Jestem tuż po oglądnięciu w TV. Film dobry w pełnym tego słowa znaczeniu. Dość wciągający, a każdą walkę przeżywałem razem z bohaterem.
Jedynym mankamentem, do którego mógł bym się przyczepić był niewzruszony wyraz twarzy Tommy'iego. Pomimo tego, że z filmu widać było, iż miał uchodzić za wrażliwego (doceniała go ta nauczycielka, uważnie słuchał starszego murzyna, który przygotowywał go do walki, dostał czapkę od tamtego lalusia, zawarł wiele przyjaźni, a nawet znalazł dziewczynę) to jego mina taka sama, bez wyrazu.. Jednakże to dość drobny szczegół, którego wielu mogło nawet nie zauważyć.
Z czystym sumieniem film oceniam na 8,5/10, a że na FilmWebie nie ma takiej oceny, a od 0,5 zaokrągla się w górę.. być może trochę na kredyt daję 9/10.
Pozdrawiam
Tez mi sie podobal.Taki troche podnoszacy na duchu.Pokazuje że ludzie cenia sobie jeszcze jakies wartosci.Do walk niema się co czepiać bo wiadomo ze to film.Moze i troche naiwny.Ale przez to dobrze sie oglada.Dla fanow filmow o boksie.
Myślę, że wyraz twarzy Tommy'ego i jak napisałeś jego - niewzruszoność była zamierzona. I jakoś nie widzę w jego roli innego aktora. Moja ocena również 9/10, może przez sentyment - jeden z pierwszych filmów jakie widziałem jeszcze na vhs. Dziś, oglądając film po raz któryś, muszę śmiało powiedzieć, że się nie nudziłem i chętnie obejrzę go jeszcze nieraz.
"Gniew to twój wróg". Pozdrawiam : )
Trochę naiwny ten film... SPOILER ... W ostatniej walce Tommy wygrywa z Jimmy Horn'em. Ale jest to człowiek bez skrupułów, więc dlaczego pozwala ujść z życiem Tommy'emu, jego dziewczynie i Lincoln'owi? ... Przecież w młodości gdy przegrał walkę, przeciwnik został inwalidą, czy coś takiego. A tu od razu takie miłosierdzie? ... Jest to dla mnie co najmniej zastanawiające...
Ale film jako film dość ciekawie się ogląda... z mojej strony 7/10
Sam sobie odpowiedziałeś "w młodośći".A z resztą to fikcja reżyserska i często jest coś takiego jak niekonsekwencja.Aby tylko był happy end.
Też właśnie o tym mówię... Naiwny między innymi pod względem zakończenia, jak to ująłeś "aby tylko był happy end."
Nie odpowiedziałem sobie na pytanie, dałem tylko przykład jego zachowania z młodości, ale przez cały film widzimy, że jest to człowiek bez sumienia. Tak więc nadal jest to dla mnie nieodgadnione zachowanie.
Ale skąd wiesz, że pozwala mu "ujść z życiem"? Film kończy się tuż po walce; ostatni kadr to uścisk dłoni Tommy'ego z Lincolnem obok ringu. Jimmy do walki dopuścił, bo był pewny, że wygra - były mistrz świata, doświadczony, większy, bez skrupułów, na swoim terenie, na gołe pięści, nikt nie dawał mu rady nawet na sali treningowej - a stawka była wysoka, bo wiedział, że gdy Tommy przegra to zostałby jego "własnością", a przy okazji ludzie mieli widowisko i nie musieli zwracać im pieniędzy. Przeliczył się jednak i przegrał. Ostatnie sceny to widok zamroczonego Tommy'ego. Nie wiemy co się działo potem albo co mogło się dziać - może nie odpuścił tak łatwo. Film dla nas kończy się happy endem, bo miał pokazać zwycięskie pokonywanie przeszkód.
Tak że ja nie widzę nic naiwnego w tym zakończeniu.
Mylisz się. Przegrał walkę na własnych zasadach. Ponadto został upokorzony przed publicznością, ale przede wszystkim przed swoimi ludźmi i zawodnikami. Do tej pory trząsł całym podziemiem, a ta walka pokazała, ze można mu się postawić
Rewelacji nie ma, ale ogólnie film dobry. Warto obejrzeć, szczególnie jeśli lubi się boks. Według mnie główną rolę świetnie odegrał Thomas Charles Simmons. 5/10
Daje z czystym sumieniem 9.
Film zrobił na mnie wielkie wrażenie.
Tak samo rola Cuba Gooding Jr. która według mnie w tym filmie jest najlepsza.
I to "Czikago" :)
No właśnie, dla mnie też robił niezłe wrażenie ze względu na te wartości: przyjaźń i honor. Myślałem, że to będzie taki zwykły, sztampowy film, a tu nagle rozwaliło mnie zakończenie. Choć mogli bardziej jeszcze pokazać dramat sportowy, miłość czy jaśniej ten podziemny krąg. Nie wiem, czegoś mi brakuje. 8/10. Mocny, dobry film, wspaniały soundtrack zrobiony na duchu takich filmów z lat 80., choć już lata 90., to klimat jest. Te stare filmy to mają do siebie.
9 to troszkę za wysoka ocena wg mnie, ale na 7 w pełni zasługuje. Dobry, ciekawy film. Bez zbytniego patosu i nieprawdopodobnych scen walki. No może poza ostatnią, w której na wpół już martwy główny bohater daje popalić Hornowi. Ale o to chodzi w filmach. Szczęśliwe zakończenie musi być i już.
Hm, podpisuje się pod Twoją opinią, Z tym że nie czepiał bym się jednak głównego bohatera. Podchodzę do tego w inny sposób. Uważam że ludzie są różni, akurat Tommy być może był introwertykiem, lub po prostu nie widać było na jego twarzy emocji. Bronie go, bo sam mam w pewnym sensie "podobnie" i nie uważam żeby to była wada filmu.
Bardzo dobry film, trzyma w napięciu przez cały czas + oczywiście klimat filmów lat '90. Myślę że wyraz twarzy i osobowość Tommyego wynikała z jego dotychczasowych przeżyć - śmierć matki, problemy z alkoholem i hazardem ojca na pewno mocno odbiłyby się na psychice bądź co bądź jeszcze dziecka. Też myślę że było to zamierzone.