W filmie, Władca Marionetek już w ciele (częściowo rozebranym i przebadanym) prowadzi krótką pogawędkę, w której mówi coś takiego:
"A wy sceptycy opuszczania duszy "człowieka" z własnego ciała możecie dać mi dowód istnienia swojego bytu? Jak to zrobicie skoro, ani nawet nowoczesna nauka, ani filozofia, nie może wytłumaczyć czym jest życie. Uważam się za inteligentna formę życia ponieważ mam świadomość własnej egzystencji."
Czy to nie jakieś wydumane pieprzenie ?
Przecież naukowcy DEFINIUJĄ ŻYCIE. Odróżniają martwą materię od żywej. Jak mówi się o powstaniu życia na Ziemi to WIEDZĄ, o który moment chodzi (czy dokładniej jakie 'stworzenie' traktuje się jako życie).
Jak mówi się o szukaniu życia na innych planetach to oni wiedzą KONKRETNIE czego szukają.
Jest to przede wszystkim związane z BIOLOGIĄ.
Ameba czy pantofelek nie ma inteligencji, a jednak jest nazywany ŻYCIEM.
Więc co to za pieprzenie, że ludzie nie wiedzą jak zdefiniować życie :/
Wydaje się, że na razie nie wiedzą, kiedy nazwać jakiś program czy system inteligentnym (tzn. niektóre przygłupy już potrafią nazywać lodówki czy telefony "inteligentnymi").
Ludzie wiedzą jak zdefiniować życie tylko jak już, to nie wiedzą jak zdefiniować (nazwać) te NOWE twory, które mogą powstać (teoretycznie): samoświadoma sztuczna inteligencja, biologiczne życie ale stworzone 'nienaturalnie' (w zaprogramowany sposób) przez innego człowieka, czy obumarła biologiczna forma człowieka ale jej dane (pamięć, sposób myślenia, osobowość) przeniesiona do pamięci komputera.