Cała fabuła Ghost in the shell została strasznie spłycona, Scarlett Johansson jako Pani Major zagrała bardzo słabo [natomiast jako postać którą kreował tą film zagrała znośnie] bardzo boli początek filmu gdzie widz jest gwałcony głupotą w stylu 'O NIE JA JESTEM ROBOTEM' vs 'JESTEŚ CZŁOWIEKIEM SCARLETT NIE PRZEJMUJ SIĘ KOCHAMY CIĘ <3', akcja później zaczyna się rozkręcać, sceny akcji są piękne, muzyka jest spoko na dialogi można przymknąć oko bo w całej tej ilości akcji nawet się ich już nie zauważa.
Jeśli chcecie iść na ten film przygotujcie się na bardzo dobry film akcji a nie na film z uniwersum Ghost in the Shell'a wtedy na pewno będziecie zadowoleni :).
Film jest słaby i nudny. Końcowa scena, w której główny przeciwnik wpada zabity do sadzawki jest tak żenująca, że w kinie podniósł się jęk zawodu. Jedynymi rzeczami, które mi się podobały w tym filmie były: pięknie pokazane miasto przyszłości z całą gamą efektów specjalnych i ujęciami z góry oraz właśnie gra Scarlet Johanson, którą tak krytykujesz. Jest subtelna i silna jednocześnie, szkoda tylko, że jej ciało jest przetworzone komputerowo, bo byłoby na co popatrzeć.... a tak poza tym, to szkoda tych dwóch godzin spędzonych w kinie. Odradzam ten film wszystkim napaleńcom zachęconym trailarem. 4/10
Dostał kulkę to pada trupem :) tak sobie myślę, że to akurat zaleta. Ile to głupkowatych filmów akcji gdzie koleś, ożywa 5 razy, i po 5 seriach z automatu ...
Ja bym się czepiał ze zabrakło tam rozwinięcia, wszedł i wykończył ale nie wiadomo jak. Tam powinien wejść razem z Major i Batou i jakaś krótka akcja.
Co do porównań z oryginalnym GITS wyżej to nie wiem, nigdy nie oglądałem w całości, a nie chciałem sobie spojlerować przed filmem bo z tego co słyszałem to miał być właśnie dosyć wiernie przełożony. Puszczę sobie wieczorem.
W każdym razie ja polecam. Nie nudziłem się na filmie i mniej więcej tego się spodziewałem. Może liczyłem jeszcze na trochę więcej scen walki ze Scarlett, akurat te były prawie w całości pokazane w trailerach.
Napisz wrażenia po oglądnięciu oryginału bo moim zdaniem twórcy filmu fabularnego próbowali trochę na siłę uciec od wersji Japońskiej (niepotrzebnie). Bardziej trafia do mnie oryginał. Jednak chapeau bas za scenę walki w wodzie.
Skomentuje ten film pierwszy i ostatni raz - mam już dość tego "pierdu pierdu" jaki ten film jest słaby. O co "Wam" chodzi?Film jest bardzo dobrze zrobiony - nie dłuży się, miasto przyszłości super, klimat Cyberkpunk pierwsza klasa, gra aktorska OK, ścieżka dźwiękowa dobrana idealnie. Już widzę te narzekania Fanbojów..."zniszczyli pierwowzór (...) i inne "pierdu pierdu". Otóż wcale nie zniszczyli - ten film jest bardzo dobrym dopełnieniem, są nawet sceny wycięte wprost z pierwowzoru. Twórcy też na siłę nie chcieli idealnie odwzorować oryginału przez to mają ode mnie dużego plusa. Krótko - film bardzo dobry i nie ma co na siłę narzekać bo to już staje się nudne.
Czepiacie się a Batou był fajnie zagrany.Takeshi też fajnie odwzorował Aramaki(i nawet sobie postrzelał).Togusa też bez cuber upgrade i z rewolwerem.Mało było jeszcze pozostałych z sekcji 9(gdzieś tam Ishikawa,Borma(tylko czemu murzyn...) i Saito przemknęli.Film wiadomo więcej akcji,mniej gadania i poobcinany ale wiernie odwzorowany wg mnie.W kinie się nie nudziłem byłem rozczarowany ze się skończyło... Żeby nie było widziałem wszystkie filmy anime
Film bardzo fajny, super efekty specjalne, gra aktorska również na poziomie. [SPOJLER!] Od razu uprzedzam: nie znam tej historii z mang, oglądałam tylko film. Zasmuciła mnie sama scena uśmiercenia Cutter'a; zaszył się w jakieś dziurze, bez zabezpieczeń, bez goryli do obrony i tak o może sobie ten stary Japończyk wejść i go zastrzelić. Tak łatwo. Akurat ta jedna scena do mnie nie przemówiła, że "wielki i przebiegły Cutter" - z tego zrozumiałam - właściciel firmy produkującej cyborgi nie zabezpieczył sobie tyłów i tak łatwo dał się podejść i zabić. Nie kupuję tego.
Dodaj że sterując czołgiem pająkiem zachowywał się jakby miał adhd nie mogąc skupić się na jednym celu, bo miał aż dwa... Generalnie jeśli jest się widzem nie pamiętającym co było chwilę wcześniej film jest OK. Ja akurat potrafię zapamiętać że w jednym ujęciu wielki robot wybucha Mokoto w twarz a potem na przemian ma idealny makijaż i osmolenie na prawym policzku.
Oglądając oryginał należy pamiętać że powstała ona w "zamierzchłych technologicznie" czasach. Stąd też wizja przyszłości dziś nie powala na kolana. Co nie zmienia faktu, że strona wizualna wciąż robi wrażenie a dzieło jest po prostu spójne. Rozumiem przez to brak sytuacji typu: w jednej scenie major nie potrafi zerwać kajdanek a w innej wyrywa pancerną pokrywę. Albo ktoś morduje czołowych pracowników firmy Hanka ale do jej prezesa można od tak sobie dotrzeć i go odstrzelić.
Jednak w oryginale (tak jak u Lema) nie chodzi o oprawę czy wizję przyszłości lecz o rozważania. Motywem przewodnim jest szukanie odpowiedzi na pytanie co czyni z nas ludzi i jak daleko można się posunąć w uzależnieniu od technologii?
Zgadzam się. Fanboje piszą złe komentarze, bo jest taka dziecinna mania: jak coś skrytykuję, i to mocno, znaczy że więcej dostrzegam, mam większe pojęcie o filmach. Jak napisałem - to dziwna maniera ludzi, którzy nigdzie nie widzą sensu, ludzi którymi nie ma co się przejmować. A film myślę bardzo dobry.
Postanowiłem obejrzeć film jeszcze raz i zauważyłem parę fajnych scen więcej, jednak głównie to dostrzegłem dużo więcej tandety. Są też takie filmy, które po pobownym obejrzeniu doceniam jeszcze bardziej lub przekonuję się do nich. Niestety nie tym razem.
To jesli ten film napakowany akcja byl nudny ... To na Anime bys zasnol . Tak tylko mowie.
Podsumowanie trafione w punkt. Ghost in the shell zawsze mnie fascynowało bo to kwintesencja japońskiej subtelności. Wizualna wydmuszka ale pod spodem tętniąca emocjami i dylematami. Niedopowiedzenia, ale jasno sformułowane podstawy do wątpliwości. Kocham japońskie kino za to. Nawet najbardziej seryjne anime ma podteksty. Ale amerykańska wersja Ghost in the shell, ze swoim dramatem jednostki nie pasuje do wątpliwości, które zawsze będą się rodziły w duszy człowieka a takie było dla mnie to anime. Duch człowieka zawsze dostrzega inne możliwości.
Amerykanie nie potrafią pokazać tych dylematów i niedopowiedzeń. Wszystko musi być wyjaśnione i to jest słabością filmu.
To jest wersja scenarzysty/reżysera czy kto tam miał wpływ na kształt filmu. Jedna z wersji. Gdybyśmy mieli możliwości i talent to powstałoby wiele wariacji na temat tego anime. Ale ponieważ nie mamy to oglądamy jedną wielu wersji, jak wiele ścieżek w czasoprzestrzeni.
I co ciekawe, dobrą wersję.
Wizualnie to właściwie kalka z filmu czy serialu. Fabularnie? Nie bardzo, bohaterowie motywy... Trochę jestem zawiedziona i nie dziwię się tym, którzy ortodoksyjnie kochają "Ghost.." Wierne odtworzenie dałoby satysfakcję na krótko ale nic nie wniosłoby do kinematografii. Teraz też nie wiele wniosło, ale przynajmniej nie mamy powtórki. Serial i filmy już były, po co to powtarzać?
A tak na marginesie mam wizję jak powstają dalsze filmy. Tylko czy ten zarobi tyle, żeby warto było zainwestować w następne. Pewnie dlatego Scarlett tam się znalazła, coś musi przyciągać widzów, a dla fanów.. Takeshi Kitano.
Czy Europa zna Ghost in the shell na tyle żeby nabić kasę producentom i przekonać ich do następnych filmów?
A może już wystarczy?
Trochę się nie zgodzę, to nie tak że amerykanie nie potrafią pokazać tych dylematów subtelnie, oni świadomie tego nie robią w blockbusterach, zakładając że większość widzów nie chce za dużo myśleć oglądając film, smutne ale prawdziwe.
Myślę, że scenarzyści i reżyserzy potrafią, tylko niestety film został "zbanalizowany" żeby prosty widz z zachodu mógł se ogarnąć. Jest to trend wielu filmów produkowanych dzisiaj.
Problem polega na tym ,że to ani Ghost in the shell ani dobry fil akcji.
Nie jestem wyznawcą tego pierwszego.Znam go i uważam za bardzo dobry w swoim gatunku.
Fabularna wersja ma się nijak do orginału OK to mogę jeszcze przeżyć.
Ale jako film akcji jest po prostu NUDNY, nijaki i sztampowy.
Dla mnie zawód.
Fakt, sztampa jak cholera. Jest wiele fajniejszych filmów o cyborgach, tożsamości, człowieczeństwie, etc, etc.
Stworzyles konto tylko po to zeby zanizyc temu filmowi ocene?? naprawde ?? Sa tacy ludzie ... Brak mi slow.
Nic podobnego. To moje drugie konto, bo do pierwszego (Ulalume) zapomniałam hasła i nie mogę odzyskać.
Amerykański "GitS" jest byle jaki. Pogódź się z tym, zamiast histeryzować.
Bożu, Ex-Machina przede wszystkim. A od biedy nawet jeszcze pierwszy Blade runner
Faktycznie dobry film, ale gdyby była to gra komputerowa to na pewno wyszło by to lepiej. Kto wie, może kiedyś ktoś zdecyduje się na taki krok. :)
Mnie od początku zirytowało tłumaczenie widzowi co znaczy sam tytuł kika razy tworząc nienaturalne dialogi pozbawione jakiejkolwiek subtelności. :(
Brakuje tobie krzyżyka na jej piersi i stwierdzenia że cyborgi jak dzieci z in vitro mają blizny na czole? Absurdalne komentarze pełne ideologicznych uprzedzeń mocno mnie irytują. Każdy film o sztucznej inteligencji, lub interakcji człowiek-maszyna podkopuje porządek świata opartego na oszukiwaniu ludzi m.in. za pomocą religii i to właśnie boli krytyków tego filmu.
rzeczywiście,w stosunku do oryginału cała historia została dość mocno poprzycinana.Zapewne pod IQ średnio rozgarniętego amerykańskiego nastolatka.Mimo tego film jest całkiem spoko.No i jak kasa będzie się zgadzać to będzie druga część.Uważam,że ten film byłby o wiele lepszy gdyby na żywca wszystko skopiowali.Przede wszystkim dialogi i muzykę.
Serio? Film akcji? Udanym filmem akcji to był np. ostatni Mad Max bo faktycznie było tam dużo świetnie zrealizowanych scen akcji. W ekranizacji GITS sama akcja nie zachwyca a na dodatek jest jej tyle co kot napłakał. Ten film leży praktycznie w każdym aspekcie, fabuła jest sztampowa i nie ma nic z głębi anime. Może gdyby zrobił go Nolan albo facet od Ex-machina to wyszedłby genialny cyberpunk z fabułą i świetnymi scenami akcji. Niestety zrobił go gość od "przepraszam za romans z Kristen Stewart".
Nie widziałem filmu...
- czy pominęli postać Togus'y ? (człowiek bez "skazy") a wydaje mi się, że to dość istotna postać...
PS. a Isikawa chyba zmienił kolor skóry ;-)
Film jako inspirowany uniwersum, a nie oparty (według opisu) na nim, jest do przełknięcia. Scarlett na pewno się starała odwzorować panią major, ale wiadomo, że trudno było doścignąć oczekiwania wiernych fanów. Po za wszystkimi wyżej wymienionymi błędami, mi najbardziej zabrakło tych ciągłych dywagacji na temat, gdzie kończy się człowiek a zaczyna maszyna. Jeżeli kino nadal będzie podąząć tym torem i spłycać kolejne filmy, to boję się, co zrobią z łowcą androidów.
Z punktu widzenia fana, powinno dostać 1 w porywach do 2. Scarlet strasznie słabo - przypomniała mi się jej rola w Lucy :|Poza Takeshim Kitano, cała obsada raczej nie porywa. Film jest słabszą kopią oryginału, a jednak po 22 latach spodziewałem się czegoś lepszego...Choćby chociaż skopiowali anime 1:1 byłoby już lepiej, a tu nawet ujęcia, które próbowali żywcem wyjąć z anime, były gorzej zrobione :/
Muzyka na plus ? Moim zdaniem, była strasznie słaba (jej, kolejny raz używam tego stwierdzenia, ale co poradzę, że świetnie oddaję jakość tego filmu), w GITS z '95 roku muzyka wprowadzała widza w trans, tutaj brzmi jakby była włożona, "bo coś trzeba tam puścić w tle".
W zasadzie wszystko zostało już powiedziane: Fajnie wyglądające miasto, samochody i kilka fajnych obrazków. Poza tym klapa. Szczerze mówiąc nawet lepiej się bawiłem na głupiutkim Kongu - bo przynajmniej był skręcony pod IMAXa i było to zrealizowane na prawdę super.
Zdecydowanie fajniej, gdyby zwyczajnie technicznie odświeżyli anime i dostosowali pod takie kino jak IMAX...
Tutaj nie poczułem żadnej chemii/magii/polotu
świeżo po seansie powiem ze film mnie trochę zawiódł, ale zgadzam się z główną opinią forum jako film niby akcji calkiem dobry ale Ghosy in the Shell to to nie było, Zrobili strasznie płytki przekaz i zabrali też temu filmowi Cyber-Punkową otoczkę wspaniałą fabułę i głębie filozoficzną. Zamienili to wszystko na znalezienie prawdziwiej przeszłości przez Mirę.
Plusy
+ Postacie wyglądały wiarygodnie a zdarza się ze prawdziwe postacie strasznie odstają od oryginalnych
+ Moim zdaniem uroda Scarlet dobrze pasowała do tej roli
+ Przyjemny do obejrzenia (choć zawiódł nie nudziłem się)
+ Całkiem fajne efekty
Minusy
- Wiadomo zmieniona płytka i okrojona fabuła
- Tragiczne miasto wyglądało jak kazde robione teraz cybernetyczne miasto, A niezapomnijmy ze ten film był zrobiony w niesamowitej stylistyce Cyber-Punku
- Żadnego śledztwa i dochodzenia do prawdy Major mowiła po prostu gdzie jadą a wszyscy bez zastanowienia okej, żadnej zagadki i płynnego logicznego sensu w przechodzeniu przez sceny
- mało mało odzwierciedlonego uniwersum
- zero chyba jakiej kolwiek myśli bardziej filozoficznej nad istnieniem duszy/ducha
Też jestem świeżo po seansie, jakieś dwie godziny temu wróciłem z kina, i jako film akcji oparty na mandze jest całkiem spoko, myślałem że będzie dużo gorzej, na pewno jeden z lepszych filmów jeśli chodzi o filmy oparte na mandze/anime tym bardziej, że był robiony nie przez Japończyków a przez amerykanów, to jest całkiem nieźle, wiadomo do mangi/anime to niema co porównywać, ale porównując ten film do innych filmów które AMERYKANIE robili na podstawie mangi/anime to nie jest zły, tym bardziej że w obecnych czasach w polskich kinach lecą albo zalane wódą dramaty, albo komedie romantyczne na których można zasnąć, obecnie nie ma takiej różnorodności gatunkowej w polskich kinach, takiej jak była kiedyś.
Sądzę iż jak na nasze czasy, film jest świetny. Można by się przyczepić do gry aktorskiej Takeshi Kitano oraz Juliette Binoche w pierwszych 30 minutach filmu, lecz potem jest bardzo dobrze. Pojawiły się ffekty specjalne jakich jeszcze nie widziałem na ekranie, przepiękne kolorowe ale nie tandetne miasto przyszłości i pościg za utraconym człowieczeństwem to jest to co chciałem zobaczyć. Dla mnie rewelacja.