Od początku do końca film daremny, wymienię tylko kilka rzeczy, które mnie odrzucały i dziwię się, że obejrzałem do końca, a zrobiłem to męcząc się, tylko po to żeby móc wystawić ocenę.
Po pierwsze: cytaty z tego kodeksu brzmiały jak w dawno temu wyświetlanym w TVP serialu "Banaczek", gdzie detektyw bardzo często cytował "polskie" przysłowia typu: "Jeżeli nie umiesz znaleźć skarpetki w bucie, to nie szukaj jej na słońcu" dobre, co? I ileż w tym głębi i ludowej mądrości :D
Po drugie: jak widać w telewizji amerykańskiej nie wyświetlają NIC poza starymi kreskówkami, które uwielbiają włoscy mafiozi.
Po trzecie, czwarte, piąte do nieskończoności: samuraj "szybki jak błyskawica", włoski mafioso, i to starej daty tańczący przy muzyce hip-hopowej, ale najlepsze, przebijające nawet wyczyny Bonda, Jamesa Bonda, jest zabójstwo tegoż mafiosa przez wylot ze zlewu.
Taa, wszystko jest możlwe, bo w końcu zawodowy morderca musi mieć przy sobie nawet klucz francuski żeby móc odkręcić elementy hydrauliki, tak na wszelki wypadek, choć wcześniej tego nie planował, bo przecież kierował się kodeksem.
Można by było dalej ciągnąć, ale PO CO?
Po pierwsze: cytaty pochodzą z Hagakure. Księgi/kodeksu samurajów napisanej w latach 1709-1716 i jak widać niewiele z nich zrozumiałeś.
Po drugie: kreskówki to nawiązanie (znasz takie słowo?) do filmu Leon Zawodowiec (tam były tylko urywki transformers, tutaj są różne) i są zwiastunem tego co za moment ma się w filmie wydarzyć.
Po trzecie: szybki jak błyskawica? Niby w którym momencie?
Po czwarte: uważasz, że mafiosi słuchają jedynie Pucciniego? Za dużo filmów kolego żeś się naoglądał.
Po piąte: zabójstwo przez wylot ze zlewu to nawiązanie (znowu to nieszczęsne słowo) do filmu "Branded to Kill"
Po szóste: klucz francuski znalazł w garażu, w którym właśnie się znajdował...
Po siódme: jeżeli wszystko odbierasz równie poważnie co ten film to musisz być strasznie ponurym i smutnym człowiekiem...
Haha ładnie się musiałeś spalić ze wstydu czytając odpowiedź :) Gratuluję ignorancji. I na przyszłość nie zabieraj się za kino Jarmuscha bo PO CO ?
OCZYWIŚCIE, oczywiście wszyscy macie rację.
Jakżeż to mogę zabierać głos na temat kina Jarmuscha czy co dopiero na temat "Hagakure. Księgi/kodeksu samurajów napisanej w latach 1709-1716" .
A połączenie jednego i drugiego to dopiero dynamit dla umysłu. Paląc się ze wstydu przyznaję, że nie chciałem sobie porzywić umysłu więc jużnie rozpatrywałem dalej zaułków i zawiłości filozofii, która uczy między innymi, że aby trafić, i wiedzieć W JAKIM MOMENCIE to zrobić, w głowę "pacjenta" z piwnicy ptrzez otwór w zlewie, trzeba długich lat medytacji i sampozaparcia, spania w gołębich odchodach i gołebich chodach po sobie.
I idąc na akcję trzeba koniecznie patrzeć wzrokiem spaniela w księżyc.
No i tych nawiązań do innych filmów tyle, że najpierw trzeba by zobaczyć te filmy, do których się nawiązuje, zeby pojąć te nawiązania. Tak tak, w "Zielonej mili" tego nie ma.
A co ty jw100procent masz q,wa do "Zielonej mili"? Ilu ludziom wpisujesz ten sam głupi koment "zielona mila" oceniona na 10/10 wszystko tłumaczy"?
Toś mi dowalił. Jak najlepszy samuraj. Aż smród gołebich odchodów rozszedł się po okolicy.
to że trafiają do Ciebie jedynie filmy o prostej budowie to powód do dumy i zadowolenia z siebie ? Przecież każdy średnio rozgarnięty człowiek rozumie że to nie chodzi o gust. Jeżeli czytasz książkę której nie rozumiesz również zły i niemądry jest autor, albo to nie Twój gust ? Czy może brakuje rozeznania tu i ówdzie ? Brak czegoś to nie gust........
i ten prostacki wniosek "w takim razie powinno się zobaczyć te filmy żeby pojąć te nawiązania" ....jak ty trafiłeś do internetu?
Skoro już przy mądrościach ludowych jesteśmy, to jest jedna taka, która idealnie pasuje do sytuacji: nie kop się z koniem. Dla wyjaśnienia dodam, że z koniem o imieniu Andreas.
PS: "Zielona Mila" to solidne 8/10 jak dla mnie.
Może oprócz ciebie się ktoś zdarzył, ale na pewno nie jest to mój zwyczaj. ale widzę, że cię to dotknęło. Ciekawe, że taki niby znawca kina a na wytknięcie mu, że wysoko ocenił film, który jest co najwyżej przyzwoity, reaguje jak gimnazjalista, gdy ktoś obrazi przy nim Grubsona. Czyżbyś gdzieś w głębi duszy wstydził się, że podobają ci się po prostu produkcje proste i łatwe w odbiorze a tych ambitniejszych nie czujesz?
Sądzę, po Twojej wypowiedzi, że nie jest to po prostu film dla Ciebie - bez urazy. A każda kolejna wypowiedź tylko utwierdza mnie w tym, co przed chwilą napisałem. Twoje argumenty przeciwko temu Ghostowi nie będą zrozumiałe dla ludzi, którym się on podobał, bo po prostu widzą w nim o wiele więcej niż "nieudolne nawiązywanie do kanonów filmowych" - co zapewne miałeś na myśli wypisując rzeczy, które Cię gnębią po o odbytej projekcji. Mało tego - odnoszę wrażenie, że zacząłeś oglądać ten film z nastawieniem, że to komedia - może dlatego się tak rozczarowałeś...
Tak na marginesie - elementy, na które zwróciłeś uwagę, kompletnie są nieistotne w aspekcie którym je umiejscowiłeś i prawdopodobnie to nie pozwoliło Ci spojrzeć na ten film jakgo widzą inni - ci, którym się podoba - ale masz takie prawo oczywiście - chociaż w moim odczuciu nieco przesadziłeś z oceną.
pozdrawiam i nie kłóćcie się tylko dyskutujcie - wszak o gustach nie powinno się w ogóle rozmawiać ;P
po co to w ogóle rozwlekać coś co jest takim tragizmem. jak wdepniesz w psia kupe to chodzisz cały dzień płaczesz i się użalasz? musisz to z siebie wyrzucić czy Cie to rajcuje bo nie rozumiem
Ja się akurat zgodzę z oceną. Film tandetnie nudny i jest to zupełne nieporozumienie w bezsensie istnienia tego filmu. Dałem 2/10 tylko za scenę gdzie nygger chciał zarąbać dziadkowi zakupy, a zamiast zakupów dostał 2 porządne kopy. Uśmiałem się przy tym lepiej, niż przy niejednej komedii. Gdyby właśnie ten film oceniać jako komedię to ocena byłaby pewnie z 5 jak nic.