Nie lubię filmów biograficznych, które zawierają sporą dawkę fikcji i ..mało obiektywizmu. Albo pokazujemy kawałek historii, albo ...dajemy sobie spokój. Jeszcze wybaczę przekłamania w przypadku np. Najmro, czy Kaliny Jędrusik. Tu młody widz ma okazję dowiedzieć się czegoś o współczesnej historii, a zamiast tego dostaje jakis dziwny miks melodramatu, komedii, sensacji i ... olbrzymiej stronniczości. Co prawda nazwisk pada tu niewiele, a hasło już to są one gdzies w tle- Wałęsa, Gomułka..główne postaci też nazywają się inaczej, ale nie trzeba być historykiem, żeby zobaczyć w generale Jaruzelskiego, w Filipie - Jaroszewicza...charakteryzacja miodzio. Ale...no właśnie... Np. Jaruzelski ( przepraszam, Roztocki xd ) jest przedstawiony jako skrajny cham, furiat i damski bokser...uuuu, WTF? Czyżby pilot Nowego Ładu i przedmiotu Historia i Teraźniejszość? Stan Wojenny zaplanowany w ZSRR?...I to wszystko rozciągnięte w Dwóch z hakiem godzinach...z czego ostatnie pół godziny spędziłam na ziewaniu... średnio
Zupełnie nie rozumiem, komu potrzebny był ten film i jaki był jego zamysł. Czy twórcy należą do jakiegoś Tajnego Koła Miłośników Gierka i swoją miłość postanowili w końcu objawić światu? Obronić go przed zarzutami sprzed lat? Sprzed lat, bo kogo dzisiaj interesuje ta postać? Błędy merytoryczne, zakłamywanie historii na każdym kroku. Przykre, że tylu całkiem dobrych aktorów zgodziło się na branie udziału w tej parodii.