i nudny jak cholera. Film może ciekawy dla znawców tematu i dla Amerykanów. Amerykanom gdyby puścić film o Nocy Listopadowej to też by umierali w konwulsjach. Szanuję wysokie oceny posterów odnośnie tego filmu bo o gustach się nie dyskutuje. Uważam, że takie widowisko i takie wydarzenia powinny pokazać zło i cierpienie zawieruch wojennych a tu niestety flaki z olejem i jeszcze non stop odwoływanie się do Boga. Film ogląda się jakby to była krucjata przeciw psom niewiernym.
noo w POparabnym kraju dlatego zrobili nazwę generałowie a nie Bogowie i Generałowie
w kraju PISpapranym (śmiesznie to brzmi) byłby tytuł: Katoliccy generałowie walczący z żydowskimi spiskowcami
Pewno nie każdy Amerykanin by taki film o Nocy Listopadowej zobaczył, szczerze to nawet nie bardzo co byłoby im pokazać, a serio to jest jakaś część kinematografii, która jest robiona dla siebie i jest bardziej hermetyczna, na tym tle ten film i tak wymaga mniej wysiłku, niż kino irańskie, czy niektóre dzieła chińskie, gdzie także bez znajomości historii pewnego kulturowego kontekstu ani rusz.
Ten film, ani nie unika pokazywania cierpienia, ani nie jest filmem totalnie antywojennym, skupia się po prostu na wybitnych dowódcach wojny secesyjnej pokazując ich stosunek do wojny, poglądy i ich jako ludzi, być może brakuje mu pewnego głębszego wymiaru, który uzyskałby wybitny reżyser i twórcy, ale i tak nie jest źle. W końcu film jest mocno ryzykowny, bo zgoda nie uwspółcześnia zachowań bohaterów, a że z naszego punktu widzenia są tam sami straszni klerykałowie - no cóż można i tak na to spojrzeć, ale jest to spojrzenie płytkie, znowu odrzucające pewien kontekst historyczny i kulturowy.
Patos , sztuczne pozy i przemówienia , po planie ganiają jacyś przebierańcy , wszystko poprawne politycznie i cacane , rzygać się chce ... I ta pewność , że cokolwiek taki zrobi , nieważne - walczy czy idzie odcedzić kartofelki , zawsze robi w imieniu Boga , głośno recytując modlitwy .Nie zgodzę się też ze zdaniem hagen na temat kontekstu historycznego i kulturowego , bo nie oceniamy tu historii Stanów , ale film . Nigdy w życiu nie spotkałem , i mam nadzieję że nie spotkam nikogo kto porozumiewał by się poprzez recytowanie jedynie słusznych frazesów i cytowanie Pisma Św. , nawet Jehowi rozmawiają jak ludzie ... Nie polecam tego filmu , chyba tylko jako uzupełnienie wiedzy historycznej , ale wypaczone .
A czytałeś trylogię Shaarów Bogowie i Generałowie,Gettysburg,Żywi i Polegli i czy oceniając ten film tak nisko,tak samo oceniasz nisko jedną z części trylogii ,na której został nakręcony film.Rozumiem,że ten film nie jest tak dobry jak Gettysburg,ale tak żle zrobiony to on nie jest.
Widzę że trafiłem na miłośnika historii i zapewne też militariów , to się chwali , że masz pasję . Ja wyraziłem swoją opinię o FILMIE , który najzwyczajniej mi się nie podobał . Dla kontrastu radzę przypomnieć sobie filmy " Rewolucja " z Pacino oraz " Patriota " z Gibsonem , oglądałem je już parę razy i bez większych oporów mogę je sobie puścić choćby zaraz . Wymienionych przez ciebie tytułów niestety nie czytałem , ale domyślam się że były ciekawsze od ich ekranizacji . Zdaję też sobie sprawę z tego , że jak ktoś się zaangażował emocjonalnie w jakąś np powieść, wiele jest w stanie wybaczyć twórcom filmu ... Ja tak miałem przy " Władcy pierścieni " oraz " Ostatnim Mohikaninie " - między innymi ... Pozdrawiam , nie ma się co spinać :-)
Aż takim miłośnikiem militariów nie jestem,ale odnosząc się do tego filmu,należałoby najpierw przeczytać trylogię książkową,póżniej obejrzeć filmy i możemy się krytycznie oceniać to co nam się nie podoba.Co do Generałów to mimo,że wiele osób krytykuje ten film,mimo to zachowuje on odpowiednią adaptację książki,choć nie jest on zbyt dobry,ale nie jest on aż taki zły jak wiele osób na tym forum komentuje,pokazuje on główne wartości za co walczyli amerykanie w wojnie secesyjnej,Pozdrawiam.
Władca pierścieni to wg mnie g.ów.niany film, nudny jak cholera, z g.ów.nianym CGI i uj mnie obchodzi, że na podstawie powieści. Patos , sztuczne pozy i przemówienia , po planie ganiają jacyś przebierańcy , rzygać się chce ...Film o łażeniu. 15 godzin łażenia i pitolenia z krzakami.
Eee , no teraz pojechałeś po bandzie , jest różnica kilku klas artystycznych , na korzyść Władcy oczywiście , choć zdaję sobie sprawę że nie każdy lubi filmy fantasy . Twój komentarz lekko złośliwy , ale częściowo trafiony ... Tylko proponuję byś się tak ch.jowo nie wyrażał tylko dlatego , że się z kimś nie zgadzasz ...
Ptysiu milusi, w Stejtsach odwołania do boga występują i występowały częściej niż w Europie, szczególnie na wyjątkowo religijnym Południu, więc film pokazuje takie zachowania zgodnie z rzeczywistością.
Krucjaty w żadnym elemencie się nie dopatrzyłem, nie ma jednoznacznie dobrych i wierzących naszych i złych, niewiernych "unych". Wszyscy wierzą w boga mniej lub bardziej żarliwie, południowcy po prostu częściej o nim wspominają.
Jeśli chciałeś tragizmu wojennego to nie ten typ filmu, tu są tylko brodaci twardziele strzelający do siebie i rozmyślający nad swoim postępowaniem i moralnymi przesłankami takiego, a nie innego zachowania.
Po pierwsze nie jestem żadnym "ptysiem milusim" - tak możesz zwracać się do swoich rodziców a tego jak żyje się w stanach nie musisz mi tłumaczyć gdyż mieszkałem tam przez lat kilka.
Co do pierwszego - owszem, mogę, prosiaczku różowiutki. Co do drugiego - nie powinny Cię zatem te odwołania dziwić (choć mogą irytować, jeśliś zagorzałym ateuszem). Pozdrawiam