Toć to czysta zabawa.
Ileż tu "smaczków" zaczerpniętych z innych filmów.
Choćby rola Davida Bautista i pojawiający się w pewnym momencie motyw muzyczny zaprezentowany iście w stylu ze "Strażników Galaktyki"...
Głębi możemy doszukiwać się w na przykład w "Krzyku kamienia", tandetnej rozrywki w
"Świętach u Griswoldów".
Najlepsza rola drugoplanowa to oczywiście Hugh Grant.
Bawmy się w takie dobre, rozluźniające kino, gdy siedzimy rodzinnie lub przyjacielsko zgadując, kto będzie tym złym, wyłapując wspomniane "smaczki" i patrząc na mimiczne grymasy Craiga.
Ten film miał według mnie taką misję i dla mnie ją spełnia w całej okazałości.
A drobne potknięcia?
Hmmm..., nie potyka się ten, który siedzi nieruchomo....