PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=459266}

Ghost Rider 2

Ghost Rider: Spirit of Vengeance
5,3 54 974
oceny
5,3 10 1 54974
4,0 9
ocen krytyków
Ghost Rider 2
powrót do forum filmu Ghost Rider 2

Nie wiem czy dobrze robię zakładając specjalnie dla tego filmu temat, ale sądząc po licznych -
mimo wszystko - pozytywnych komentarzach i ocenach, moja dwója wymaga pewnego
uzasadnienia. Popełniam w ten sposób pewien błąd logiczny, bowiem łapię się na tym, co
zarzucałem wielu innym użytkownikom przy okazji oceny ,,Pacific Rimu". Otóż zaczynam patrzeć
na kanapkę a'la Wieśmac z podwójnym bekonem, jak na wytworne danie, którego walory
smakowe należy ,,rozłożyć na czynniki pierwsze".

Ghost Rider 2 to film oparty na komiksie. Tutaj już zapaliła mi się lampka ostrzegawcza,
mówiąca bym nie spodziewał się po tym filmidle niczego szczególnego. Okay.
Jakiś wielki, zły i napalony gościu, na jeszcze większym i jeszcze bardziej napalonym motorku
jeździ po jakiś wiochach i próbuje rozmawiać o Jezusie z napotkanymi frajerami. Wszelkie próby
nawrócenia spełzają jednak na niczym, więc zamiast dalszej konwersacji, tytułowy Ghost Rider
prosi by spojrzeli mu głęboko w oczy i powiedzieli czy zrobili już dzisiaj swoją porcję pompek.
Niestety, większość ze wstydem stwierdza, że nie i z tego wstydu się spala. Bywa.
(W tym miejscu przyrzekam, że niebawem wrócę do mojego treningu i znowu zacznę nawiedzać
siłownię, I słer!)

Coś tam się dzieje, ktoś tam ponoć jest przeklęty, a ktoś nie. Jakiegoś dzieciaka porwali... no
trudno, jakiś pretekst do nawracania ludzi nasz pro-?-tagonista musi mieć. Jakaś matka, jakiś
gangster, jakiś szatan...

I tutaj pojawia się mój pierwszy zarzut do tego filmu. Wszystko jest najzwyczajniej w świecie -
,,jakieś". Nie ma tutaj ciekawych postaci, wszystkie są jak zrobione z tektury, bezpłciowe,
nieprzekonujące i najzwyczajniej w świecie nudne. Gdybym znalazł się po drugiej stronie
barykady (znaczy jakby ktoś stawiał podobne zarzuty filmowi, który mi się podoba xd) to
odpowiedziałbym: ,,jak chciałeś pogłębionego rysu charakterologicznego postaci to powinieneś
do łapy wziąć >>Zbrodnię i karę<<, a nie film, który promują plakaty z płonącym motocyklistą".
Problem jednak nie tkwi w tym, że zabrakło mi jakichś wielkich rozterek u Cage'a czy tam innych
stworków. Film traci na tym, że wykreowane postacie są najzwyczajniej w świecie bezpłciowe, a
ich kreacja nie zapada w pamięć. Diabeł, który ma w sobie wdzięk pedofila? Ghost Rider, który
umie głównie ryczeć, mruczeć, warknąć, machnąć jakimś łańcuchem (wrócę jeszcze do tego...)?
Jakiś dziwny dzieciak, który pod koniec filmu - to chyba miał być jakiś nieoczekiwany splot
fabularny - /okazuje się/, że potrafi rzygać ogniem, co ratuje naszemu bohaterowi życie...
Tamtą kobitę, matkę chłopca, kojarzę tylko z tego, że była jego matką... i coś tam.

Nie było tutaj nikogo ciekawego. Przypomnijcie sobie ,,Constantine'a". Pamiętacie Gabriela?
Nie miał za dużo ,,czasu antenowego", lecz jego wdzięk (iście anielski, bardzo dobrze
wykreowana postać) i pewien majestat sprawiał, że zapadał w pamięć. A Lucyfer? Toż to był
majstersztyk! Lucyfer, który pojawiał się na sam koniec filmu, miał więcej charyzmy niż
Constantine i cała ferajna razem wzięci. Rogacz do tego stopnia mi się podobał, że gdyby dano
mu nieco więcej czasu, by się wykazać, to mógłby spokojnie konkurować z jego odpowiednikiem
z ,,Adwokata Diabła" (również świetna kreacja, no ale tutaj mieliśmy zdecydowanie trzy kategorie
wagowe wyżej, jeśli chodzi o aktorstwo).

A głupie Supernatural (mówię głupie bo to przecież /tylko/ serial)? Nawet tam postacie aniołów
wydawały się być lepiej ukazane (Po raz kolejny świetny Lucyfer, przebojowy Gabriel, niepokojący
Uriel, czy /szlachetny/ Rafael? Jeno Michał imo wypadł bardzo, bardzo słabo). A tutaj co mamy?
Średniaków, nad średniaki. Demon, którego stworzył Diabeł (ten co dotykiem wszystko zmieniał
w wiór czy co tam) był najzwyczajniej w świecie cienki. Jako typowy minion do rozwalenia
sprawdziłby się idealnie, ale no finałowy pojedynek z tym dziwactwem? No błagam...

Swoją drogą - jak to się stało, że GR miał więcej problemów z nim, niż z samym diabłem? Tam
było coś powiedziane, że główny rogacz jest osłabiony, czy jak? Nie wyłapałem tego...

No, ale z drugiej strony, ktoś mógłby rzec, że przynajmniej była dobra akcja.

Ośmielę się jednak z tym nie zgodzić. Wydaje mi się, że jak na film, którego główną ,,siłą" miały
być sekwencje akcji, to nadal jest bardzo słabo. Sposób walki Ghost Ridera - albo namiętne
wpatrywanie się w oczy oponenta (kosmiczny regres w stosunku do pierwszej części, gdzie
faktycznie mogliśmy dostrzec grzechy prześwietlanej postaci, tutaj tylko jakieś żałosne miny
przerażonego ludka. A może on nie był przerażony, tylko zawstydzony, a moja teoria o
niezrobionym treningu jest bliższa prawdy niż mi sie wydaje...) albo napieprzanie tym łańcuchem.
No fajnie, ale dlaczego wszystkie postacie eksplodują przy kontakcie z tym czymś? Ja rozumiem,
że to miało być efektowne, ale biorąc pod uwagę ten budżet, wyszło raczej bardzo sztucznie i
nudno. No ile można patrzeć na instantowe wybuchy kolejnych ludzików? Dlaczego GR w ogóle
nie walczy wręcz (no dobra... albo prawie w ogóle)? Można by nadać mu trochę charyzmy,
poprzez chociażby kilka głupich pojedynków ze zwykłymi śmiertelnikami (gdzie mógłby się z nich
pośmiać, a na koniec w jakiś efektowny sposób >>> Znaczy nie poprzez setny wybuch!!! <<<
wykończyć.

No, ale nie... Ghost Rider ma tylko ryczeć jak debil, trochę się jarać i szczać ogniem. Też moja
ulubiona sekwencja. To już śmieszniej wyglądałoby odpalenie papierosa od własnego
płonącego czerepu. Tutaj mój kolejny zarzut - niespójność konwencji. Twórcy stanęli na rozstaju
dróg i zamiast pójść w jedną lub w drugą stronę, to stanęli w miejscu. Dosłownie i w przenośni.
Powiem więcej - oni się wręcz cofnęli, bowiem pierwsza część zdecydowanie bardziej mi się
podobała. Tutaj postać GR raz ma być przerażającym demonem, raz ma być komiczna, raz
epatować mrokiem, etc. No i co? No i w ostatecznym rozrachunku GR jest w głównej mierze
groteskowy. Tak się kończą zabawy z konwencją.

Fabuła kuleje, tutaj się nie będę zagłębiał...

Jedyna rzecz, która mi się podobała (no... powiedzmy) to ta koncepcja mówiąca o Ghost Riderze,
jako o spaczonym aniele. No w miarę fajne. Ale nie ma się w sumie czym jarać, bo pojawiło się
to raz i w zasadzie niewiele to wniosło do filmu.

Jaki jest przepis na udany film ,,akcyyyjiii"? Jeden badass, który będzie obdarzony jakąkolwiek
charyzmą. A naprzeciw niego kilka[naście][set][tysięcy?] stworów, wrogów, których będzie mógł
elegancko zmasakrować.

W Ghost Riderze mieliśmy napalonego kościotrupa z łańcuszkiem i armię statystów, których
trzeba było ładnie zdetonować. A! No i pod koniec final countdown z jakimś facetem, co to nie
słyszał nigdy o mydle i w życiu rąk nie mył... czy jakoś tak.
+ Diabeł-pedofil, no ale tego już nawet nie chcę komentować.

Film nie zawiódł moich oczekiwań, bo takowych nie miałem wcale. Ten film był po prostu zły.

No i kto tam w końcu wygrał? Spider-joker? Ghost Batman?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones