Im więcej gwiazd, tym słabszy film. Chyba jak w piłce nożnej . Pierwsza część taka sama . Fabuła słabiutka , aktorzy grają jakby grali dla samych siebie. Nie znam angielskiego, ale tłumaczenie , w którym David Craig mówi szykiem przestawnym jak Yoda z Gwiezdnych wojen… nie rozumiem tego zabiegu. Wyszło to ani komicznie, ani elokwentnie. Nie wiem, co autor miał na myśli . Mój mąż wynudził się jak mops , teraz muszę mu wynagrodzić poświęcenie …A tak na marginesie- niby właściciel był zaskoczony i nie zapraszał detektywa , a przecież miał dla wszystkich spersonalizowane opaski… Więc jakim cudem się go spodziewał ? Skoro nie spodziewał się wspólniczki a tym bardziej jej siostry? Taki drobiazg