Po obejrzeniu tego filmu (tylko dlatego, że właśnie znalazł się na Netflixie) jestem w głębokim szoku, z którego nie mogę się otrząsnąć... Zachodzę w głowę, kto dał pieniądze na takie coś i co twórcy tego filmidła chcieli przekazać stawiając pomnik towarzyszowi Gierkowi? Że komunizm nie był wcale taki zły? Że komunistyczni przywódcy miewali dobre serce? Urodziłem się pod koniec lat 70-tych i nie mogę pamiętać epoki gierkowskiej w Polsce, ale świetnie pamiętam wszystkie problemy lat 80-tych no i oczywiście przełom okrągłego stołu. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek kiedykolwiek - czy to w rodzinie, w szkole, na studiach czy w innym miejscu kiedykolwiek powiedział cokolwiek pozytywnego na temat tow. Gierka i jego rządów, aż tu nagle w 2022 roku takie objawienie prawdy, którą przez 40 lat ktoś skrzętnie ukrywał przed Polakami... No szok...