Czy trzeba to dzieło traktować tylko jako komiksową wariację? Po ekscytującym prologu, otrzymałem bite pół godziny zamuły, ludzie się błąkają po planie, animowana małpka zaczyna kumać co jest grane, jest zbędny(komiksowy) wątek miłosny, jest chciwy biznesmen, jest i upośledzony chłopiec stajenny...w sumie jest wszystko co jest potrzebne do ekranizacji Spider mena 8. Ale mimo to reżyser czuwa nad wszystkim. Mamy wyraźny sprzeciw dla wiwisekcji, mamy wartką akcję, mamy po prostu film stworzony przez ludzi z wyobraźnią. Faktem jest, że temu filmowi nie wyszło na dobre kłanianie się po pas, nastoletniej widowni, ale dorosły widz, koneser SF znajdzie w nim odpowiednią dla siebie dawkę rozrywki.

Końcowe sekwencje na moście Golden Gate, to według mnie, rozkoszna zabawa w kino.
I za to ten film ma u mnie dodatkowy punkt.

Jednak ciągle jestem przeciwny tego typu próbom odświeżania klasycznych filmów.
Do filmowców specjalizujących się w kopiowaniu:
"Take your stinking paws off me you damn dirty ape!"