kręci się wokół porwanych dzieci, no więc macie wyobrażenie, jaka to jest makabra. Najczęściej widzianym atrybutem jest pistolet, a najczęściej wymienianym słowem (poza przekleństwami) jest „policja”. Idzie zwariować, jak ten film się ogląda. Ciągle ma się wrażenie, że po tym jak właśnie ktoś zginął, to zaraz zginie ktoś następny. Można się przerazić myślą, że mierzą do siebie z pistoletów, strzelają zza kadru, ktoś wrzeszczy, ktoś goni, ktoś umiera, po prostu jatka non-stop. Ścierają się ze sobą coraz bardzie bandyckie postacie lub po prostu zwykłe ćpuny i szumowiny. W dialogu między Cheesem i Kenziem oraz w każdej scenie baru drżysz, że zaraz zacznie się strzelanina, bo komuś odwali palma. W tym filmie nie ma momentu oddechu, a wręcz przeciwnie, masz poczucie, że wspinasz się po kolejnych piętrach tego absurdalnego tortu. Jak się kończy sprawa dziewczynki, to przychodzi sprawa chłopca, a jak to się kończy, to przychodzi sprawa policjanta, a po niej sprawa drugiego policjanta, a jak myślisz, że już koniec makabry, to przychodzi sprawa matki i film kończy się idealnie tak, żeby przygotować jego sequel. W takim pewnym zawieszeniu. I nie dość, że nie wiesz, co będzie dalej, to dostajesz mdłości, bo żadne rozwiązanie w tymi filmie nie jest ani dobrym, ani złym rozwiązaniem. Powstają pytania bez odpowiedzi, co jest dobrem, co jest złem. Co jest prawdą, co jest kłamstwem. Co jest szkodą, co jest pożytkiem. Co jest uczciwe, a co jest nikczemne. I dlaczego to wszystko zamienia się miejscami w zależności od punktu widzenia, argumentacji i kontekstu? Film ogólnie jest dobry, ale na pewno nie zostanie moim ulubionym. Generalnie nie mam zamiaru oglądać go powtórnie. Na zafundowanie sobie bezsenności i bólu głowy to na pewno jest film idealny. Pozdrawiam Was, Wasz Profesor Jan Film.