Ten film to jakas farsa, właśnie wróciłem i nie polecam. Ok, spodziewałem się jakichś cieplejszych akcentów jeśli chodzi o przedstawienie postaci I sekretarza, ale to co zobaczyłem nie mieści się w pale. Gierek w tym obrazie jest świętszy niż Jezus z Nazaretu, bardziej wychwalany jest tylko Kim w Korei Północnej. Gdyby nie wredny Jaruzelski, ruski generał KGB oraz tow. Maślak (Stanisław Kania?) którzy wysadzili wspaniałe plany (wraz z autorem) nieskazitelnego towarzysza Gierka i jego wiernego towarzysza premiera Filipa (Jaroszewicz?) to Wałęsa nie musiałby obiecywać drugiej Japonii a później Tusk cudu gospodarczego. KGB nie miało swoich problemów w ZSRR więc skierowali wszystkie swoje nieczyste siły na tow. Gierka. Sposób przedstawienia Jaruzelskiego jest wręcz absurdalny... nie wiem co przyświecało reżyserowi czy chciał rozbawić widza czy po prostu nie ma pojęcia o temacie? Krytycy czepiają się Koterskiego, wg. mnie on akurat dobrze zagrał ale miał scenariusz z dupy, jedyne do czego bym się przyczepił to że jest średnio podobny do pierwowzoru.
Reasumując to miałem nadzieję obejrzeć film luźno oparty na prawdzie historycznej, a obejrzałem rzadki stolec. Miałem trochę żal do Najmro, że odbiegał
od faktów ale tamten film to przy tym arcydzieło.