Bezapelacyjnie najlepsze anime i jeden z najlepszych filmów jakie miałem do tej pory okazję oglądać.Dla mnie lepszy od "Blade Runnera" i "Akiry" - mniej drapieżny,bardziej poetycki od pierwszego z nich,bardziej artystyczny,stonowany,mniej rozbuchany wizualnie od drugiego(co oczywiście nie znaczy że "BR" czy "A"to złe filmy - fani i kultyści obu produkcji proszeni są o niewyrządzanie mi krzywdy:)) Z każdym kolejnym obejrzeniem GitS-a odkrywa się w nim coś nowego,dzieło Oshiiego okazuje się niesłychanie złożoną,drobiazgowo przemyślaną konstrukcją.Większość tych którzy krytykują ten film zwyczajnie go niezrozumiała,czemu zresztą trudno się dziwić bo nawet kilkukrotne uważne obejrzenie,sięgnięcie do komiksu Shirow i dokładna analiza zawartych w GitS symboli nie daje gwarancji że zrozumiało się wszystko.Kwestia zrozumienia filmu jest zresztą w tym przypadku niezwykle ciekawa.Filozoficzne,antropologiczne,nawet religijne i historiozoficzne odniesienia dają się bowiem interpretować na różne sposoby.Można je czytać wg.klucza tao i buddyzmu zen albo Platona,Kartezjusza i VII wiecznej filozofii mechanistycznej,na sposób shintoistyczny lub chrześcijański,"z japońska"(na tyle na ile to oczywiście możliwe)albo "z europejska".Ale okazuje się że za każdym razem dojdziemy do podobnych wniosków,że tak czy siak film będzie opowieścią o tych samych rzeczach:o cudzie jakim jest każde życie,o ludzkości której własny postęp wyrwał się spod kontroli i o zdehumanizowanym świecie w którym odsłania się coś na kształt sensu,ktory okazuje się niepozbawiony pewnej nadziei.