...ale zawód pozostaje. Oryginalne filmy miały wymiar filozoficznej refleksji nad relatywizmem naszego pierwszeństwa wśród ziemskich gatunków, a w tym prequelu ten wątek zupełnie porzucono, wręcz odwrócono, bo wszystko co ludzkie okazuje się celem (sic!) ewolucyjnym. Poza tym, film ma dziury. Żeby zachować wyprostowaną postawę, trzeba mieć określoną budowę kostną, żeby artykułować głoski trzeba mieć tchawicę o określonej budowie, szympansy nie dorastają do wzrostu człowieka. A tu wszystko można osiągną za pomocą powiększenia mózgu.
Zgadzam się. Film mógł być o niebo lepszy. Pierwsze słowa Cezara tak jak powiedział przedmówca nie mogły być realne z uwagi na tchawicę, to akurat mój umysł nie odrzucił tego bajkowego elementu, gdyż spodobało mi się to. Wyprostowana postawa faktycznie szczypie w oczy. I faktycznie wątek skupiający się nad filozoficznymi refleksjami nad drabiną gatunku i wartościami etycznymi wypadł o wiele lepiej w poprzednich filmach. Jestem trochę zawiedziony. Ostatni kwadrans tej produkcji oglądałem z przyzwyczajenia dotrwania do końca.
Czy ten film miał bezpośrednio nawiązywać do 5-ciu starych filmów, którejś części, czy wersji Burtona? Czy być filmem całkowicie autonomicznym? Co z tego, że kwestię rozwoju, inteligencji, kultury i religii małp oraz ludzi w oparciu o hierarchię całkowicie pominięto? Co z tego, że film jest mało realistyczny? Tutaj mamy odrębną wizję całej historii. I dla mnie bardzo udaną ! Cezara w tym filmie przedstawiono znakomicie. Podobnie jak zorganizowanie całej małpiej armi.
Obraz Tima Burtona też mógłbyć lepszy ! A pozycja tutaj omawiana bije jego film zdecydowanie na łeb na szyję !
Mam nadzieję, że mając na myśli obraz nie mówisz o grafice komputerowej, bo w tych czasach przestaje to być wyznacznikiem. Sa pieniądze jest obraz.