Kolejny raz tak bezsensownie wyrzucam pieniądze w błoto. A już sobie obiecywałem nie chodzić do kina pod wpływem impulsu. Sobotnie przedpołudnie, załatwione spotkanie w Katowicach, szybka decyzja - za 5 min. jedenasta. W Cinema od 10 minut lecą reklamy przed seansem, ma grać N.Cage. Wchodzę (jako drugi widz). Oglądam. Coś nieprawdopodobnego. Widząc pierwsze sekwencję podobnych filmów w TV momentalnie zmieniam program. Od takich bredni zbiera się na wymioty. Nawet przysypiam na chwilę pod koniec.
Jak ja mogłem obejrzeć do końca taki szajs. Starzeję się.