Niepokoi mnie ilość filmów ostatnimi czasy, które wieszczą, że z powodu wirusa wyginie ludzkość, temat nie jest oczywiście nowy, nakręcono już na ten temat z kilkadziesiąt filmów, wystarczy wymienić "12 małp" czy "Epidemię", że o rozlicznych filmach o zombie nie wspomnę, ale teraz to jakaś autentyczna epidemia - w krótkim czasie: "Contagion. Epidemia strachu", "Geneza planety małp", "Perfect sense" - czy scenarzystom skończyły się już pomysły?
Powiem tak jest bardziej prwdopodobne że ludzkość wyginie od jakiegoś nie znanego wirusa niż np. od inwazji kosmitów czy nawet zbrojnego konfliktu mocarstw po prostu scenarzyści uznali że wplatając w fabułę wirus,jakby urealniają bajkę łatwiej wtedy widzowi jest kupić film a niżeki np. przylatują kosmici rozwalają największe budynki(najczęściej w USA).Strach panika potem prezydent wsiada do samolotu i zostaje bohaterem no nie kupuję tego mimo że najczęściej po wypuszczeniu wirusa ludzie zamieniają sie w coś dziwnego albo małpy przejmują kontrolę.Fantazja jak nic ale gdyby np. puscić wirusa ludzie i wszystko inne ginie-krótkometrażowa wizja armagedonu najwyżej 15min.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, z punktu widzenia sensowności - to oczywiście najlepsze rozwiązanie i jak to mówią "trzyma się przysłowiowej kupy" (a propos kosmitów, ich też zabiły zwykłe ziemskie bakterie w "Wojnie światów" Wellsa), jednak moja obawa tyczy tego że tzw. hollywood znów jest monotematyczne, chwytają temat i drążą go tak długo, że zaczynają przeświecać dziury... i znowu zostaną nam stare dobre zombie ;/