Film słabiutki, mało akcji, historia opowiedziana w skrótach, nawet nie ukazująca zasług bohatera. To że jesteśmy patriotami (choć większość z Was musi spojrzeć do słownika co to słowo znaczy i wyjechałaby za 1000 funtów budować domy dla zdrajców z Wysp) nie oznacza, że mamy wychwalać wszystkie proprodukcje. Film nie zachwyca a nawet nudzi i przedstawia G.Nila w słabym świetle.
Tu reżyser postawił na przedstawienie schematu jakim operowała stalinowska machina - schematu, który miał na celu zniszczenie potencjalnych autorytetów nie akceptujących komunizmu, socjalizmu czy też wszelkiego lewactwa. Mnóstwo bohaterów zginęło w tym okresie, a niektórzy to do lat pięćdziesiątych z UB po lasach walczyli. Wraz z każdą taką śmiercią znikał kawał polskiej historii, która mogła zostać opowiedziana. W miejsce tych nieopowiedzianych historii wchodziła komunistyczna propaganda.
Z resztą lewactwo wciąż sączy swoje "prawdy" ludziom, vide "Gazeta Wyborcza".
Na temat zasług Fieldorfa możesz sobie poczytać.
Film z pewnością nie nudzi i tym bardziej nie przedstawia gen. Nila w słabym świetle. Może do doskonałości mu trochę brakuje, ale jak na polską kinematografię jest na prawdę wart obejrzenia. Obowiązkowa lekcja historii dla każdego Polaka.
Film nie jest o zasługach Fieldorfa bo to by był tasiemiec. Jak nie rozumiesz o czym jest film to obejrzyj do końca a później zainteresuj się historią Polski i nie prowokuj tekstem o patriotyzmie w porównaniu do słabego filmu, bo dla patrioty to co jest nawet słabe a wielkie nigdy zawsze pozostanie wielkie, ale pustej głowie nic po słowie