Mam "lekko ambiwalentne" odczucia wobec "Glass Onion". Pierwsze "Na Noże" podobały mi się dużo bardziej. Może to kwestia zimowo-świątecznego klimatu, do którego jakoś mi nie przypasowała wyspa w słońcu. Może Daniel Craig jako kochanek Hugh Granta gustujący w dyskusyjnej garderobie. Może Edward Norton, którego lubiłem kiedyś bardzo ("American History X"), a teraz jakoś tak "średnio trawię". A może obsada - całościowo jednak ZNACZNIE słabsza niż w jedynce. Nie wiem. Realizacja bez zarzutu. Historyjka sama w sobie trochę przydługo się rozkręca, ale jest dość zgrabnie i wdzięcznie wykreowana. Biali to, naturalnie, idioci (no, chyba, że nie są całkowicie heteronormatywni - wtedy "mają szansę"), genialny naukowiec to, rzecz jasna, afroamerykanin, a SUPER genialny i ULTRA kreatywny umysł to, oczywista wręcz oczywistość, czarnoskóra kobieta... Podsumowując, nie jest źle, ale chyba spodziewałem się czegoś trochę innego i stąd moje "marudzenie"... ;)