Właśnie jestem po seansie. Trochę zwlekałem z zobaczeniem tego filmu, ale w końcu udało mi się. Przyznam, że oglądając krótki opis filmu na filmweb, byłem uprzedzony do tego filmu. Czarnoskóry mężczyzna samurajem ? co to będzie za film. Czy po ponad półtora godzinnym seansie, stałem się fanem filmu i uważam za arcydzieło ? Zdecydowanie nie, ale też nie uważam go za kompletne nieporozumienie.
Zaczynając oglądać film, byłem przygotowany na coś standardowego. W tej myśli przetrwałem, może jakieś 15 minut filmu. Nie pamiętam dokładnie.
Jednak potem uświadomiłem sobie, że do tego filmu trzeba, podejść z innej strony. To nie film w stylu Ojca chrzestnego, Chłopców z ferajny, czy Prawa Bronxu. Ten film ma swój własny urok, "tok myślenia", którym podąża od początku do końca. Jest jak Pulp Fiction, inny od reszty i nie wszystkim przypada im do gustu.
Co w nim takiego innego? Film ten jest przepełniony, różnego rodzaju kontrastami, czy groteskowymi sytuacjami.
Poczynając od samego bohatera. Czarnoskóry samuraj. Byli japończycy, czy nawet zwykli biali aktorzy, ale czarnoskóry aktor, chyba jeszcze nie grał samuraja. Jeżeli tak, to przepraszam.
Dalej. Bardzo ważny jest motyw głównego bohatera i zwierząt, jakie spotyka po drodze. Czy to gołębie, czy to pies, wydaje się, że to z nimi główny bohater rozumie się lepiej.Pośród ludzi nie ma przyjaciół, jedynie czarnoskórego sprzedawce lodów. Jednak z nim także nie potrafi się do końca dogadać. Wymiany zdań, które mają miejsce przy każdym spotkaniu, są bezsensowne, bo nikt z nich nic nie rozumie. Właściwie mogłoby ich nie być, obaj porozumiewają się między sobą za pomocą gestów i prostych skojarzeń. Są jednak przyjaciółmi. Łączą ich proste rzeczy,jak gra w szachy (tutaj język nie jest potrzebny, gra opiera się na ogólnie przyjętych zasadach, jest prosta nieskomplikowana), proste gesty,pozwalają się im komunikować.Tak samo porozumiewa się z zwierzętami.
Kolejnym przykładem, może być to, że główny bohater nie ma auta. Choć zarabia niezłe pieniądze, za morderstwa nie posiada go, choć potrafi prowadzić. Zawsze wybiera jakieś przypadkowo napotkane auto.
Ogólnie, można przyjąć, że główny bohater nie pasuje do współczesnego świata. Jest jakby poza nim. Żyje według starych zasad.Nie chce mieć nic co łączyłoby go z rzeczywistym światem (sam nawet składa tłumiki do broni)
Do zwykłego wizerunku samuraja nie pasują dodatkowo broń (bohater posługuje się pistoletem)
Kolejnym przykładem na to, że film jest pełen przeciwieństw w stosunku do standardowych filmów gangsterskich, jest obraz mafii. Tworzy ją mała garstka facetów, dodatkowo starych, ledwo potrafią wejść po schodach.Spotykają się w barze, który nawet nie jest ich, nie mają nad nim kontroli, nie stać ich na zapłacenie czynszu. .Jedną z groteskowych sytuacji, może być ta w której, bandyta który chce obrabować starego mężczyznę a dostaje od niego łomot.
przypomniało mi się dodatkowo. Jedna z zasad umieszczonych w filmie, mówi o tym, że sprawy o małym znaczeniu powinny być traktowane poważnie a sprawy o dużym znaczeniu lekko. Gdyby główny bohater zabił córkę bossa, prawdopodobnie przeżyłby, ponieważ to ona jako jedyna przeżyła z całej mafii i wydała rozkaz zabicia go.
Kończąc, jak oceniam ten film? Dla mnie odpowiednia będzie ocena w granicach 7. Nie jest dla mnie arcydziełem. Dobry, po którym nie żałuję tych 140 minut. Nie jestem też żadnym fanem filmów traktujących o samurajach. Nie interesuję się tym. Pewnie osoby interesujące się tą tematyką, potrafią dostrzec więcej symboli itp.
Moja wypowiedź może być trochę chaotyczna. Nie myślałem o jej kompozycji
podczas jej pisania.