Właśnie fabularnie ten film kuleje, a wszyscy się zachwycają. Bajeczka, która wgl nie bierze pod uwagę ludzkiej natury. Bohaterowie są wręcz komiksowo uproszczeni, niewolnik tylko dobry, ma same zalety, cesarz jest ucieleśnieniem zła. Oczywiście na końcu dobry pokonuje złego, mimo wyczerpania i śmiertelnej rany, zgodnie z zasadą, że dobry zawsze wygrywa, dla innej logiki nie ma tu miejsca. Zły Kommodus nie żyje, dobry Maksimus bohatersko poległ, zabijając tyrana, teraz Rzymianie będą się kochać, żyć w zgodzie i demokracji. Zapomną z dnia na dzień o spiskach, pragnieniu władzy, może nawet zniosą niewolnictwo? Bez wątpienia będą też siłą nie do pokonania wobec podbitych ludów, gdy zamiast jednego przywódcy będzie rządzić nimi Senat, oczywiście zawsze dochodzący szybko i sprawnie do zgody w kwestiach politycznych, dla dobra Rzymu. Żadnej korupcji. Wojsko sprowadzone do miasta przez Maximusa będzie grzecznie czekać bezczynnie, nic nie robić, a już na pewno nie grabić obywateli Rzymu w oczekiwaniu na żołd.

Bo przecież wystarczy zabić łotra, a potem już się jakoś samo wszystko ułoży :)


Zdjęcia i muzyka bardzo ładne, ale poza tym ten film pozostawia wiele do życzenia.