Reprezentant (tfu) polskiej szkoły dźwięku w filmach - ustawiasz na 100 głośność i tak, nie słyszysz niektórych dialogów lub ich nie rozumiesz. Chaotyczny montaż powoduje, że cały film sprawia wrażenie sennego. Jednocześnie z ekranu (nie wiem, czy celowo), wylewa się brud lat 90 i tej tzw. transformacji. Z drugiej strony, muzyka na plus.
Przedstawiona historia, miała pewien potencjał. Niestety mała ilość środków i drewniane aktorstwo - poza Kupizem - całkowicie ją pogrzebało. Podobno to parodia, ale przez powyższe - nie czuć tego.
Nie mogę jednak zrozumieć, DLACZEGO DO CHOLERY, TO OTRZYMAŁO JAKĄKOLWIEK NAGRODĘ?!
PS. to był mój strumień świadomości, dziękujem