Ciekawe role Stankiewicza, Koterskiego, Zawieruchy, ale przede wszystkim Więdłochy, która wypadła zdecydowanie najlepiej! Była wiarygodna, przekonująca a nawet intrygująca. Najgorszy był aktor grający Jaruzelskiego, ale nie ze swojej winy. Widocznie w scenariuszu tak rozpisano rolę. Przykład, Jaruzelski nigdy nie położyłby nóg na stole w amerykańskim stylu. Jakaś bzdura. Na szczęście i tak ten film jest lepszy niż "Smoleńsk"