PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=834}

Ghost Dog: Droga samuraja

Ghost Dog: The Way of the Samurai
7,3 40 950
ocen
7,3 10 1 40950
7,6 20
ocen krytyków
Ghost Dog: Droga samuraja
powrót do forum filmu Ghost Dog: Droga samuraja

Oczywiście aktor Forest Whitaker jest tym, którego lubię i oceniam bardzo wysoko, ale...
Jest tutaj pewna niespójność, bo twórcy próbują przekazać nam, że ów Ghost Dog czerpie z kodeksu bushido i jest niby-samurajem, a tymczasem to, jak się zachowuje, jego sposób zabijania, sposób życia i bycia wskazuje, że jest shinobi, w popkulturze masowej znanym jako ninja. Również nie ma konfliktu z tym, że shinobi czerpali również z cnót bushido. Jednak wojownicy ninja skrupulatnie dbali nie tylko o rozwój duchowy, ale i też cielesny. Shinobi absolutnie nie mógł mieć nadwagi, z reguły byli drobnej postury, bo byli przeznaczeni do innej roli niż samurajowie (każdy shinobi mógł być samurajem, ale nie każdy samuraj mógł być shinobi). Z filmu z tego co pamiętam wychodzi, że Ghost Dog znalazł swego wybawcę po kilku latach oraz przynajmniej kilka kolejnych lat dla niego pracował więc jeśli kodeks był dla niego tak istotną drogą życia to trudno uwierzyć, że przez te lata nie pracował nad swoją wagą. Kiedy Ghost Dog unika w zaułku śmierci od jakiś ulicznych bandziorów ma na sobie koszulkę, która może wskazywać, że już wtedy jest zafascynowany zasadami bushido.

Może się czepiam, ale właśnie ta rzecz powoduje, że cały pozytywny kunszt filmu mam popsuty. No sorry, ale ninja z nadwagą to groteska ;)

ocenił(a) film na 8
Tibor74

A jak ktoś ma nadwagę to nie może wyznawać jakiegoś kodeksu postępowania? A jak wyznaje jakiś kodeks postępowania to przestaje być człowiekiem z krwi i kości tylko staje się chodzącym zbiorem zasad i żywym ich wcieleniem? Trochę się jednak czepiasz, ale sam psujesz sobie w ten sposób film. To nie żaden superbohater i karate-kung fuj -ninja master tylko czarny, amerykański chłopak, któremu w życiu nie do końca wyszło. Trzeba spojrzeć trochę inaczej, mniej restrykcyjnie, mniej zasadniczo.

ocenił(a) film na 6
JFR

Spoko, pewnie masz rację. Jestem fanem Japonii, ich kultury, podejścia do życia, pracowałem tam i trochę zaraziłem się ich spojrzeniem więc mój opis, ocena jest z nieco innej perspektywy.

ocenił(a) film na 8
Tibor74

No niestety, życie to nie je bajka. Gdyby tak każdy chrześcijanin był ucieleśnieniem dekalogu, gdyby niektórzy wyznawcy islamu dżihad rozumieli jako wojnę na słowa, gdyby politycy wyznawali prawo i sprawiedliwość a nie przyszywali się krzywo do tych haseł to świat byłby trochę bardziej przyjazny, przewidywalny, bezpieczny. Ale jest jak jest. Jeden ludź jest bardziej niedoskonały, inny trochę lepiej ulepiony i wszystko ostatecznie się rozjeżdża. Tak, że wybaczam kolesiowi brak pracy nad masą, bo film i tak mi się podobał. Jednak to tylko moje zdanie.

ocenił(a) film na 10
Tibor74

No gdybyś powiedział bohaterowi, że jest groteskowy, pewnie zrobiłbyś mu sporą przykrość, bo traktował swoje zasady bardzo serio. Ale oczywiście masz rację z tą groteską: ja widzę w tym bardzo świadomy, bardzo przemyślany zabieg reżysera. Nawet więcej - śmiem twierdzić, że dzięki temu i przesłanie filmu, i wymowa tej postaci zostały wzmocnione. Bo o ile mogłem sobie wyobrazić samuraja Japończyka z nadwagą, o tyle ciemnoskóry samuraj przekraczał granice mojej wyobraźni. Ale Jarmush poszedł jeszcze dalej - jego samuraj nie jest arystokratą wśród wojowników (bo taką rolę odgrywali pierwotnie), ale wręcz marginesem społecznym, wyrzutkiem uznawanym za dziwoląga. Mimo to, nie spotkałem się z opinią, aby była to postać sztuczna, wymyślona, nieprawdziwa - i właśnie w tym punkcie widać najlepiej mistrzostwo filmu. Otóż, mimo odczuwanej dziwności, a nawet obcości, potrafię zidentyfikować się z bohaterem. Widzowie lubią Ghost Doga, bo czują lub rozumieją, że reprezentuje coś większego i cenniejszego, niż on sam. Reprezentuje moralność w niemoralnym świecie. Jego system jest piękny i wewnętrznie spójny, mimo że nie pasuje do rzeczywistości. W tym kontekście scena ze statkiem ("Musisz to zobaczyć [...] przypomina mi ciebie") jest symbolem najtrafniej oddającym tragizm głównego bohatera...

ocenił(a) film na 6
weltire

"No gdybyś powiedział bohaterowi, że jest groteskowy, pewnie zrobiłbyś mu sporą przykrość, bo traktował swoje zasady bardzo serio". No właśnie, że nie traktował serio lecz wybiórczo. Zasady kodeksu bushido (tutaj shinobi), to nie tylko zasady moralne, duchowe ale również dbałości o ciało. Mniej więcej "w zdrowym ciele, zdrowy duch". Wojownik shinobi wiedział, że pewne zasady duchowo-moralne może osiągnąć tylko poprzez dbałość o swoją sprawność cielesną. Sądzę, że przeciętny Japończyk ten film będzie odbierał nieco groteskowo i nie będzie w stanie doszukać się większej głębi, którą tutaj sugerujesz, że jakoby Jarmush poszedł dalej. On być może poszedł dalej w rozumieniu "zachodniej cywilizacji" i dobrze to wypadło. Nie oceniam tego filmu negatywnie. Oceniam go ze swojej perspektywy, swojej wiedzy, swoich doświadczeń. Ten film naprawdę może jest dobry lub bardzo dobry ale mnie nie przekonuje dobór aktora do tej roli. To trochę tak, jakby w serialu Wikingowie, główne role (np. Ragnara Lodbrocka) grali: Joe Pesci, , Kanye West czy Artur Barciś. Raczej przeciętny widz uznałby to za groteskowy dobór ;)

ocenił(a) film na 10
Tibor74

"Wojownik shinobi wiedział, że pewne zasady duchowo-moralne może osiągnąć tylko poprzez dbałość o swoją sprawność cielesną." Prawdę mówiąc, nie zgłębiałem kultury feudalnej Japonii, ale jak rozumiem - ciało pełniło rolę służebną wobec ducha. Skoro poddajemy się w pełni jakiemuś kodeksowi moralnemu/honorowemu, to automatycznie uznajemy wyższość ducha nad materią. Tak więc Ghost Dogowi nie można odmówić sprawności - przecież rozwala swych wrogów jak na strzelnicy. Ba, jest nawet z b y t profesjonalny - i przez to uznany za dziwoląga. Co do otyłości, wiem że są pewne schorzenia w systemie hormonalnym, które po prostu są chorobą przewlekłą, zupełnie odporną na leczenie (mam w rodzinie taki przypadek). I teraz pytanie - czy bardziej podziwiałbyś szczupłego, wysportowanego Japończyka, który zostaje samurajem, czy otyłego członka gangu z Bronxu, który - mimo genetycznej wady i innych przeciwności - zostaje samurajem? Bo ja tego drugiego. Zakładam, że musiał odbyć trudniejszą wewnętrzną walkę...

Ale zostawmy na chwilę tego bohatera i myśl, że tylko uwierzytelnienie głównej postaci uwierzytelnia cały dramat (bo uważam, że takie podejście zawęża problematykę). Proponuję potraktować groteskę jako osobny środek wyrazu, który - wbrew pozorom - nie dotyczy tylko bohatera, ale służy właśnie krytyce społecznej, niczym w "Podróżach Gulliwera". Czy facet, który postanawia mieszkać w stajni razem z końmi, jest dziwaczny i groteskowy? Owszem, ale to tylko powierzchowna opinia. Jeśli poznamy jego historię, jeśli poznamy drogę życiową Swifta to okazuje się, że ta groteska służyła ostrej krytyce społeczeństwa (i dlatego książka jest wciąż cenzurowana, by tulone do snu dzieciaki przypadkiem nie wyłowiły słowa na k.) Czy facet, który mieszka razem z gołębiami, jest groteskowy? Tak, ale powtarzam - to tylko lizanie powierzchni.

"Sądzę, że przeciętny Japończyk ten film będzie odbierał nieco groteskowo i nie będzie w stanie doszukać się większej głębi [...]" To zupełnie tak, jak przeciętny Polak albo przeciętny Jankes! Ale czy reżyser ma kręcić filmy "pod" przeciętnego widza? Śmiem zaprzeczyć - i Jim Jarmusch właśnie cały czas przemyca inne kąty widzenia i inne tropy interpretacji. Na twoim miejscu, gdybym spotkał się z taką opinią ze strony Japończyka, potwierdziłbym, że ma rację, ale nie do końca. Bo, żeby pojąć ten film "do końca", trzeba właśnie ogarnąć taki środek wyrazu, jak absurd czy groteska. Która nie została wymyślona aby epatować widza dziwnością czy dla postmodernistycznej gry z widzem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones