Niniejszy temat jest miejscem przeznaczonym dla Uczestników "Odysei filmowej 2013". Więcej informacji o Zabawie znajduje się tutaj: http://www.filmweb.pl/user/amerrozzo/blog/548627
Film "Ghost in the Shell" wygrał w kategorii "ANIME". Uczestnicy Zabawy są zobowiązani do napisania w tym temacie jakiegokolwiek komentarza. Inni użytkownicy portalu Filmweb są tu mile widzianymi gośćmi.
Gdyby pojawiły się tu prowokacyjne wpisy, proszę Uczestników o ich całkowite zignorowanie. Odpowiadanie na prowokację będzie przeze mnie rozumiane jako złamanie Regulaminu.
Opinie zamieszczone w tym temacie zawierać mogą mnóstwo spoilerów!
Hm, obejrzałem sobie to Ghost in the Shell, jako pierwszy film z Odyseji. Nie widziałem jeszcze żadnego anime (nie licząc Miyazakiego, ale to trochę inna bajka), poza tym jest krótki, więc zacząłem od tego. K*rwa, tragedia. To tak w skrócie.
Film jest strasznie, ale to strasznie chaotyczny. W sumie do teraz nie wiem o co do końca chodziło w tym filmie. Beznadziejne i nudne sceny szczelanek, wybuchów, pościgów, i i tego typu bzdur przeplatane są jeszcze nudniejsznymi pseudofilozoficznymi dywagacjami na poziomie 12 latka, który oczytał się podręcznika do TI. Przemyślenia nt tego czym jest człowiek, czy cyborg to jeszcze człowiek i czy postępująca komputeryzacja doprowadzi do moralnej zagłady ludzkości może i byłaby pociągająca (choć niezbyt oryginalna, nawet jak na 1995 rok), jakby ją obrać w lepszą formę - z tego filmu nie wyciągnąłem nic, poza niechęcią do japońskiej animacji. Cała intryga polityczna, nazwijmy to, abstrahując od tego, że cholernia nudna, nieczytelna i bezsensowna też kompletnie nic nie wnosi. Wątek miłosny - kurde, chyba nie ta wrażliwość. Przez ten chaos, permanentne wybuchy, i naukowo-filozoficzne rozkminy nie przebrnąłbym chyba gdyby film trwał odrobinę dłużej. Nie polecam, nie lubię, nie szanuję i kompletnie nie rozumiem zajawki.
Na plus - sama animacja. Powiedzmy, że jest spoko. Nie mój gust, widziałem wiele lepszych i ładniejszych, ale jest naprawdę starannie wykonana. Inna sprawa, że byłaby lepsza, gdyby nie te durne rozmazane ekrany, noktowizory, etc.
No i muzyka - najlepszy element filmu. Pewnie dzięki niej nie usnąłem. Nastrojowa, ładna, ciekawa.
I na koniec - rozumiem, że ten film to adaptacja mangi, w sensie komiksu, nie mniej film oceniam jako film - nawet jeśli jest wierną adaptacją tegoż komiksu i to nie 'wina filmu', że jest jaki jest, to już nie mój problem...Po prostu to nie mój klimat. Myślę jednak, że nawet film nie w moim klimacie podszedłby mi bardziej, gdyby był trochę ciekawszy, konkretniejszy, pogłębił by jakiś temat, kosztem akcji jak w filmach z Seagalem. Chyba, że tak miało być.
Ocena - 3/10.
Cóż tu napisać ma osoba która lubuje się w cyberpunkowych klimatach. Może tyle, że lubuje się w klimatach dobrych, a taki roztacza od pierwszej minuty ghost in the shell. Intryga raczej zagmatwana, pozostawia pojedyncze kwestie bez odpowiedzi, może odrzucać. Wizualnie film mnie satysfakcjonował, choć nie powalał na kolana. Jednak Panie i Panowie nie o to tu przecież idzie. Tu chodzi o tą postindustrialną zadumę nad kruchą kwestią człowieczeństwa, która w niedalekiej przyszłości może ulec gwałtownej zmianie- czyli wszystkie rozterki filmowego androida. I mnie te wszystkie rozkminy, wygłaszane przy różnych okazjach, najzwyczajniej w świecie ujęły. Ale to pewnie dlatego, że za młodu wielkim fanem klasycznej SF i fantasy byłem (choć dzieł Asimova nie dane mi było tknąć). A może dlatego że bacznie obserwuję gwałtownie zmieniającą się rzeczywistość i odnajduję w niej zalążki świata z Ghost in the shell. Albo też i dialogi czy monologi zostały sformułowane w sposób iście poetycki co zawsze mnie urzeka. O odpowiedź jednoznaczną jak zwykle w takich kwestiach trudno.
Z drugiej strony to co mnie urzekło współgrająca z akcją muzyka i zdecydowanie poziom brutalności nieodłączny dla tego nurtu, czego apogeum musiała być finałowa walka z "czołgiem", gdzie ciało oficer Motoko ulega tak fantastycznemu rozpadowi w emocjonującej walce z silniejszym przeciwnikiem.
Na wstępie zaznaczę, że to dopiero drugi pełnometrażowy film anime, jaki widziałem. Pierwszy był Spirited Away, który spodobał mi się bardziej, oceniłem go na 7, zatem Ghost in the Shell oceniam niżej.
Jestem trzecim, który wpisuje się w temacie i niestety przybliżam się do zdania Szaczawika, nie uważam, żeby film był wprawdzie tak słaby, ale faktycznie mnie również ciężko się było połapać w niektórych momentach, a fakt, że największą uwagę zwracałem na animację i to, że nigdy bym nie powiedział, że mogli to byli zrobić w 1995 r., oznacza, że sama historia średnio mnie interesowała.
Mam pełną świadomość tego, że moja ocena jest niezwykle subiektywna i może być chybiona, głównie dlatego, że film nie traktuje o interesującym mnie temacie. Niemniej jednak warto zauważyć, że motyw przewodni historii jest dosyć oryginalny jak na lata 90., nie wiem, czy jestem jedyny, ale miałem momentami pewne skojarzenia z Matrixem, oczywiście daleko idące, ale jednak.
Nie jestem w stanie postawić negatywnej kreski na tym filmie, ale nie zmienia to faktu, że nie był w stanie mnie zainteresować, trudno mi zatem też oceniać go pozytywnie.
Udało mi się go dorwać na DVD za bagatela 5zł i cieszę się że nie wydałem na niego więcej.
Nie twierdzę że to film zły, wizualnie jest bardzo fajny, bardzo dobra animacja i ciekawie zrobiony futurystyczny świat. Prawdopodobnie gdyby Hollywood chciało zrealizować tę samą fabułę wydali by na to grube miliony, Japończycy potrafią oszczędnie poprzestać na narysowaniu filmu.
O ile sam pomysł jest naprawdę fajny to autor nie pociągnął go bardziej, a jedynie w ekspresowym tempie naruszył temat. Zamiast pogłębiania tematu mieliśmy tak jak napisał szczawik sceny akcji i pseudointelektualne wywody.
Tejon co do twoich skojarzeń z matrixem ja miałem je od razu, chociażby dlatego że na pudełku DVD widnieje napis "Ten film zainspirował twórców Matrixa". Skojarzenia więc były od samego początku i od samego początku porównywałem ze sobą te dwa filmy. Nie da się zaprzeczyć że są pewne podobieństwa. Jednak zdecydowanie wolę Matrixa.
Podobała mi się historia - ciekawa wizja przyszłości i pomysł na film. Trochę szkoda, że był taki krótki, bo przydało by się kilka dodatkowych wątków dla rozbudowania fabuły. Skojarzenia z Matrixem oczywiste, ale zauważyłem także inspirację Łowcą Androidów. Chciałbym zobaczyć to w wersji fabularnej, zamiast anime, ale tutaj pokładam nadzieję w Amerykanach. Będę czekał.
Powtórka. Muszę powiedzieć że po drugim seansie ten film bardzo zyskał w moich oczach. O ile za pierwszym razem uznałem go za dzieło przereklamowane i wystawiłem 7 z czystej miłości do anime, to teraz nie tylko absolutnie jestem pewny tej oceny, to zastanawiam się nad wyższą.
Koncepcja świata przyszłości w oczach twórców oryginalnej mangi jest niesamowita. Stwarza ona ogromne możliwości by zastanowić się nad człowieczeństwem oraz własną osobowością. Czy to prawda że co kilka lat umieramy, bo cała nasza osobowość wciąż się zmienia? Co decyduje o tym czy jesteśmy ludźmi? Ile warta jest nasza świadomość? Refleksje na miarę powieści "Czy androidy śnią o elektronicznych owcach?" Dicka, którą wprost uwielbiam.
Animacja i muzyka to rzeczy które zawsze uwielbiałem w tym gatunku. Do tych nie miałem najmniejszych zastrzeżeń już przy poprzednim seansie. Sceny videoclipowe które zdają się nie pasować do filmu, tak na prawdę idealnie szkicują wygląd świata w którym przyszło żyć bohaterom. Zwłaszcza ta w której manekiny spoglądają na biednych zza witryny. Może przesadzam, ale to jawna metafora do cyborgów produkowanych przez korporacje przyszłości. Mają praktycznie wszystko czego nie mają ludzie (nie czują bólu, sprawne zmysły, brak potrzeb) prócz duszy co czyni je kimś mniej ważnym. Ścieżka dźwiękowa towarzysząca tym wydarzeniom jest cudowna. W najbliższym czasie zaopatrzę się pewnie w soundtrack.
Jedyne zastrzeżenia mam do sposobu wprowadzania nas do w historię. Opiera się on na monologach głównych bohaterów, którzy opowiadają drugiej osobie rzeczy, które ona doskonale wie, tylko po to by widz też poznał fakty rządzące metropolią z filmu. Myślę że reżyser mógł postarać się byśmy niektóre fakty sami pojęli, ale widać tego nie potrafił, więc poszedł na łatwiznę. A to ani dobrze nie wyglądało, ani jakoś mnie nie przekonało.
Co do noty jeszcze pomyślę, ale chyba szykuje się 8 ;)
Ogólnie oceniam pozytywnie. Największe plusy to na pewno muzyka i cyberpunkowy klimat. W historii można się trochę pogubić i chwilami rzeczywiście wydaje się niezrozumiała i chaotyczna, niemniej, mnie intryga wciągnęła. Ciekawe były filozoficzne wywody o tym co nas czyni człowiekiem, o tym co rozróżnia, o duszy itp. Mimo wszystko jednak film stawał się wtedy trochę zbyt statyczny, a całość miała zachwiany rytm. Szkoda też oszczędnej animacji, w tym względzie, że jak jedna postać mówiła, to widać było, że inne się nawet nie ruszały, że to ten sam rysunek był, ale nie odejmuje za to gwiazdek.
Ode mnie 7/10, ocena może ulec zmianie, choćby wtedy jak obejrzę część druga, czyli lepiej zapoznam się z gatunkiem anime.
Dzięki temu filmowi już wiem, że więcej żadnej mangi dobrowolnie nie obejrzę.
Nie rozumiem tych postaci, ich wydumanych problemów i cierpienia dla cierpienia. Nie lubię japońskich animacji z tymi maskami zamiast twarzy, spod których nie widać człowieka. Wszystko zbyt sztuczne, żeby mogło poruszyć.
Na plus oczywiście muzyka i dość fajne rysunki tła.
Pewnie masz rację i może jak będzie kolejna zabawa, to będę musiała (nie z własnej woli, zaznaczam;) przyjrzeć się ponownie temu gatunkowi. Póki co, za bardzo przeszkadzają mi te ich 'martwe' twarzyczki. Rozumiem, że to nawiązanie do komiksów, zatrzymanie poszczególnych klatek, ale dla mnie przyjemność w oglądaniu filmów to również możliwość zobaczenia prawdziwych emocji na twarzy nawet tej rysunkowej.
Wyciąć te japońskie vocale, zrobić dub wersje i mamy piękne instrumentale - szczególnie zachwycił mnie podkład podczas pojedynku Major z tym inteligentnym czołgiem.
Co do reszty... Ciężko było mi odnaleźć się w tych klimatach, jakoś cała historia zbytnio mnie nie zaintrygowała. Doceniam za to wykonanie całej cyberprzestrzeni, chwilami mogło nacieszyć oko.