Jedyny film na, którym załzawiły mi się oczy. Raz, że scena śmierci jest najpiękniejsza w historii kina, a dwa - perfekcyjnie skomponowana muzyka w ostatniej scenie sprawia, że największy twardziej się wzruszy.
Tak masz rację, cały film jest wspaniały ale ostatnia scena jest genialna. Muzyka Hansa Zimmera i piosenka Lisy Gerrard Now we are free
skruszą najtwardsze serca. Warto posłuchać http://www.youtube.com/watch?v=nn8zSTwQNoQ&feature=related
"Jedyny film na, którym załzawiły mi się oczy."
Rany, to chyba ja jestem straszliwym wrażliwcem, bo nierzadko wzruszam się na filmach (bardzo często pod wpływem pięknego połączenia muzyki z obrazem) ;(
Np. (UWAGA - spojlerów tysiące):
- kilka scen "Edwarda Nożycorękiego" (taniec w śniegu, objęcie Kim przez Edwarda i retrospekcja śmierci jego "ojca"), ale przede wszystkim pożegnanie oraz wspaniały, w istocie wielki finał ("Grand Finale" Danny'ego Elfmana - http://www.youtube.com/watch?v=pIhh-iVsTgE). Kogo nie rozczulił moment po 1:50, ten jest strasznym twardzielem, ale jeśli po 2:15 nadal ma suche oczy, to nie jest dla mnie człowiekiem ;P Moja ulubiona praca Elfmana (i jego zresztą też).
- finał "Człowieka Słonia" z "Adagio for Strings" Samuela Barbera (wykorzystany również w Plutonie Stone'a).
- zakończenie Stowarzyszenia Umarłych Poetów ("Keating's Triumph" Maurice'a Jarre'a). Kapitanie, mój kapitanie!
- przepiękna scena spotkania Alvina (jak zwykle ciepły Richard Farnsworth w swojej ostatniej roli) ze swoim bratem w zakończeniu Prostej Historii ("Montage" Badalamentiego). Sama scena jest pozbawiona muzyki, ale pojawia się ona w następującej po niej sekwencji przedstawiającej kosmos.
- Cast Away - "Wilson! I'm sorry!" Wzruszające jest przywiązanie bohatera do piłki, która okazała się jego jedynym przyjacielem na bezludnej wyspie. No i śliczny, minimalistyczny temat Alana Silvestriego.
- Cienka Czerwona Linia - bitwa w wiosce ("Journey to the line" Zimmera) oraz śmierć jednego z głównych bohaterów. Wielka szkoda, że utwór ją ilustrujący nie został oficjalnie wydany.
- egzekucja z Bravehearta ("Freedom & the Execution & Bannockburn"). Chyba moja ulubiona partytura Hornera.
- znowu Horner i pożegnanie Adsa z "bezimienną" dziewczyną w Imieniu Róży ("Epilogue").
- zakończenie Skazanych na Shawshank ("So was Red" + "End Title" Thomasa Newmana).
I pełno innych. Hitchcock powiedział kiedyś, że 1/3 sukcesu filmu zależy od muzyki. Dla mnie proporcja ta jest bliższa 1/2 (może nawet trochę większa).
Oczywiście gladiator niezwykle poruszający. Są filmy lepsze pod tym względem. Ja np. totalnie się załatwiłem na Ojcu Chrzestnym, płakałem że nie mogłem przełknąć śliny. Poza tym Tajemnica BM,Forrest Gump,Fortepian,Angielski Pacjent i większość dobrych melodramatów.
Co tu dużo mówić, scena finałowa genialna...nie jeden facet się poryczał w tym ja:)
"Ja np. totalnie się załatwiłem na Ojcu Chrzestnym, płakałem że nie mogłem przełknąć śliny."
Ubóstwiam Ojca Chrzestnego, ale na nim nigdy nie plakałem, bo nie przypominam sobie tak pięknej śmierci jak w Gladiatorze.
Na pewno robi się smutno oglądając masakrę Santino, ale ja czułem jak by to powiedzieć złość że on ginie, a nie smutek.
Gladiator, Braveheart i Zielona Mila - tylko na tych trzech zdarzyło mi się uronić łzy. Blisko było też na Ojcu Chrzestnym i Skazanych na Shawshank
pewnie ze film wzrusza... film gra na emocjach... idealna gra aktorow..to moj ulubiony film..arcydzielo... polecam.. moja ocena 10.
Oglądając go za każdym razem wzbudza u mnie te same emocje.
Ryczę jak bóbr :)
Nigdy się nie nudzi!
Dla mnie arcydzieło 10/10
nic, kompletnie nic. Na filmie się po prostu wynudziłam, a szkoda, bo chciałabym aby na mnie zrobił takie wrażenie jak na większości tu ludzi. niestety nie zaciekawił mnie.
po twojej wypowiedzi można stwierdzić jaki poziom reprezentujesz-chama. Zabolała, że twój ulubiony filmik nie podobał mi się? uuu, przykre. ;D
ps. kolor włosów nie jest wyznacznikiem inteligencji. tak, tak myśl sobie dalej stereotypowo.
DODAM JESZCZE, ŻE GLADIATOR MOŻE ZASPOKOIĆ POTRZEBY I TYCH, KTÓRZY OCZEKUJĄ CZEGOŚ INTELIGENTNEGO, I TYCH, KTÓRZY NASTAWIENI SA NAPIĘCIE, EMOCJE. TO RZADKIE.
To fakt, ten film MOŻE zaspokoić tego i owego, może nawet tych nastawionych "NA NAPIĘCIE" , jednak nie zaspokaja tych którzy są nastawieni na dobre kino, tu niestety czeka nas zawód.
Jeszcze sie Pytasz?
Ja na tym Ryczałam jak nie wiem..
Uhh.. ten Fi9lm Mi sie Nigdy nie Znudzi!
Dla mnie postać Maximusa jest nawet godna naśladowania, honor itd. dziś takich ludzi garstka jest.
też się na tym filmie wzruszyłem... nie ma co jeden z najlepszych filmów w
swoim gatunku!
"Gladiatora" oglądałam kilka razy i zawsze wzruszał mnie tak samo. To jeden
z tych filmów, których nie da się zapomnieć. A muzyka...genialna.
Mam takie same odczucia co przedmówczyni. Zawsze się przy nim wzruszam nie ważne który raz go oglądam.
No jasna sprawa.. Jak zabili mu żonę i synka. A jak on zginął, to już normalnie nic nie widziałam, tak mi łzy leciały...
Mnie cały czas wzrusza, jak żaden inny :) Bo wracam do niego jak mam odpowiedni nastrój, tak raz na 3-4 miesiące
Chyba nie będę zbyt oryginalna, ale co mi tam... ;]
Kocham ten film właśnie za emocje, które we mnie wzbudza. Płaczę za każdym razem, gdy go oglądam (a zdarzyło mi się to już z ok. 5 razy), szczególnie na końcu, gdy w tle leci "Now We Are Free".
Rewelacyjny film, i tak - koniecznie trzeba zaopatrzyć się w chusteczki podczas seansu, bo wzrusza niemiłosiernie. ;)
Prócz Gladiatora, jeszcze Zielona mila, Leon zawodowiec i Miasto gniewu są
filmami na których się wzruszyłem, jeszcze parę by się znalazło pewnie, ale
trudno mi tak teraz z pamięci xd
Zdecydowanie dla laika film będzie wzruszający. Choć sam się nim zachwycam, a na pewno bardzo lubię, to nie mogę powiedzieć, że jest specjalnie wzruszający. Scena śmierci jest trochę przekombinowana, za to na pewno poczułem coś w duchu, kiedy ten murzyn mówi ,,Now we are free, I will see you again, but not yet, not yet" i to jest najlepsza scena z końcówki filmu.
Jeśli ktoś miał styczność z kinem, w które na emocje oddziałuje bardziej, z pewnością w specjalnie się nie wzruszy, jednak i tak jest się czym zachwycać także bez spięć. Jeśli komuś zależy na filmie, który wzruszy go na 100%, to osobiście polecam ,,Misję".
poza tym obowiązkowo ,,Cool hand Luke", jednak tutaj trudniej o wzruszenie, zależy chyba od charakteru, choć ja przy scenie, w której Luke grał, płakałem.
Ja ogólnie jestem bardzo wrażliwy i też pociekły mi łzy w końcowej scenie filmu i także chcialem powiedzieć że dzieki Ci Ridley Scott że dzieki temu zakończeniu nie spaprałeś tego filmu a wręcz uczyniłeś go mym ulubionym jaki do tej pory obejrzałem ponieważ złamałeś ogólna teorie że główny bochater powinien przeżyć i żyć szczęśliwie.Ale ty śmierć Maximusa zmieniłeś w epicką scenę która będzie zapamiętana i ropamiętywana przez wielu.
Co do innych "Wyciskaczy łez" to należą wg mnie: Titanic,Zielona mila,Ostatni Samuraj oraz Leon Zawodowiec.
Zgadzam się Cool Hand Luke to film pełen emocji....a co do gladiatora może nie zalewałem się łzami podczas ostatniej sceny ale bardzo mocno chwyciła mnie za serce....piękny i wzruszający moment zresztą jak i cały film
mnie wzruszył, ale - z innego powodu.. Może jestem nieco świrnięta, ale głęboko poruszyła mnie postać... Kommodusa! Phoenix zagrał swoją rolę tak, że patrząc na tego ostatniego su*****na, ojcobójcę, mordercę, okrutnika, zboczeńca i tak dalej - było mi go żal. Aktor zawarł w tej postaci tak głęboki tragizm, ukazywany w drobnych gestach, pomiędzy całym okrucieństwem - że aż się zastanawiałam, dlaczego on jest takim potworem, czemu stał się kimś tak odrażającym... Po prostu czułam, że w jego życiu zabrakło miłości - nawet od własnego ojca! Nie chcę w ten sposób usprawiedliwiać jego czynów, ale nie mogłam przestać o tym myśleć. Zresztą - czy człowiek zły może być szczęśliwy? czy całe jego życie nie było pogonią za szczęściem, wypaczoną i staczającą go jeszcze niżej?
Właśnie dla Phoenixa muszę zobaczyć ten film jeszcze raz
Przeważnie płaczę na filmach i to różnych momentach czasami nawet, w takich w których nie ma nad czyn płakać. Więc nie trudno sobie wyobrazić co się działo podczas oglądania "Gladiatora"... Łzy lały się strumieniami. A co gorsza oglądając go po raz dziesiąty dalej płaczę jak bóbr.
Ale tak na serio to rewelacyjny film i myślę że nie jedna osoba płakała podczas oglądania ;-)
Bardzo dawno nie oglądałam tego filmu, dziś na TVP1 zamierzam sobie przypomnieć.
Ale nie wiem skąd u was tyle wzruszenia? Nad czym tu płakać? Wzruszała was scena gdy umierał? Tak się dzieje w wielu filmach więc nie rozumiem.
Nie pamiętam (może mi przypomnicie)- czy był tam jakiś wątek miłosny z Maximusem w roli głównej?
Serio nie wiem nad czym tu płakać, a jestem dziewczyną która lubi sobie popłakać na filmach. Może nie trafia do mnie ten film, może nie mój gatunek- NIE WIEM.
Cóż, ile razy oglądając ten wspaniały film płacze przy końcówce.
Film nie dość, że ma dobrą fabułę to także dobrą akcję, muzykę i...wzrusza!
nie plakalem ani razu, chociaz zawsze jestem mocno poruszony
jednak po samej smierci maximusa pojawia sie kolejny obraz, ktory wzrusza mnie jeszcze bardziej - to jeszcze nie placz, ale oczka juz sie blyszcza - kiedy jego afrykanski przyjaciel zegna sie z nim i mowi:
"jeszcze nie teraz"
to jest prawdziwe pozegnanie z bohaterem, ktory zginal, aby inni mogli zyc wolni
ale i tak nigdy nie pobije epickiego "Freedom!" z bravehearta :)
Jeden z lepszych filmów jakie widziałam. Coś wspaniałego, aż trudno było nie płakać..
widzę że nie jestem sama, ten film wzrusza mnie ile razy bym go nie oglądała. Uwielbiam piosenke Now we are free. To jeden z moich ulubionych filmów i pewnie jeszcze długo tak zostanie.
jak ma nie wzruszać, jak wzrusza? :)
piękny film, wspaniała muzyka - wszyscy zachwycają się "Now we are free", i mają rację!