Film zyskał duży rozgłos w mediach, który uwarunkował moje wyobrażenia i oczekiwania wobec filmu i już od samego początku zostałem zbity z tropu, gdyż akcja nie została osadzona we współczesności. Każdy chyba myślał, że film skupi się na proboszczu, który zrywa ze swoją poniekąd ikoniczną rolą z 'plebani',
Da się odczuć duże zaangażowanie w podjęty temat, nie czułem w trakcie seansu, żeby scenarzysta [a zarazem reżyser] karmił mnie farmazonami, stereotypami. Scenografia, kostiumy bez zarzutu,
Szymański wstawia do swojego filmu drobne sceny reprezentujące odczucia bohaterów np. morskie fale gdy więzień idzie spać. Ładnie te scenki wyglądały i wyrywały widza z więziennego marazmu, nie pozwalały spłycić filmu do 'ciężki film bo ciężki temat, hę?' [patrz: Smarzowski].
///////SPOJLER//////
Najbardziej podobał mi się fragment, gdy na koniec filmu Młody opowiada dziennikarzowi niejako ostatnie słowa Kuby, a my widzimy i słyszymy ten sam monolog wypowiadany zarówno przez Kubę jak i Młodego. W bardzo subtelny sposób zostaje nam unaocznione, że od teraz Młodego czeka taki sam los jak Kubę, a wykrzykując do reportera 'Ty go zabiłeś[...]' ma on na myśli również siebie.
/////PO SPOJLERZE/////
Zapunktowano u mnie również narratorem i muzyką na koniec. To cecha dobrych filmów, że się zostaje do końca i czyta napisy.