Mimo, że nigdy wcześniej nie miałem kontaktu z filmami Jarmuscha (poza lekcjami filozofii, gdzie nauczyciel zaznajomił nas z kilkoma scenami tego dzieła), to jednak "Ghost Dog" dużo nam mówi o stylu tego reżysera. Powolność, niezwykle specyficzne zdjęcia, minimalizm (choć nie na skalę Van Santa) czy zabawne dialogi to najistotniejsze cechy jednej z najważniejszych produkcji Jarmuscha. Czasami wręcz czuć klimat rodem z filmów Tarantino (dialogi czy humorystyczne sceny morderstw). Na bardzo dobrym poziomie jest scenariusz, niby prosty, ale ile w sobie zawiera. Świetnie zostały przedstawione postaci. Wielki murzyn gołębiarz, a przy okazji seryjny morderca, który żyje zgodnie z samurajskim kodeksem (ciekawa rola Whitakera), sprzedawca lodów, mówiący wyłącznie po francusku, a mimo to porozumiewający się z głównym bohaterem bez słów, mała dziewczynka będąca fanką dobrych książek, wybawca Ghost Doga, który okazuje się być jednym z bossów mafii oraz trio nieźle popierdolonych gangsterów. Jednakże historia nie wywarła na mnie tak wielkiego wrażenia, jak powinna. Jakoś nie potrafiłem się wczuć w ten film. Nie wiem czy to wina Jarmuscha, czy też tego, że byłem dosyć senny oglądając ów produkcję. Warta odnotowania jest strona techniczna filmu. Powolne zdjęcia to lekkie dzieło sztuki, a hip hopowe beaty dodają niezwykłego klimatu. W ogóle "Ghost Dog" jest jednym z najbardziej specyficznych filmów jakie są i jednym z tych, które konieczne trzeba obejrzeć. 8-/10